Lonneke Sloetjes: Czasem Giovanni Guidetti krzyczy do nas po turecku. A jego turecki jest jaki jest

W czym tkwi sekret znakomitej gry siatkarek VakifBanku Stambuł? Jaki język dominuje w zespole? Jak jedna z najlepszych drużyn na świecie radzi sobie z nieustającą presją wyniku? O to wszystko zapytaliśmy Lonneke Sloetjes, atakującą ekipy z Turcji.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Lonneke Sloetjes WP SportoweFakty / Justyna Serafin / Na zdjęciu: Lonneke Sloetjes

Holenderka w swoim dorobku ma dwa wicemistrzostwa Europy, klubowe mistrzostwo świata, wygraną w Lidze Mistrzyń, a także krążki ligi tureckiej. Uznawana jest za jedną z najlepszych atakujących w Europie. Kilka dni temu wraz z zespołem przyjechała do Łodzi na mecz Ligi Mistrzyń z Grot Budowlanymi. Drużyna ze Stambułu wygrała w trzech setach, a Holenderka zdobyła 16 punktów.

Krzysztof Sędzicki, WP SportoweFakty: Pokonałyście wicemistrzynie Polski 3:0, choć niewiele brakowało, a spotkanie w Łodzi trwałoby dłużej, bo po wyraźnie wygranym pierwszym secie do 13, w drugim długo goniłyście i na finiszu partii wyszłyście na prowadzenie.

Lonneke Sloetjes, atakująca VakifBanku StambułKiedy wygrywasz pierwszego seta tak wysoko, możesz spodziewać się, że rywal nie będzie miał nic do stracenia. Powtarzałyśmy sobie, byśmy były skupione cały czas, ale w siatkówce jest tak, że gdy ucieknie kilka piłek, od razu czujesz oddech przeciwnika na plecach.

Jak to się robi? 

U nas nie ma myślenia: "ok, tego seta odpuszczamy, są następne". Wierzyłyśmy, że umiemy wrócić do gry i jeszcze rozstrzygnąć seta na swoją korzyść. Jestem bardzo zadowolona, że potrafiłyśmy odwrócić jego przebieg.

Coś wielkiego by się stało, gdybyście straciły jedną partię w Łodzi?

Zawsze w setach, jak ten drugi, spoczywa na nas odpowiedzialność, by jednak nie dać się złamać i nie pokazywać swoich słabości. To jest trudne, bo nieustannie ciąży na nas presja wygrywania. A nawet taki jeden przegrany set może źle wpłynąć na drużynę i resztę spotkania. Nie byłybyśmy zadowolone z wygranej 3:1, wiele zespołów tak ma.

Stać was na to, by obronić trofeum za wygraną w Lidze Mistrzyń?

Jestem pewna, że mamy na to szansę. Musimy jednak trzymać się tego, co mamy nakreślone. To jest długa droga, która ma nas doprowadzić do wygranej w rozgrywkach. Nikt nie mówi, że będzie łatwo, ale ten cel przyświeca nam przez cały sezon.

W waszej grze nie ma przypadku. Widać mnóstwo dynamiki i automatyzmów. W jaki sposób do tego się dochodzi?

To są godziny treningu, naprawdę. A my dużo ćwiczymy. Giovanni Guidetti to wyjątkowy trener, który ma swoją wizję siatkówki. Każdy członek drużyny musi się w nią wpasować. Wszystko musi odbywać się w odpowiednim rytmie. Nawet wysokie piłki muszą być odpowiednio dograne i dokładne. Dzięki temu w trudnych momentach możemy polegać na tej szybkości, dokładności i płynności.

VakifBank to międzynarodowa mieszanka zawodniczek. W jakim języku się porozumiewacie?

Mówimy głównie po angielsku. Zdarza się, że młodsze zawodniczki z Turcji czasem nie bardzo rozumieją ten język, ale to najlepsze rozwiązanie. Poza tym Giovanni zna turecki więc tłumaczy. A podczas meczów stara się krzyczeć do nas po turecku, by przeciwnicy w Lidze Mistrzyń nie byli w stanie wiele zrozumieć.

A pani rozumie?

Trochę tak - w końcu na przykład Milena Rasić i ja jesteśmy w klubie już trzeci sezon. Z drugiej strony jest u nas Zhu (Ting - przyp. red.), która jest... po prostu Zhu i czasem nie wie, co zrobić. No i turecki Giovanniego... też jest jaki jest...

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Chcę, żeby ludzie byli dumni z tej reprezentacji
Czy VakifBank Stambuł ponownie wygra Ligę Mistrzyń?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×