RKS Lechia Tomaszów Mazowiecki - MKS MDK Trzcianka 3:1 (25:16; 23:25; 25:20; 31:29)
Lechia: Latocha, Pawlik, Sobczyński, Werpachowski, Jeż, Górecki, Popiela (libero) oraz Kalita, Witkowski, Rychlik, Hertel, Szmit.
MKS MDK: Łojewski, Malinowski, Kramer, Najdek, Rojek, Konkel, Pankau (libero) oraz Szczechowicz, Zahorski.
Jeszcze przed spotkaniem, hala Lechii wypełniła się do ostatniego miejsca kibicami gospodarzy, którzy gorącym dopingiem wspomagali własnych podopiecznych. MKS przyjechał na spotkanie dzień wcześniej, bowiem w tak ważnym spotkaniu nie można było ryzykować komplikacjami w transporcie. Niestety przywiózł jedynie dziesięciu zawodników, w tym dwóch którzy jeszcze w ostatnich dniach walczyli z gorączką.
Pierwsza partia rozpoczęła się pod dyktando Lechii, która stopniowo powiększała przewagę nad sprawiającymi wrażenie wystraszonych, siatkarzach MDK. Nie pomagały przerwy na żądanie trenera gości Pawła Łojewskiego , a MKS nadal popełniał wiele prostych błędów. Lechia wygrała 25:16 i nadrobiła z nawiązką stratę małych oczek z pierwszego spotkania.
Na trybunach trwała euforia, bo przecież w kolejnej odsłonie znów tomaszowianie wyszli na prowadzenie. Tym razem goście jednak pokazali się z dobrej strony i wzięli się za odrabianie strat. W dramatycznej końcówce przyjezdni pokonali Lechię na przewagi do dwudziestu trzech.
MKS uciszył trybuny a trener miejscowych Marek Hertel nerwowo kręcił głową. Choć dodajmy, że nikt nie mówił że ma być szybko i łatwo. Tak tez było w trzecim secie, gdzie trwała walka o każdą piłkę. W końcówce dzięki asom serwisowym Sebastiana Pawlika miejscowi odskoczyli na kilka oczek i dowieźli do końca bezpieczną przewagę.
Cyrk się zaczął jednak w czwartej partii, gdy MKS zdobył ósmy punkt i prowadził 8:6. Zawodnik MDK już czekał na sygnał na kolejną zagrywkę, lecz sędziowie nagle odebrali punkt gościom. Kapitan Trzcianki, który już w poprzednim secie otrzymał żółtą kartkę znów rozpoczął rozmowę z sędzią, za co ten ukarał go czerwoną. No i powstał problem... gdzie ukarany zawodnik ma odbyć karę, bowiem pola kar nie było... Przerwa w secie trwała ponad pięć minut, trwały przepychanki słowne między zawodnikami a sędziami, a problemów było co nie miara, bowiem ukarany zawodnik był jednocześnie kapitanem oraz trenerem i co najważniejsze jedynym w tym dniu rozgrywającym Trzcianki. Zanim jednak rozpoczęto kolejną akcję wynik już brzmiał 7:9! Piłki z przymusu musiał rozgrywać rezerwowy przyjmujący Paweł Zahorski , któremu trzeba obiektywnie przyznać całkiem nieźle szło. Zawodnicy Lechii za szybko chyba uwierzyli w końcowe zwycięstwo, co mogło się dla nich źle skończyć. Przy 24:23 dla nich, na zagrywce pojawił się wspomniany Zahorski i po dwóch akcjach MKS miał setbola w górze. Kolejna akcję tomaszowian goście podbili a piłkę przechodzącą uderzył środkowy Lechii, którego jeszcze próbował zablokować Malinowski . Niestety o ułamek sekundy spóźnił się z interwencją i piłka wpadła między jego ręce a siatkę. Gdyby jednak zdążył, mielibyśmy tie break i liczenie małych oczek. Więc trwała dalej wojna nerwów i kolejne okrzyki kibiców ostatni, ostatni... udało się za trzecim razem, polał się szampan i miejscowi świętowali awans do drugiej ligi.
Gospodarze wygrali, choć umiejętnościami gości nie przewyższali. Dobre zawody rozegrał wcześniej wspomniany Pawlik oraz atakujący na dużym zasięgu Latocha .
Goście również mogli wygrać, choć zabrakło im chłodnych głów oraz nieco szczęścia przy decyzjach sędziowskich. Nieźle punktował Najdek oraz Kramer .
Po spotkaniu z awansu cieszył się Jarosław Sobczyński: Do wygrania w trzech setach dzisiejszego spotkania zabrakło nam spokoju, opanowania oraz doświadczenia. Dużego doświadczenia. Nasi podstawowi atakujący to są dopiero młodzi zawodnicy, mający po dwadzieścia lat. Oni dopiero drugi rok grają w siatkówkę, to jest dla nich wielki sukces, awans do drugiej ligi. O świętowaniu nikt z nas nie myślał wcześniej, nawet teraz nie wiem czy będę świętował awans z drużyną , bo mam dziecko chore. Kibice zasłużyli na ten sukces. Wygrywając w Trzciance zrobiliśmy milowy krok do awansu i dziś się udało. Jeśli chodzi o moją przyszłość, wróciłem do Tomaszowa by awansować do drugiej ligi. Teraz chciałbym awansować z Lechią do pierwszej.
Pozostaje więc tylko życzyć tomaszowianom sukcesów w przyszłym sezonie na parkietach drugiej ligi a MKS MDK szybkiego powrotu do niej.