Przed rozpoczęciem spotkania z Cerradem Czarnymi Radom wydawało się, że tylko komplet punktów pozwoli Indykpolowi AZS-owi Olsztyn zachować szansę na miejsce w fazie play-off. Za pełną pulę swoje mecze wygrały bowiem drużyny z Jastrzębia Zdroju i Rzeszowa, a więc te zespoły, które znajdują się w tabeli PlusLigi bezpośrednio przed Akademikami. Podopieczni Roberto Santillego wykonali swoje zadanie perfekcyjnie, pokonując Wojskowych 3:0.
- To był bardzo trudny mecz ze względu na ciśnienie, jakie ciąży i na nas, i na Czarnych. Drużyna z Radomia nie ma łatwego terminarza i walczy o ósemkę. Rozmawiałem z Wojtkiem Żalińskim i wyczułem, że rywalom bardzo zależy na tym miejscu. My mamy trochę wyższy cel, bo walczymy o play-offy i wciąż mamy realne szanse na szóstkę. Cieszę się, że jedna ze stron wygrała 3:0 i nie podzieliliśmy się punktami, a tym samym nie utrudniliśmy sobie sytuacji - przyznał Michał Żurek.
Zajmujący obecnie siódme miejsce Indykpol AZS ma na koncie 46 punktów i traci dwa do Jastrzębskiego Węgla i Asseco Resovii Rzeszów oraz pięć do ONICO Warszawa. Ekipa ze stolicy ma jednak zaległy mecz do rozegrania.
Olsztynianie w pełni zrewanżowali się więc Czarnym za porażkę w trzech setach z pierwszej rundy. - Przed meczem wspominałem spotkanie w Radomiu i to był chyba nasz najgorszy występ w tym sezonie. Czarni nas wtedy "złamali", więc cieszę się, że tym razem wytrzymaliśmy pod względem ciśnienia i spokoju, bo przeciwnicy naprawdę mocno naciskali, szczególnie na początku pierwszego i drugiego seta. Po prostu byliśmy lepsi - podkreślił libero zespołu z Warmii i Mazur.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Chcę, żeby ludzie byli dumni z tej reprezentacji