Dla zespołu gospodarzy mecz z Espadonem Szczecin miał kluczowe znaczenie. Wygrana za trzy punkty gwarantowała bowiem pozostanie w elicie na kolejny rok. Podopieczni Emanuele Zaniniego w swojej hali od początku sezonu spisują się bardzo dobrze. Nic dziwnego, że w piątkowej konfrontacji to właśnie oni stawiani byli w roli faworyta. Tym bardziej, że szczecinianie od dłuższego czasu tkwią w dołku i nic nie wskazuje na to, że zdołają się z niego wydostać przed zakończeniem rundy zasadniczej. Stało się jednak inaczej.
Początek seta wystawił cierpliwość kibiców na próbę, niewiele było bowiem efektownych akcji, natomiast mnóstwo błędów po obu stronach siatki (8:8). Szybciej emocje opanowali przyjezdni, którzy wypracowali niewielką przewagę przy pomocy skutecznych ataków Michała Ruciaka i Bartosza Gawryszewskiego (14:12). Zawiercianie, mimo znakomitego dopingu ze strony swoich kibiców, przez dłuższy czas nie potrafili się odnaleźć. W całym secie, zepsute zagrywki kosztowały ich stratę aż siedmiu punktów. Po asie serwisowym Grzegorza Boćka i udanym bloku Łukasza Swodczyka wydawało się jednak, że przejmą inicjatywę i rozstrzygną inauguracyjną odsłonę na swoją korzyść (21:17). Ostatecznie, przebudzenie Bartłomieja Klutha i Janusza Gałązki oraz zimna krew Eemi Tervaporttiego w kluczowym momencie seta, zapewniły sukces szczecinianom.
Druga odsłona również rozpoczęła się po myśli przyjezdnych, którzy bezwzględnie wykorzystywali nawet najmniejszy błąd rywali (5:2). Na skrzydle błyszczał Bartłomiej Kluth, lecz momentami brakowało mu wsparcia ze strony kolegów. To ułatwiło podopiecznym Emanuele Zaniniego czytanie gry. Zawiercianie dobrze radzili sobie w grze blokiem, dzięki czemu przejęli inicjatywę (12:9). Fiński rozgrywający Espadonu Szczecin wnioski wyciągnął błyskawicznie, uaktywnił pozostałych skrzydłowych - Michała Ruciaka i Marcina Wikę, co poprawiło skuteczność ataku gości, którzy w połowie seta doprowadzili do remisu. Od tego momentu gra toczyła się punkt za punkt praktycznie do samego końca. Lepiej w tej wymianie ciosów odnaleźli się miejscowi, w dużej mierze dzięki skutecznym akcjom na środku siatki w wykonaniu Davida Smitha doprowadzili do remisu w całym meczu.
Dziesięciominutowa przerwa nie wytrąciła gospodarzy z rytmu. W ofensywie dobrze spisywał się Matej Patak, skuteczność utrzymał także David Smith. Po asie serwisowym Grzegorza Pająka miejscowi przejęli inicjatywę, odskakując od rywali po nieudanym ataku Bartłomieja Klutha (11:7). Szczecinianie przez dłuższy czas bezskutecznie próbowali niwelować straty. Udało się dopiero po serii błędów gospodarzy w polu zagrywki. Niemoc na linii dziewiątego metra dopadła niemal wszystkich siatkarzy Aluronu Virtu Warty. Po pomyłce Łukasza Swodczyka, na tablicy pojawił się wynik remisowy (17:17). Słabość rywali wyczuł Jeffrey Menzel, dając sygnał do decydującego natarcia. Amerykanin, wraz z Łukaszem Gawryszewskim pozwolili podopiecznym Michała Gogola wypracować nieznaczną przewagę (22:20). Okazała się ona jednak wystarczająca w końcówce seta.
ZOBACZ WIDEO Vital Heynen rozdał czekoladki w kształcie medali. "Nie dostał jej tylko prezes Kasprzyk"
W czwartej partii gra przez dłuższy czas toczyła się punkt za punkt. As serwisowy Hugo de Leona pozwolił zawiercianom jako pierwszym odskoczyć (8:6). Przyjezdni nie złożyli broni, zdając sobie sprawę z faktu, jak ważne dla nich mogą okazać się trzy punkty wywalczone na gorącym terenie w Zawierciu. Sygnał do ofensywy dał Bartosz Gawryszewski. Po skutecznych blokach tego zawodnika, Espadon odrobił dystans i przejął inicjatywę (12:11). Nie pomogła przerwa na żądanie trenera Emanuele Zaniniego. Miejscowi długo, bezskutecznie próbowali dojść do głosu. Udało się dopiero w końcówce, po błędzie Marcina Wiki. Trener przyjezdnych poczuł, że musi interweniować, zanim partia wkroczy w decydującą fazę. Przy stanie 18:20, Michał Gogol wezwał zespół do siebie. Krótka przerwa w grze najwyraźniej wytrąciła z rytmu niektórych zawodników Aluronu Virtu Warty. Mylić zaczął się bowiem Grzegorz Bociek, co kosztowało jego zespół bardzo drogo. Espadon odzyskał bowiem przewagę i nie oddał jej do końca, pieczętując triumf po ataku Bartłomieja Klutha.
Aluron Virtu Warta Zawiercie - Espadon Szczecin 1:3 (31:33, 26:24, 21:25, 23:25)
Aluron Virtu: Smith, Patak, Bociek, Pająk, Żuk, Swodczyk, Koga (libero) oraz Zajder, de Leon, Kaczorowski, Długosz, Popik.
Espadon: Gałązka, Ruciak, Kluth, Kowalski, Gawryszewski, Wika, Mihułka (libero) oraz Tervaportti, Malinowski, Menzel.
MVP: Bartosz Gawryszewski (Espadon).