PGE Skra - ZAKSA: hit na górze tabeli dla gospodarzy

PAP / Grzegorz Michałowski / Radość zawodników PGE Skry Bełchatów ze zdobytego punktu
PAP / Grzegorz Michałowski / Radość zawodników PGE Skry Bełchatów ze zdobytego punktu

PGE Skra Bełchatów w ostatnim meczu sezonu zasadniczego pokonała ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle 3:0. Spotkanie nie miało znaczenia dla końcowych losów tabeli. MVP został wybrany Mariusz Wlazły.

Spotkanie 30. kolejki Plusligi miało być hitem, który wieńczy sezon. Okazało się jednak, że PGE Skra Bełchatów i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle zapewniły sobie odpowiednio drugie i pierwsze miejsce po fazie zasadniczej. Końcowy wynik nie miał znaczenia dla losów tabeli.

Co ciekawe, do podobnej sytuacji doszło w środę w ostatniej kolejce Ligi Siatkówki Kobiet. Ubiegłoroczny mistrz i wicemistrz walczyli już o "pietruszkę". Szkoleniowcy rotowali składami, pozwalając zaprezentować się wszystkim zawodniczkom.

Trenerzy postanowili jednak rozpocząć mecz w najmocniejszych składach. I od samego początku zespoły pokazywały swój najlepszy repertuar. Początkowo gra toczyła się punkt za punkt. ZAKSA zachwycała postawą w defensywie, a w szeregach PGE Skry zaczęła dobrze funkcjonować zagrywka. I to właśnie dobra seria Mariusza Wlazłego okazała się być istotną. Dzięki temu gospodarze wyszli na prowadzenie.

Bełchatowianie przejęli inicjatywę w meczu, ale kiedy na parkiecie uaktywnił się Maurice Torres, przewaga stopniała. Przy piłce setowej asem popisał się Milad Ebadipour i zawodnicy mogli zmienić strony boiska.

W drugiej partii znów o wszystkim zadecydowała zagrywka. PGE Skra zbudowała sobie przewagę i trener Andrea Gardini postanowił wpuścić na boisko zmienników, zaczynając od Kamila Semeniuka. Dzięki Samowi Deroo ZAKSA powoli wracała do gry, jednak przewaga gospodarzy była na tyle duża, że ta sztuka gościom się nie udała.

Z dobrej strony pokazał się Marco Falaschi, po 10-minutowej przerwie na boisku zostali także Sławomir Jungiewicz i Krzysztof Rejno.

Podobni jak we wcześniejszych setach, gra była wyrównana. Bartosza Bednorza zastąpił Nikołaj Penczew. Bełchatowianie zaczęli popełniać błędy własne, co błyskawicznie wykorzystali siatkarze z Kędzierzyna-Koźla. Przejęli inicjatywę i byli bliscy przedłużenia meczu.

PGE Skra zmobilizowała się w końcówce, pomogła podwójna zmiana i wprowadzenie na kilka akcji Marcina Janusza. Doszło do wyrównania i rozpoczęła się emocjonująca gra na przewagi. Ostatecznie obie ekipy miały swoje szanse, wzniosły się na wyżyny, ale spotkanie zakończył as serwisowy Srećko Lisinaca.

PGE Skra Bełchatów - ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 3:0 (26:24, 25:17, 34:32)

PGE Skra: Łomacz, Wlazły, Lisinac, Kłos, Bednorz, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Penczew, Czarnowski, Janusz, Romać

ZAKSA: Toniutti, Torres, Bieniek, Wiśniewski, Deroo, Buszek, Zatorski (libero) oraz Jungiewicz, Falaschi, Semeniuk, Rejno

MVP: Wlazły (PGE Skra)

ZOBACZ WIDEO Emocje w Wolfsburgu mimo braku bramek. Dwie poprzeczki w starciu z FC Augsburg [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Komentarze (1)
avatar
piotrg.
14.04.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie dobrze. Teraz Skra dostanie wiatru w żagle i będzie nie do zatrzymania. Myślałem jednak, że Kędzierzyn - Koźle będzie chciał za wszelką cenę udowodnić, że ta pozycja w tabeli i bycie mistrz Czytaj całość