ONICO Warszawa jednak nie zagra o medale? "Sami sobie zgotowaliśmy ten los"

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze ONICO Warszawa
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze ONICO Warszawa

Przyjazd do Radomia po raz kolejny miał szczególny wymiar dla Jana Firleja, wychowanka Czarnych. Tym razem nie był szczęśliwy dla rozgrywającego i jego kolegów, gdyż wygrana ONICO Warszawa dopiero w tie-breaku może wykluczyć tę drużynę z play-offów.

Do Radomia ONICO Warszawa jechało z jasnym celem - zdobyć trzy punkty w ostatniej kolejce PlusLigi i zapewnić sobie miejsce w fazie play-off, nie oglądając się na wyniki bezpośrednich konkurentów w walce o "szóstkę". Tak się jednak nie stało. Drużyna ze stolicy wprawdzie wygrała z Cerradem Czarnymi, ale dopiero po tie-breaku. Równie dobrze mogła przegrać 0:3. Odwróciła losy meczu i ma jeszcze szansę na walkę o medale.

- Mecz był bardzo trudny. Można mówić o jakiejś presji, ale zespół fajnie reagował na treningach poprzedzających to spotkanie. Na parkiecie też to było widać. Wiadomo, że mieliśmy "zrywy", ale też fajne momenty. Wyszliśmy z "dołka" w tym meczu obronną ręką. Straciliśmy jeden punkt, ale na tak dysponowaną drużynę, jaką byli Czarni, to musimy być zadowoleni z tych dwóch "oczek". Gdybyśmy zdobyli komplet, to byśmy mieli pewny play-off. Teraz musimy oglądać się na innych - nie ukrywał Jan Firlej.

- Czarni zagrali bardzo poukładaną siatkówkę i bardzo dobrze przede wszystkim na zagrywce. "Kopali" niesamowicie, mieliśmy problemy, a mimo to udało się odwrócić losy i z tego jestem bardzo zadowolony - podkreślił rozgrywający. Gospodarze posłali na drugą stronę aż 16 asów serwisowych! Siedmioma takimi zagraniami popisali się przyjezdni. - Pomimo dopingu, który był niesamowity dla chłopaków z Radomia, potrafiliśmy się podnieść i zwyciężyć - dodał wychowanek Czarnych.

Dla rezerwowego rozgrywającego, który w trakcie spotkania kilka razy pojawił się na parkiecie, w tym i na dłuższe zmiany, pojedynek miał wymiar szczególny. - Na pewno serce zabiło mocniej. Trzeci rok jestem w Warszawie i za każdym razem, kiedy przyjeżdżam do Radomia, tak się dzieje. Nie tylko nam, ale każdej drużynie przyjezdnej gra się tutaj bardzo trudno. Jeszcze pamiętam, gdy byłem młody i chodziłem na mecze Czarnych jako kibic. Sympatycy wspierają ten zespół, "żyją" siatkówką, to jest coś niesamowitego. Jeszcze ta hala, która jest mniejsza od innych, dzięki czemu ten doping się "niesie". Najbardziej serce biło chyba za pierwszym razem, gdy grałem pierwszy sezon w Warszawie. Zawsze, kiedy tu wracam, jest miło, fajnie, mam podwójną motywację, aby zagrać, zrobić coś dobrego i pokazać się z jak najlepszej strony - zaznaczył Firlej.

ZOBACZ WIDEO Vital Heynen: Karol Kłos nie odrzucił powołania dlatego, że nie chciał przyjechać

Wynik meczu z Czarnymi może nie dać ONICO miejsca w czołowej "szóstce" tabeli. Stołeczni zdobyli 56 punktów, lecz jeśli Asseco Resovia Rzeszów, Indykpol AZS Olsztyn i Jastrzębski Węgiel, mające po 54 "oczka", wygrają swoje spotkania za pełną pulę, wówczas to właśnie podopiecznych Stephane'a Antigi zabraknie w rywalizacji o medale. - Chcę od razu powiedzieć, że na własną rękę sami sobie ten trud zgotowaliśmy, bo mieliśmy masę spotkań, w których jakiekolwiek punkty dałyby nam, co się teraz okazuje, pewny play-off, a tego nie zrobiliśmy - przyznał 21-latek.

- W ostatnich meczach nie zapunktowaliśmy, czy to z Cuprum, oczywiście nie ujmując nic temu rywalowi, czy z innym, ale te zespoły grały bardzo dobrze. Sami sobie zgotowaliśmy ten los, a naprawdę fajny sezon za nami. Dobrze byłoby kontynuować to w "szóstce" i być może powalczyć o coś więcej, ale najpierw musimy się tam znaleźć, a to nie do końca teraz od nas zależy - zakończył Firlej.

Źródło artykułu: