Łuczniczka Bydgoszcz - MKS Będzin: horror z happy endem dla gości

WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu siatkarze MKS Będzin
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu siatkarze MKS Będzin

Pięciosetowe starcie zafundowali swoim kibicom siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz i MKS-u Będzin w pierwszym meczu rywalizacji, której stawką jest 13. miejsce w PlusLidze. Ostatecznie, parkiet w lepszych nastrojach opuścili podopieczni Gido Vermeulena.

Przed kilkoma dniami, siatkarze bydgoskiej Łuczniczki marzyli o konfrontacji z MKS Będzin. Oznaczało to bowiem udział w rywalizacji barażowej i uniknięcie bezpośredniego spadku z PlusLigi. Ekipę znad Brdy kosztowało to sporo nerwów, zwłaszcza szkoleniowca drużyny z Bydgoszczy - Jakuba Bednaruka. Wymarzony cel udało się jednak zrealizować. Kolejnym wyzwaniem była faza play-out o 13.miejsce, toczona do dwóch wygranych. Triumfator, zakończy sezon pewny pozostania w elicie, przegrany spotka się w meczu o życie z AZS Częstochowa.

Pierwsza odsłona meczu była bardzo wyrównana, choć błędów po obu stronach siatki nie brakowało. Nieco lepiej w wymianie ciosów czuli się gospodarze, którzy zagrali w ofensywnym zestawieniu, z Pawłem Grycem na przyjęciu i Bartoszem Filipiakiem w roli atakującego. Przez dłuższy czas przynosiło to efekt, bowiem Łuczniczka, po niemrawym początku przejęła inicjatywę (10:7). Goście przebudzili się dopiero w połowie partii. Uaktywnił się w ataku Marcin Waliński, wspierany przez Rafaela Araujo. Problemy swoją zagrywką sprawił również Bartłomiej Grzechnik. Jakub Bednaruk przez dłuższy czas cierpliwie obserwował boiskowe wydarzenia. Dopiero w końcówce postanowił dwukrotnie interweniować. Jego gracze zaczęli bowiem tracić kontrolę nad wynikiem (19:22). W końcówce, miejscowi rzucili się do odrabiania strat, jednak zabrakło szczęścia, aby odwrócić losy partii.

Drugiego seta gospodarze rozpoczęli z kilkoma zmianami w ustawieniu. Rolę przyjmującego pełnił Metodi Ananiew, natomiast Paweł Gryc przesunięty został na atak. Ten pomysł wypalił, bowiem miejscowi od początku posiadali inicjatywę. Dobrze spisywał się przede wszystkim Bułgar, który w ostatnim czasie, z powodu kontuzji barku, nie miał wielu okazji do treningu. Czujnością na bloku imponował także Mateusz Sacharewicz (10:6). Przyjezdni dwukrotnie z powodzeniem ruszali do odrabiania strat, najpierw po serwisach Marcina Walińskiego, a następnie Jakuba Peszko (17:17). Łuczniczka tym razem mogła jednak być pewna swojego lidera. Wspomnianą rolę przyjął Metodi Ananiew, który w końcówce radził sobie koncertowo, zapewniając wygraną ekipie znad Brdy.

Kolejną partię kapitalnie otworzył Jewgienij Gorchaniuk, który swoimi zagrywkami i skutecznymi atakami ze skrzydła już na starcie podciął skrzydła będzinianom. W kolejnych akcjach dystans dodatkowo powiększył Paweł Gryc (10:2). Gido Vermeulen nie mógł patrzeć na bezradność swoich podopiecznych, poprosił więc o czas. Holender dokonał także zmiany na pozycji rozgrywającego, miejsce Jonaha Seifa zajął Łukasz Kozub. Przyjezdni, do gry, wrócili jednak dzięki skutecznej grze blokiem i błędom po stronie gospodarzy, którzy zaczęli powoli powolnie trwonić przewagę (13:11). Kolegów do walki poderwał Mateusz Sacharewicz, dobrą grą na siatce i agresywnymi atakami ze środka (17:12). Końcówka partii, to ponownie popisowa gra w polu zagrywki Jewgienija Gorchaniuka, który w ten sposób pogrążył rywali ostatecznie.

Goście nie zamierzali oddać pola bez walki i po niemrawym początku, szybko zaczęli budować przewagę. Dobra gra blokiem oraz zagrywki Artura Ratajczaka i Łukasza Kozuba pozwoliły MKS-owi odskoczyć na bezpieczny dystans (11:4). Wejście na parkiet Pawła Gryca w miejsce Bartosza Filipiaka oraz Krzysztofa Bieńkowskiego za Edgardo Goasa niewiele zmieniło. W dalszym ciągu to przyjezdni kontrolowali wynik. Bardzo dobrze spisywali się zwłaszcza Jan Klobucar i Zlatan Jordanow. Kolejne zmiany dokonywane przez Jakuba Bednaruka nie przyniosły efektu. Będzinianie bez większych problemów doprowadzili do tie-breaka.

Decydująca odsłona toczyła się cios za cios. Zmiana stron miała miejsce przy nieznacznym prowadzeniu Łuczniczki, która przewagę wypracowała dzięki doskonałej grze Mateusza Sacharewicza (8:6). Przyjezdni jednak nie spasowali, doprowadzając do remisu w decydującym fragmencie partii. Rolę lidera wziął na siebie Zlatan Jordanow (11:11). Od tego momentu, zaczęła się siatkarska wojna na wyniszczenie. Lepiej w tej sytuacji odnaleźli się przyjezdni, czyniąc spory krok w kierunku pozostania w PlusLidze.

Łuczniczka Bydgoszcz - MKS Będzin 2:3 (23:25, 25:21, 25:19, 14:25, 16:18)

Łuczniczka: Goas, Gryc, Filipiak, Szalacha, Gorchaniuk, Sacharewicz, A. Kowalski (libero) oraz Ananiew, Bieńkowski, Akala, Sieńko

MKS: Waliński, Ratajczak, Seif, Grzechnik, Peszko, Araujo, Potera (libero) oraz Kozub, Klobucar

MVP: Bartłomiej Grzechnik

ZOBACZ WIDEO Gol i owacja na stojąco dla Arkadiusza Milika. Sześć goli w meczu Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (3)
avatar
TOM-BYD
20.04.2018
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Ale ta Łuczniczka jest słaba.....