Po przegranej wysoko premierowej odsłonie, Trefl Gdańsk wskoczył na wyższy poziom gry, do którego przyzwyczaił kibiców w tym sezonie. Wykorzystał błędy rywali, dołożył skuteczną grę i pokonał Indykpol AZS Olsztyn, zbliżając się tym samym do wywalczenia brązowego medalu.
Po zakończeniu potyczki gdańszczanie nie wierzyli w to, co się wydarzyło. - Sam nadal nie wiem, jak to się stało, że wygraliśmy ten mecz! Zaczęliśmy naprawdę kiepsko, nasza gra momentami była wręcz fatalna. To, co się stało w końcówce drugiego seta, nie było motywujące, raczej podcięło nam skrzydła. Aczkolwiek po tej 10-minutowej przerwie, mimo dość kiepskiego początku, jakoś udało nam się przetrwać i wytrzymać napór rywala. Wiedzieliśmy, że olsztynianie lubią zacząć bardzo mocno, z wysokiego C - było tak w poprzednich spotkaniach, gdzie prowadzili z nami 2:0, 2:1, ale udawało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę, udało się i tym razem. Gdybyśmy przegrali teraz trzeci tie-break z rzędu, to byłoby to mocno demotywujące - wyjaśnił Piotr Nowakowski.
- Wyniki to potwierdzają, że walka toczy się do ostatniego tchu w piątym secie. Dwa-trzy punkty przechylają szalę na stronę zwycięzcy. Jest to naprawdę wyrównany play-off. Trochę żałuję, że nie udało nam się dłużej powalczyć z PGE Skrą Bełchatów. Może udałoby nam się wywalczyć trzeciego tie-breaka i byłoby inaczej? Teraz wiemy, co mamy do ugrania i chcemy o to walczyć, zawiesić medal na koniec tego ciężkiego sezonu - powiedział.
Oba zespoły, które pozostały w walce o brązowy medal, prezentowały się bardzo dobrze, jeden z nich pozostanie jednak z niczym. Paweł Woicki przyznał, że nie zdziwi się, jeśli w sobotę dojdzie znów do tie-breaka. Piotr Nowakowski wolałby jednak, żeby jego drużyna wygrała szybciej.
Atutem gdańszczan w sobotnim meczu będzie ich własna hala, Ergo Arena. - Przez cały sezon nie przegraliśmy żadnego tie-breaka, w końcu przyszła na to kolej w najważniejszych, niestety, meczach sezonu. Na pewno trochę żałujemy, że potoczyło się, jak się potoczyło. Na szczęście udało nam się to przerwać i odmienić. Mam nadzieję, że w sobotę tie-break nie będzie już potrzebny, załatwimy to troszkę szybciej i będziemy mieć trochę więcej czasu, żeby się nacieszyć medalem - zakończył.
Zobacz, jak Vital Heynen ogłaszał kadrę na Ligę Narodów. Mówił tylko po polsku