Jakub Bednaruk: PlusLiga jest utrzymana, dlatego parę rzeczy można teraz będzie naprawić

Siatkarze Łuczniczki Bydgoszcz, wygrywając rywalizację barażową z AZS-em Częstochowa, zapewnili sobie utrzymanie w PlusLidze. Trener Jakub Bednaruk po ostatniej akcji głęboko odetchnął i zapowiedział, że kolejny sezon będzie okazją do rehabilitacji.

Jacek Pawłowski
Jacek Pawłowski
Jakub Bednaruk WP SportoweFakty / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: Jakub Bednaruk
- Utrzymaliśmy się w lidze i możemy zapomnieć o wszystkich czarnych myślach jakie pojawiały się w trakcie rozgrywek. Popełniłem w tym roku parę błędów. Będę musiał sobie wszystko przeanalizować, bo ostatnie miesiące kosztowały mnie sporo nerwów. Najważniejsze jest to, że się utrzymaliśmy. Nie będę jednak chodził po Bydgoszczy z wypiętą klatą i udawał, że jestem dumny z tego sezonu, bo nie jestem. Liga jest utrzymana, parę rzeczy będzie więc okazja naprawić - powiedział po wygranej w Częstochowie Jakub Bednaruk

Przed rozpoczęciem rozgrywek drużyna Łuczniczki Bydgoszcz była wielką niewiadomą. Zarząd klubu liczył na to, że zespół bez większych problemów zapewni sobie utrzymanie. Część siatkarskich sympatyków wieszczyła jednak czarny scenariusz i degradację. Ostatecznie, rzutem na taśmę, zespół znad Brdy zakwalifikował się do rywalizacji play-off, gdzie w walce o 14. miejsce uległ MKS-owi Będzin. W konfrontacji barażowej, z mistrzem I ligi siatkarzy, ekipa z grodu Kazimierza Wielkiego okazała się jednak bezkonkurencyjna.

- Myślę, że trochę za wysoko powiesiliśmy sobie poprzeczkę. Być może ten zespół nie był gotowy, aby grać o 8-10 miejsce. Cieszmy się jednak, że nie jesteśmy w takiej sytuacji jak Kielce czy Bielsko-Biała. Zostajemy w lidze i możemy myśleć o kolejnym sezonie. Na temat budowania drużyny na razie się nie wypowiadam. Mam pewien pomysł z tyłu głowy, ale póki co musiałem skupiać się na rywalizacji barażowej - powiedział szkoleniowiec Łuczniczki.

Konfrontację z AZS-em Częstochowa bydgoszczanie rozstrzygnęli w trzech meczach. Siatkarze spod Jasnej Góry tylko w ostatnim starciu zdołali stawić opór rywalom. Po dwóch wygranych partiach, gracze Łuczniczki oddali inicjatywę przeciwnikom. Akademicy byli krok od doprowadzenia do tie-breaka i przedłużenia rywalizacji, jednak ostatecznie drużyna znad Brdy zdołała przypieczętować swój triumf w czterech setach.

- Sporo czasu spędziliśmy na pracy mentalnej, aby nie myśleć o tym, że już jesteśmy na wakacjach. Przez dwa sety to działało, ale później zawodnicy myślami byli gdzie indziej, z pewnością nie na boisku i to się zemściło - przyznał Jakub Bednaruk.

- Po drugim secie powiedziałem zawodnikom, że podajemy rywalowi rękę. Przestrzegałem, że jeżeli będziemy grali na pół gwizdka to się na nas zemści. I to się sprawdziło. Było nerwowo, ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że na 10 setów które rozegraliśmy, praktycznie w ośmiu mieliśmy kontrolę od początku do końca. Tylko w jednym, przegranym, było inaczej. Chociaż w ostatnim, w końcówce, również emocji nie brakowało. Wszedł jednak Piotrek Sieńko, nasz joker i wszystko rozstrzygnął - przyznał szkoleniowiec bydgoskiego zespołu.

Zdaniem Bartosza Filipiaka, problemy jakie zespół miał w drugiej części decydującego starcia nie wynikały z rozluźnienia, ale z lepszej gry rywali, którzy nie mając nic do stracenia, zaczęli prezentować się zdecydowanie lepiej.

- W dwóch poprzednich spotkaniach było podobnie, dlatego czekaliśmy kiedy odpala. Wiedzieliśmy że tak się stanie, pytanie było tylko w którym momencie. Odpalili w trzecim secie i zagrali dobrą siatkówkę. Dodatkowo miejscowi kibice zdecydowanie im pomogli dodając skrzydeł. Na szczęście wszystko skończyło się w czwartym secie - powiedział atakujący Łuczniczki.

ZOBACZ WIDEO Precyzyjne oko Cengiza Undera. AS Roma lepsza od Cagliari Calcio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Czy wygranie rywalizacji barażowej przez Łuczniczkę Bydgoszcz w trzech meczach można uznać za niespodziankę?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×