Malwina Smarzek: Nastawiałyśmy się na pięć setów, były cztery, więc jest super

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Malwina Smarzek
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Malwina Smarzek

Siatkarki reprezentacji Polski zakończyły turniej Ligi Narodów, rozgrywany w Bydgoszczy, z kompletem zwycięstw. W ostatnim pojedynku podopieczne Jacka Nawrockiego pokonały Belgię 3:1.

- To był bardzo trudny mecz. Ciężko nam się grało, dlatego musimy wspomnieć o Julce Twardowskiej, która weszła z ławki i super robotę zrobiła. Nastawiałyśmy się na pięć setów, były cztery, więc jest super. Trzeba jednak przyznać, że nie prezentowałyśmy się dobrze. Sporo było niedokładności, zwłaszcza w pierwszych trzech partiach. Ciężko nam się przyjmowało, wystawy na piłkach sytuacyjnych też nie były dokładne. Trochę nam pomogły rywalki, oddając punkty po błędach. Gdzieś tam zepsuły zagrywkę, zaatakowały w aut z fasta oddając punkty. Dopiero ten czwarty set był pod naszą kontrolą - powiedziała po zakończeniu spotkania Malwina Smarzek.

Atakująca reprezentacji Polski przez większość czwartkowego starcia miała spory problem ze sforsowaniem belgijskiej obrony. Rywalki bowiem wyjątkowo czujnie ustawiały blok, koncentrując się przede wszystkim na grze 23-latki. Ostatnia odsłona była jednak popisem Malwiny Smarzek, która w sumie zapisała na swoim koncie 23 punkty.

- Jeśli chodzi o mnie, to nie jest źle, daję radę. Kryzys miałam za granicą. Tam czułam się nieco gorzej. Wracając do Europy, zaczęłyśmy już normalnie funkcjonować. Mogłyśmy się wyspać, a to także jest ważne, dlatego można powiedzieć, że teraz już jest ok - powiedziała liderka polskiej kadry.

Starcie z Belgijkami kosztowało młodą siatkarkę sporo zdrowia. Podobnie jak kibiców. Po jednej z akcji zawodniczka mistrza Polski upadła bowiem na parkiet i przez moment się nie podnosiła. Fani obecni w hali wstrzymali oddech, obawiając się kontuzji. Skończyło się jednak na strachu.

- Nigdy nie skręciłam kostki i mam nadzieję, że nie skręcę. Można powiedzieć, że to było zagranie na czas. Nic się nie stało, chociaż przez moment pojawił się spory ból. Na szczęście to przeszło. Ryzyko jest jednak wliczone w ten sport i takie sytuacje często się zdarzają - powiedziała Smarzek.

Reprezentacja Polski turniej w Bydgoszczy zakończyła z kompletem zwycięstw i bez straty punktu, dzięki czemu awansowała na 9. pozycję w klasyfikacji Ligi Narodów Kobiet. Biało-Czerwone nadal jednak mają realne szanse na poprawienie swojej pozycji po turnieju w Wałbrzychu.

- Jak wygramy wszystkie mecze, to chyba pojedziemy do Chin (śmiech). Ale mówiąc poważnie, to my sobie z tego żartujemy, jednak dlaczego nie? Mamy trzy trudne zespoły do pokonania. Trener Kawka powiedział w Chinach, że wygrałyśmy z mistrzyniami olimpijskimi i teraz będzie o niebo łatwiej. Zobaczymy więc, jak będzie. Dajemy z siebie wszystko. Pokazujemy, że potrafimy grać z najlepszymi. Zobaczymy co się wydarzy - powiedziała.

Jednym z rywali Biało-Czerwonych w Wałbrzychu będzie Japonia. To kolejny azjatycki przeciwnik na drodze Polek. Dotychczasowe mecze z ekipami z tego kontynentu kończyły się dla naszej ekipy w różny sposób. Koreanki poległy w trzech setach, Chinki po pięciu, natomiast Tajki zdołały triumfować w tie-breaku. Japonki będą ostatnim przeciwnikiem z tego regionu.

- Rzadko gramy z zespołami prezentującymi styl azjatycki. Z Tajlandią, żeby się przestawić, potrzebowałyśmy dwóch setów. Co innego oglądać przeciwnika na wideo, a co innego, jeżeli jest się na boisku. Z takimi rywalkami ciężko się gra, ponieważ strasznie dużo bronią. Ten blok może nie jest najwyższy, ale kiedy się wydaje, że piłka jest w boisku, one podbijają. Mimo wszystko bardzo mało brakowało do wygranej. Może troszeczkę doświadczenia w końcówce. Teraz jesteśmy już bardziej doświadczone, zobaczymy więc, jak będzie. Ja jestem pozytywnie nastawiona - powiedziała Malwina Smarzek.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 83. Wojciech Szaniawski: Lewandowski zaryzykował i postawił na szali swój wizerunek w Niemczech

Komentarze (0)