Liga Narodów Kobiet: dwa tie-breaki w Stuttgarcie. Chinki uciekły spod topora

Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Chin kobiet
Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja Chin kobiet

W Stuttgarcie trwa turniej siatkarskiej Ligi Narodów Kobiet. Holandia po pełnym zwrotów akcji meczu wygrała z Turcją, a Chinki uciekły spod topora i pokonały w tie-breaku Niemki.

Gdy Holenderki pokonały Turczynki w pierwszym secie do jedenastu, publiczność zgromadzona w Stuttgarcie nie mogła odnieść wrażenia, że ogląda właśnie mecz na szczycie. Sklasyfikowana przed wtorkowym bojem na trzeciej pozycji Turcja, absolutnie nie przypominała ekipy, która w czwartym tygodniu Ligi Narodów Kobiet wygrała bez problemów trzy mecze na terenie Tajek.

Szkoleniowiec Giovanni Guidetti musiał szukać zmian. Gamze Alikaya znakomicie zastąpiła chaotyczną Cansu Ozbay, a Hande Baladin zagrała o niebo lepiej niż Seyma Ercan, która nie skończyła żadnego z dziewięciu ataków. Rotacje trafione w punkt, ale na zdeterminowane Holenderki to nie wystarczyło. Ostatnie słowo należało do Oranje i bardzo dobrze dysponowanej Lonneke Sloetjes.

W drugiej odsłonie Turczynki nabrały pewności siebie, co miało przełożenie wynik trzeciego seta. A w czwartym, mimo bardzo niekorzystnego początku, poszły za ciosem. Mogło się wydawać, że opromienione doprowadzeniem do wyrównania siatkarki znad Bosforu na swoją korzyść zakończą także tie-break, jednak w końcówce zaliczyły kosztowny przestój. Dzięki wtorkowej wygranej, Holandia wskoczyła na ostatni stopień podium.

Niemki we własnych murach czuły się we wtorek bardzo pewnie i niespodziewanie urwały jeden punkt mistrzyniom olimpijskim. Nasze zachodnie sąsiadki przez dwa pierwsze sety niszczyły rywalki bronią azjatyckich zespołów - pewnym przyjęciem i świetną obroną, z której można wyprowadzić kontry. Od samego początku prym w ekipie gospodyń wiodła Kimberly Drewniok.

Miejscowe siatkarki brylowały w ataku i w polu serwisowym, zaś Chinki zdecydowanie przeważały w bloku. Gospodynie turnieju Final Six regularnie korzystały też na błędach przeciwniczek. Niemki w całym meczu popełniły ich aż trzydzieści siedem, przy czym Chinki pomyliły się "jedynie" szesnastokrotnie. Złote medalistki z Rio de Janeiro nie poddały się bez walki i sprawiły, że spotkanie przedłużyło się do pięciu setów. W decydującej odsłonie ciężar gry spadł na barki niemalże nieomylnej wówczas Yingying Li.

Turcja - Holandia 2:3 (11:25, 29:31, 25:16, 25:20, 10:15)

Turcja: Ercan, Ismailoglu, Ozbay, Boz, Dundar, Gunes, Akoz (libero) oraz Arici, Baladin, Alikaya, Kestirengoz, Sarioglu, Karakurt.

Holandia: Belien, Balkestein-Grothues, Sloetjes, Buijs, Dijkema, Koolhas, Knip (libero) oraz Stoltenborg, Plak, Lohuis, Jasper, Daalderop.

***

Niemcy - Chiny 2:3 (25:20, 27:25, 17:25, 23:25, 8:15)

Niemcy: Hanke, Fromm, Geerties, Drewniok, Schoelzel, Schwertmann, Durr (libero) oraz Orthmann, Gryka, Pogany, Poll, Stigrot.

Chiny: Yuan, Gao, Gong, Diao, Liu, Duan, Wang (libero) oraz Yao, Li, Zhang, Hu.

ZOBACZ WIDEO Michał Kubiak: To karygodne, co zrobiła z nami światowa federacja

Komentarze (0)