Polskie siatkarki w ostatnich latach rzadko spotykały się ze Sborną, ale kiedy już do tego dochodziło, na parkiecie wręcz iskrzyło od emocji. Wygląda na to, że tak będzie także w Wałbrzychu, gdzie siatkarki Jacka Nawrockiego rozgrywają swój ostatni turniej w ramach Ligi Narodów Kobiet. Wyjątkowo udanej, bo jeszcze przed startem tych rozgrywek mało kto założyłby się o to, że Biało-Czerwone będą miały po 13 meczach dodatni bilans gier i będą w stanie bić się bez kompleksów z najlepszymi drużynami świata. Nawet wtedy, gdy w najważniejszych momentach meczów brakowało im ogrania, spokoju lub po prostu możliwości.
Już pierwszy dzień spotkań w hali Aqua Zdrój pokazał, że w przypadku jego gospodyń nie należy się nastawiać na krótkie mecze bez historii. Polki umiały podnieść się po przegranej partii numer jeden i zdeklasować Japonki w każdym elemencie, by w czwartym secie zmarnotrawić prowadzenie 16:9 i pozwolić skoordynowanym do maksimum rywalkom na doprowadzenie do tie-breaka. Nic dziwnego, że wynik 15:13 w ostatniej części spotkania został przyjęty z wyraźną ulgą. - To jest trudny dla drużyn europejskich styl, styl oryginalny, ale już w tym sezonie pokazaliśmy w meczach z Chinami, Koreą, czy nawet przegranym z Tajlandią oraz dzisiaj z Japonią, że i my mamy oryginalne rozwiązania - oceniał trener Nawrocki po meczu.
Naszym rodaczkom pozostaje skorzystanie z kilkunastu godzin przerwy przed kolejną konfrontacją i szykowanie się na Rosję, zespół teoretycznie bardziej osiągalny niż rywal z Azji, ale wcale nie łatwiejszy. - Podczas poprzednich tygodni często zmienialiśmy zawodniczki, ponieważ cały czas poszukujemy stabilnego składu, który będzie w stanie wzmacniać naszą grę i wpływać na wynik - mówił przed wałbrzyskim turniejem Wadim Pankow. Selekcjoner żeńskiej kadry Rosji dostał zadanie odmłodzenia Sbornej tak, by była gotowa poradzić sobie na igrzyskach w Tokio i gładko przeszła nieuniknioną zmianę warty.
Na razie Rosjanki musza sobie radzić bez Natalii Gonczarowej, a Tatiana Koszeliewa niemal na pewno nie zdąży się wyleczyć na mistrzostwa świata. Właśnie dlatego Pankow musi stawiać na pozostającą do tej pory w kadrowym cieniu Natalię Małych, rzucać na głęboką wodę obiecująca środkową Angelinę Lazarenko, a rozgrywanie powierzyć Tatianie Romanowej, która dopiero uczy się gry na najwyższym międzynarodowym poziomie. Wyrazistą liderką tej drużyny w Lidze Narodów jest przyjmująca Irina Woronkowa, odpowiadająca za zdobywanie punktów w hurtowych ilościach, zwłaszcza wtedy, gdy zawodzą inne zawodniczki.
ZOBACZ WIDEO Kochanowskiego sposób na wyjazdy. "Oglądam serial Suits, zostało jeszcze sporo odcinków"
Na razie starania Woronkowej i reszty wystarczyły na siedem zwycięstw w SLN i ósme miejsce w tabeli rozgrywek, tuż przed Polską. Trudno powiedzieć, które oblicze rosyjskiej kadry zobaczymy w najbliższą środę: to waleczne i nieustępliwe, znane ze starć z Turcją (3:2) i Włochami (3:0), czy to skazujące samo siebie na porażkę (0:3 z Koreą Południową). Jacek Nawrocki z pewnością nie będzie chciał powtórki z turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk w Rio de Janeiro, kiedy w Ankarze Sborna podniosła się po dwóch wygranych przez Polki setach i w dramatycznych okolicznościach wygrała kluczowe starcie fazy grupowej. Czas wyciągnąć wnioski z dawnych porażek oraz obecnych zwycięstw.
Polska - Rosja / środa, 13 czerwca, godzina 20:30
Portal WP SportoweFakty zaprasza na relację LIVE z tego spotkania!
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)