Po turnieju w Chicago Polacy spadli na piąte miejsce, po tym, jak zanotowali trzy porażki (z Iranem, USA i Serbią). Do Final Six awansuje pięć najlepszych ekip oraz Francuzi, gospodarze turnieju finałowego.
Awans do Lille nie jest celem samym w sobie według Vitala Heynena, który od samego początku rozgrywek mocno rotuje składem, pozwalając zawodnikom zarówno na grę, jak i złapanie oddechu. - Zawsze chcemy wygrywać i to się nie zmienia. Po prostu musimy robić swoje. Może w meczu z Iranem przedwcześnie chcieliśmy przypieczętować awans? - zastanawiał się trener w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
- Awans będzie bonusem. Ja nie czuję presji, bo wiem, że za nami kilka świetnych tygodni pracy i gry, w trakcie których wiele się nauczyliśmy - dodał.
W Melbourne, czyli ostatnim turnieju, Polacy zagrają z Argentyną (osłabioną brakiem Facundo Conte), Brazylią oraz Australią. Francuzi są na razie liderami zmagań, a przegrali tylko dwa spotkania, w tym jedno z Polakami.
Sprawa składu turnieju finałowego nie jest jeszcze przesądzona. Czy brak awansu byłby rozczarowaniem? - Byłoby szkoda, ale nie stałby się dramat. Graliśmy dwa turnieje w Polsce, później zaczęły się podróże. Od początku mówiłem, że od razu wszystkiego nie zmienię. To, co chcę zrobić w pierwszej kolejności, to dać wszystkim zawodnikom szansę gry. Oni już udowodnili samym sobie ile potrafią. Poza tym mamy dobrą atmosferę w drużynie i wiem, że wszyscy z radością przyjadą na zgrupowanie przed mistrzostwami świata. Awans do Final Six pewnie sprawi dużo satysfakcji federacji, mnie może też w jakiś sposób pomoże, ale nie zmieni niczego w procesie, który realizujemy. Udział w turnieju finałowym byłby ogromnym doświadczeniem dla młodych zawodników - wyjawił Heynen.
Dodał, że w wypadku gry w Final Six, nie ma jeszcze planu na to, kto miałby zagrać w tym turnieju. I na razie się na tym nie skupia.
ZOBACZ WIDEO Pierwszy taki trening w historii polskiej siatkówki. Dziennikarz WP zakończył go z kontuzją
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)