Polacy awans do Final Six zapewnili sobie dopiero w ostatni weekend zmagań, pokonując w ostatniej kolejce Australijczyków. Początkowo prowadzili w tabeli Ligi Narodów, ale podczas wyjazdowych turniejów, sytuacja się zmieniła.
Trener Vital Heynen do Lille zdecydował się nie zabierać Dawida Konarskiego i Piotra Nowakowskiego, a z powodów zdrowotnych turniej odpuścili Mateusz Mika i Michał Kubiak.
Polacy trafili do grupy B z USA i Rosją, w drugiej rywalizować będą Francja, Brazylia i Serbia. - Nie ma żartów, USA i Rosja to silne zespoły. Przewagę psychiczną mamy większą nad Rosjanami po pierwszym zwycięstwie w Łodzi, a z Amerykanami bardzo chciałbym, żebyśmy udowodnili, że możemy walczyć, bo w Chicago nas szybko spakowali 0:3. Na pewno nie będą to łatwe mecze - zapewnił Maciej Muzaj.
Heynen do Lille zabrał trzech atakujących: Bartosza Kurka, Damiana Schulza i wspomnianego Muzaja. - Chciałbym się znaleźć w składzie MŚ. Cieszę się, że dostałem szansę pojechać na Final Six. To szansa na złapanie doświadczenia na takim gruncie, gdzie gra już się o coś. Dla mnie to bardzo ważne, bo cały poprzedni rok byłem w reprezentacji, a zagrałem może jeden czy dwa sety w poważnych meczach, więc to jest dla mnie ważne - wyjaśnił atakujący.
ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Boniek broni Lewandowskiego. "Pana analiza absolutnie różni się od mojej"
Zawodnikom przez rotacje trudno określić, który jest pierwszym atakującym, a który drugim. - Próbowałem określić swoją pozycję w kadrze, ale jest to ciężkie, z niektórymi jesteśmy zbliżeni osiągnięciami w sezonie klubowym czy warunkami fizycznymi, ale trener nie daje poznać, kto jest numerem jeden, dwa, trzy cztery. Cały czas rotuje i nigdy wybiera szóstki na treningach, zawsze ustawiamy się losowo - wyjawił.
- Vital Heynen krzyczy wtedy, kiedy ma krzyczeć, kiedy nie powinien, to tego nie robi. Czasami ciężko jest przyjąć na klatę krytykę, na świeżo, gdzie mówi jakieś niemiłe rzeczy. Nie jest to łatwe, ale później na spokojnie, kiedy się nad tym można zastanowić, to wszystko jest z jego strony przemyślane. Jego zachowania, wybuchy złości czy momenty, w których jest spokojny i bardzo pomocny. To wszystko ma jakiś cel. Przynajmniej ja w to wierzę, jak go obserwuję tak na spokojnie, to to ma sens - chwalił Heynena Muzaj.
Występy w Lille mogą mieć jakiś wpływ na to, kto pojawi się w składzie na zbliżające się mistrzostwa świata. - Tak naprawdę myślę, że pojadą te osoby, które trenerowi będą najbardziej odpowiadać, a pokazujemy się cały czas na treningach. Nie chodzi o jeden mecz w któryś z weekendów, ale o całokształt, umiejętność zrozumienia tego, o co mu chodzi, i podporządkowanie mu się. Nie myślę o tym, że muszę coś udowodnić. Podchodzę do tego na spokojnie, bo wiem, że taka nadmierna motywacja nie pomaga - wyjaśnił atakujący.
Dzięki podwójnym zmianom zawodnicy mają okazję prezentować się w praktycznie każdym spotkaniu. - Faktycznie to pomaga, czasami nie wychodzi - to normalne. Jednak myślę, że to robi więcej dobrego niż złego. Na pewno zawodnikowi, takiemu jak ja, wejście na kilkanaście piłek, daje poczucie nie tyle pewności siebie, ale tego, ze jest się przydatnym drużynie, a to daje to motywację do dalszej pracy - podkreślił Muzaj.
Po powrocie z Australii zawodnicy byli zadowoleni z atmosfery, którą udało im się stworzyć i z tego, jak dobrze się ze sobą czuli podczas dalekich podróży. - Atmosferę mogę porównać do zeszłego roku. Teraz jest dużo lepsza. Trener daje nam więcej swobody w niektórych przestrzeniach, aspektach, a to pomaga, że możemy sami atmosferę zrobić, trzymać się lepiej razem, nie ma niepotrzebnych problemów. Nie przypominam sobie poważniejszych konfliktów. Faktycznie były to miłe wyjazdy - zakończył.
Dominika Pawlik z Lille
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)