Ricardo kontra Bernardo Rezende. Wojna, której można było uniknąć

Po jedenastu latach od słynnego wyrzucenia rozgrywającego Ricardo Garcii z kadry Brazylii wciąż nie wszystko w tej sprawie jest jasne. Ale wiadomo, że gdyby nie zabrakło jednej, ważnej rozmowy, nie doszłoby do żadnej walki.

Michał Kaczmarczyk
Michał Kaczmarczyk
Ricardo Garcia (drugi z lewej) i Bernardo Rezende podczas meczu Ligi Światowej Materiały prasowe / FIVB / Ricardo Garcia (drugi z lewej) i Bernardo Rezende podczas meczu Ligi Światowej

Tam, gdzie ścierają się wielkie osobowości i ambicje, musi dochodzić do konfliktów, czasem skutkujących poważnymi podziałami. Radostin Stojczew i Matej Kazijski sprowadzili na siebie nienawiść całej bułgarskiej federacji siatkówki, a zdania kibiców na temat ich wycofania się z reprezentacji do dziś są podzielone. Wciąż echem odbija się nieporozumienie między Michałem Kubiakiem a Zbigniewem Bartmanem, dawnymi przyjaciółmi, nie mówiąc już o rzekomych niesnaskach, które miały zdarzyć się w reprezentacji naszych siatkarek (na przykład tych między Anną Werblińską a Katarzyną Skowrońską-Dolatą).

Ale w tym przypadku mamy do czynienia z niezgodą, która miała wstrząsnąć całą siatkarską potęgą i zadecydować o wyniku olimpijskiego turnieju siatkarskiego w Pekinie. Przynajmniej tak twierdzą dziennikarze z Brazylii, według których reprezentacja Brazylii mężczyzn z Ricardo Bermudezem Garcią w składzie nie przegrałaby w finale ze Stanami Zjednoczonymi i spokojnie zdobyłaby złoto igrzysk z 2008 roku. Czy tak by faktycznie się stało, jest kwestią do dyskusji, ale tak czy siak słynną wojną między Bernardo Rezendem a Ricardinho żył cały świat siatkówki. Bardziej niż konfliktem genialnego trenera kadry Brazylijczyków z Jose Roberto Guimaraesem, przez który obaj selekcjonerzy przez lata nie mogli przebywać z jednym pomieszczeniu i nie podawali sobie rąk, nie mówiąc choćby o rozmowie.

Siatkówka w Brazylii wyjątkowo lubi długoletnie spory ciągnące się w nieskończoność jak opera mydlana, a pikanterii dodawał fakt, że przez lata tak naprawdę mało kto wiedział, co skłóciło trenera  i kapitana najlepszej drużyny świata. Różnica zdań na temat treningów? Pieniądze? Faworyzowanie, wtedy 21-letniego, Bruno Rezende? Zła atmosfera w zespole, która wymusiła na Rezendem pozbycie się wadliwego ogniwa?

Pierwsza informacja o wyrzuceniu Ricardo z reprezentacji pojawiła się 21 lipca 2007, ósmego dnia Igrzysk Panamerykańskich w Rio de Janeiro i dwa dni przed startem turnieju siatkarzy. Rolę pierwszego rozgrywającego przejął błyskawicznie Marcelo Engarten, do składu został dołączony Rezende junior. Brazylia wygrała tamten turniej bez porażki, ale więcej mówiło się o wielkim nieobecnym niż o złotych medalistach.

ZOBACZ WIDEO Wilfredo Leon pierwszy raz w szatni reprezentacji Polski. Zobacz, jak wyglądała jego wizyta

Brazylijski szef misji olimpijskiej, Marcus Vinicius Freire, nie potrafił dać mediom jasnej odpowiedzi na pytanie, co z Ricardinho, oświadczenie federacji (CBV) więcej zaciemniło niż wyjaśniło. Oficjalne potwierdzenie przyszło 23 godziny później, na dzień przed pierwszym grupowym spotkaniem z Kanadą. Chaos informacyjny rozzłościł kibiców, którzy przestali się skupiać na kolejnych zwycięstwach swoich siatkarzy, za to domagali się konkretnej informacji: dlaczego. Nie uzyskali jej do 2015, kiedy o całej aferze napisał w swojej autobiografii Giba. Potem jego wersję w swojej książce potwierdził Sergio Dutra Santos.

Miało być tak: Ricardo już wcześniej dawał znać, że nie jest zadowolony z warunków, w jakich żyje reprezentacja. - Zimne posiłki, brak klimatyzacji w lato, niedziałające wiatraki... A pokoje mieliśmy wysprzątane może ze dwa razy na cały pobyt - wspominał siatkarz swój pobyt w fińskim Espoo. A kiedy okazało się, że reprezentacja przez opóźniony powrót z finałów Ligi Światowej w Polsce (przez Warszawę i Paryż) straciła dzień odpoczynku przed Igrzyskami Panamerykańskimi, zdecydował, że nie weźmie udziału w sesji treningowej zaplanowanej na 20 lipca.

Złoci medaliści LŚ mieli zaraz po lądowaniu w Brazylii na chwilę udać się do swoich rodzin i zebrać się w Rio de Janeiro na trzy dni przed pierwszym meczem igrzysk. Ale plany pokrzyżował chaos lotniczy po katastrofie lotu TAM Linhas Aereas 3054 z 17 lipca tamtego roku (prawie 200 zabitych, ogłoszono po niej trzydniową żałobę narodową). Ricardo dotarł na zgrupowanie 21 lipca, uznawszy, że musi odpocząć choćby jeden dzień w rodzinnej Marindze. Wtedy też do Rio doleciał Dante Amaral, ale Rezende potraktował spóźnienie przyjmującego jako wypadek przy pracy, a spóźnienie swojego kapitana uznał za niesubordynację i chęć skłócenia zespołu. Dalej wypadki potoczyło się szybko i nerwowo. Emocje zostały podsycone także przez pieniądze.

A konkretnie rekompensatę dla kadrowiczów od CBV za kiepskie hotele w Finlandii i stracony dzień odpoczynku przez kłopoty na trasie lotniczej z Polski do Brazylii. Ówczesny szef federacji Ary Graca, mimo początkowego oporu, wypłacił siatkarzom odszkodowanie, ale sama walka o te pieniądze popsuła i tak średnie nastroje w reprezentacji. Głównie dlatego, że chcieli załatwić to po cichu, a Ricardo wyszedł przez szereg, powiedział o żądaniach grupy publicznie i już w Finlandii miał grozić kolegom z drużyny i trenerowi, że wyjedzie ze zgrupowania i będzie o tym głośno. Nie zrobił tego, przeprosił Rezendego w prywatnej rozmowie, ale zraził do siebie zespół, który nie chciał wywlekać brudów na światło dzienne.

Czy Ricardo Garcia był najlepszym rozgrywającym XXI wieku?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×