Dwukrotna mistrzyni świata i srebrna medalistka igrzysk olimpijskich, Jekaterina Gamowa, swoim wpisem na temat przyznania rosyjskim piłkarzom najwyższego narodowego odznaczenia, orderu Zasłużonego Mistrza Sportu, za awans do ćwierćfinału MŚ 2018, wywołała w kraju prawdziwą burzę. Głos w sprawie postanowili zabrać przedstawiciele wielu dyscyplin, działacze, a także sami kibice. O ile w przypadku awansu podopiecznych Stanisława Czerczesowa do ćwierćfinału mistrzostw świata opinie wśród naszych wschodnich sąsiadów były zgodne - miejsce w najlepszej ósemce globu należy uznać za sukces - to wpis byłej gwiazdy siatkarskiej drużyny narodowej zdecydowanie poróżnił środowisko.
- W naszym kraju panuje jakiś dziwny stosunek do osiągnięć sportowców. Jedni, aby uzyskać tytuł ZMS (Zasłużonego Mistrza Sportu - dop. red.), muszą wygrać mistrzostwo świata lub wywalczyć medal igrzysk olimpijskich, innym wystarczy awans do ćwierćfinału. Przykro mi, że ten tytuł traci na wartości - napisała na swoim instagramowym profilu Jekaterina Gamowa, wywołując w ten sposób lawinę komentarzy.
Część opinii kibiców była na tyle wulgarna, że nie nadają się do cytowania. Wiele osób jednak poparło wypowiedź byłej reprezentantki kraju, podkreślając, że tego typu odznaczenia należy przyznawać ze szczególną rozwagą.
- Całkowicie popieram Jekaterinę! Odznaka Zasłużonego Mistrza Sportu jest przyznawana w Rosji za zajęcie miejsc 1-3 na igrzyskach olimpijskich i za 1. miejsce na mistrzostwach świata, ale nie za odpadnięcie w ćwierćfinale. Piłkarze nie są temu winni, grali dobrze, ale wszystko ma swoją cenę. Tytuł nie daje żadnych przywilejów, stanowi jednak najcenniejszą nagrodę i jestem pewien, że każdy sportowiec w Rosji marzy o nim. Nie można przyznawać go za 8. miejsce, bo w ten sposób traci on swoją wartość - obwieścił Dmitrij Muserski.
ZOBACZ WIDEO Paweł Fajdek popełnił wielki błąd podczas przygotowań. "Płacę za to do tej pory"
Właśnie próba zdyskredytowania sukcesu piłkarzy Sbornej wywołała największą frustrację wśród kibiców. Jekaterina Gamowa postanowiła więc odpowiedzieć przeciwnikom i wyjaśnić, o co tak naprawdę chodziło w jej wpisie. Jak przyznała, nie zamierzała umniejszać osiągnięcia zawodników, chciała tylko zwrócić uwagę na brak konsekwencji ze strony ministerstwa sportu, które przed laty odmówiło przyznania odznaczenia jej koleżankom, które miały udział w zdobyciu mistrzostwa świata. To dowód na to, że sportowcy w Rosji nie są traktowani na równych prawach.
- Po złotym medalu wywalczonym w 2010 roku, nie wszyscy członkowie zespołu zostali odznaczeni. To była decyzja Ministerstwa Sportu, powiedziano nam, że ci, którzy nie występowali w podstawowym składzie, nie zostaną nagrodzeni. Czy to uczciwe? Jeśli nagradzasz to wszystkich, bo my jesteśmy zespołem! Ja po igrzyskach w Sydney otrzymałam tytuł ZMS, mimo że nie byłam podstawową zawodniczką. Teraz okazuje się, że po jednej stronie znalazły się złote medalistki bez orderów i piłkarze, którzy awansowali zaledwie do ćwierćfinału, a mimo to otrzymali odznaczenia - przyznała dwukrotna triumfatorka mistrzostw świata.
- Czy w moim oświadczeniu była złość? Krytyka pod adresem piłkarzy? Nie! Wszystko zostało napompowane i podgrzane przez dziennikarzy. Nie zamierzam rezygnować ze wspierania drużyny narodowej. Ten post miał jedynie zwrócić uwagę na nierówne traktowanie sportowców w Rosji - dodała była atakująca.
[nextpage]Wpis Jekatieriny Gamowej poruszył nie tylko siatkarskie, ale też całe sportowe środowisko w Rosji. Po stronie podopiecznych Stanisława Czerczesowa stanęli między innymi hokeista Ilja Kowalczuk oraz łyżwiarka figurowa Jelizawieta Tuktamyszewa. Oboje przyznali, że wynik sportowy w przypadku piłkarskiej reprezentacji nie był najważniejszy. Docenić należy fakt, że drużynie udało się na kilkanaście dni zjednoczyć naród, przysparzając kibicom wiele powodów do radości. Według wyników ankiety przeprowadzonej przez Rosyjski Instytut Badania Opinii Publicznej, aż 71 proc. narodu śledziło zmagania zespołu na mundialu.
- Jeżeli piłkarze otrzymali tytuły Zasłużonych Mistrzów Sportu to znaczy, że na nie zasłużyli. Sam wiem, jak wielka presja towarzyszy mistrzostwom i igrzyskom odbywającym się w ojczyźnie. Jako sportowiec, życzyłbym sobie, aby jak najwięcej naszych zawodników było nagradzanych. Nie pamiętam co prawda, żeby cały zespół został odznaczony, widocznie jednak istnieje specjalna komisja, która decyduje komu się to należy. Czy jestem tym faktem urażony? Nie, cieszę się ich szczęściem - powiedział Kowalczuk.
- Nigdy nie widziałem takiej jedności wśród ludzi. To była prawdziwa magia! Jeżeli chcesz odstąpić od zasad i uhonorować 23 osoby, które dały unikalne emocje całemu krajowi, to u diabła, to jest właśnie taki przypadek, kiedy należy to zrobić - przyznała z kolei Jelizawieta Tuktamyszewa, rosyjska mistrzyni świata w łyżwiarstwie figurowym z 2015 roku.
Główni bohaterowie afery wywołanej przez gwiazdę siatkówki, czyli podopieczni Stanisława Czerczesowa, starają się unikać komentowania sprawy. Można jednak odnieść wrażenie, że nawet piłkarskie środowisko nie jest w tym przypadku jednomyślne. Trener od przygotowania fizycznego w piłkarskiej reprezentacji Rosji, Wladimir Panikow, na łamach mediów podkreślił, że to nie zawodnicy zgłosili się do ministerstwa po odznaczenia. Dla nich na turnieju najważniejszy był wynik i godne reprezentowanie barw. Były napastnik kadry Rosji, Siergiej Andriejew, podkreślił, że w istniejącym sporze trudno o jednoznaczną opinię.
- Śledzę całą dyskusję w internecie. W przypadku tego typu wyróżnienia nie powinno być żadnych wątpliwości. Chłopaki dotarli do ćwierćfinału, przez długi czas nie osiągnęliśmy takiego wyniku. Być może nie uda się go powtórzyć przez kolejne 100 lat. Potrafię jednak zrozumieć siatkarzy, biathlonistów, piłkarzy ręcznych. Byli mistrzami świata, a odznaczeń nie otrzymali - powiedział Andriejew.
Dyskusja na temat przyznania odznaczeń okazała się na tyle absorbująca, że swoją opinię postanowili wyrazić przedstawiciele dumy państwowej. W tym wypadku zaskoczenia nie było. Michaił Degtyarew, przewodniczący Komisji Kultury Fizycznej, Sportu, Turystyki i Spraw Młodzieży Dumy Państwowej, który poparł decyzję Ministerstwa Sportu oświadczył, że odznaczenia zostały przyznane, ponieważ rosyjscy piłkarze sobie na nie zasłużyli.
Temat przyznanych tytułów Zasłużonych Mistrzów Sportu bez wątpienia jeszcze długo rozgrzewać będzie sportowe środowisko w Rosji. Dotychczas najtrafniej całą sytuację podsumował trzykrotny medalista igrzysk olimpijskich Wadim Chamuckich, który stwierdził, że wyróżnienia dla 23 przedstawicieli piłkarskiej reprezentacji Rosji obnażyły słabość systemu, na którą nikt wcześniej nie zwracał uwagi.
- To jest miecz obosieczny. Nasi zawodnicy wygrywają mistrzostwa świata i mistrzostwa Europy, ale nie wszyscy otrzymują odznaczenia. Jekaterina słusznie zauważyła, że w takiej sytuacji każdy powinien zostać nagrodzony, a nie tylko ten, kto pojawiał się na boisku. Oczywiście nie możemy nic z tym zrobić, ponieważ dekret podpisywany jest przez prezydenta, ale dokument przekazuje Ministerstwo Sportu. Sytuacja z piłkarzami ujawniła problemy systemowe, na które nikt wcześniej nie zwracał uwagi - zakomunikował Chamuckich.