Wielkie siatkarskie imprezy od lat kojarzą się z organizacyjnym bałaganem. Regulaminowymi "potworkami" są przede wszystkim mistrzostwa świata, których zasady zmieniają się z edycji na edycję. Najbardziej niedorzeczny system obowiązywał osiem lat temu we Włoszech, gdy oznaczenia grup kończył się na literze R, a niektórym drużynom opłacało się przegrywać pewne spotkania, by w kolejnej rundzie trafić na teoretycznie łatwiejszych przeciwników.
Cztery lata temu w Polsce mieliśmy trzy fazy grupowej, i dopiero po nich półfinały. Teraz, we Włoszech i Bułgarii, regulamin będzie podobny, choć zasady rozgrywania drugiej części turnieju są inne - w poprzednich mistrzostwach były dwie grupy, tym razem są cztery.
Na dodatek organizatorzy "namieszali" już po losowaniu grup i zamienili miasta, do których trafią trzecie i czwarte drużyny w swoich grupach w pierwszej fazie. Na przykładzie Polaków wygląda to tak, że jeżeli zajmiemy w grupie D trzecią pozycję, zamiast zostać w Warnie pojedziemy do Sofii. A jeśli skończymy na czwartym miejscu, będziemy kontynuować turniej nie w Bolonii, a w Mediolanie.
- Jak możesz po losowaniu zmienić system gry?! To bardzo dziwne. Uważam, że to ogromna szkoda dla całej siatkówki - grzmiał trener Vital Heynen w rozmowie z Marcinem Lepą na kanale "Prawda siatki" na YouTube. Zmiany zaskoczyły i zirytowały nie tylko selekcjonera kadry Polski. Nie pochwala ich również trener Francuzów Laurent Tillie, z kolei prowadzący Kanadyjczyków Stephane Antiga o sprawie dowiedział się od dziennikarzy Polsatu Sport, dopiero w czasie Memoriału Huberta Jerzego Wagnera.
Dla reprezentacji Polski szczególnie niewygodny jest inny przepis, który będzie obowiązywał w czasie mistrzostw - do meczowego protokołu każdy trener będzie mógł wpisać tylko dwanaście nazwisk. To oznacza konieczność odesłania na trybuny dwóch graczy z czternastoosobowej kadry.
Akurat w tym wypadku Międzynarodowa Federacja Siatkówki (FIVB) wykazała się konsekwencją, bo podobnie było na MŚ 2014, trudno z kolei doszukać się w takim rozwiązaniu sensu. Na igrzyska olimpijskie jedzie dwunastu siatkarzy, ponieważ MKOl stara się ograniczać koszty i liczbę sportowców w wiosce olimpijskiej. W pozostałych siatkarskich turniejach kadra meczowa składa się już z czternastu graczy. Tak było na ostatnich mistrzostwach Europy i w Lidze Narodów.
Na kanale "Prawda Siatki" dziennikarz Polsatu Sport Jerzy Mielewski mówił, że wszyscy spodziewali się możliwości umieszczenia w kadrze meczowej czternastu zawodników także na mistrzostwach świata 2018, tymczasem FIVB utrzymało przepis o 12-osobowym protokole. Czemu światowa federacja upiera się przy tej regule i czym jest to spowodowane? Na to pytanie nie sposób odpowiedzieć. Tak czy inaczej dwóch siatkarzy każdej z ekip będzie oglądać mecze z trybun, a ich nazwiska trenerzy muszą podać godzinę przed danym spotkaniem.
- To bardzo komplikuje plany Vitala Heynena, który po to zabiera na turniej trzech atakujących (Bartosza Kurka, Damiana Schulza i Dawida Konarskiego - przyp. WP SportoweFakty), żeby z nich korzystać. Przed każdy meczem jednego z nich będzie musiał odstrzelić. Nie odstrzeli środkowego, bo ma ich w kadrze trzech, ani przyjmującego, bo ich mamy czterech - mówił Mielewski w "Prawdzie Siatki". - To sytuacja która nie ma sensu. Po co mnożyć durne przepisy, po co rozgrywać każdy turniej w innym systemie? - dziwił się
ZOBACZ WIDEO Artur Szalpuk: Nie możemy za szybko wystrzelić z formą
Mielewski rozmawiał o wspomnianym zapisie regulaminu z Bartoszem Kurkiem, który przyznał, że jest przeciwnikiem takiego rozwiązania. - Bardzo mi się to nie podoba, ponieważ obniża to potencjał naszej drużyny. Naszą wielką siłą jest bardzo mocna czternastka. Każdy z tej czternastki może wejść na boisko w każdym momencie i wnieść coś do drużyny. Ten przepis trafia właśnie w takie drużyny jak nasza - powiedział Kurek.
Jeden z najbardziej doświadczonych graczy w reprezentacji Polski mówił też o regulaminowym bałaganie, jaki od wielu lat panuje w siatkarskim świecie.
- Organizacyjnie siatkówka jest bardzo dużym chaosem. Polska Plusliga jest chyba najlepiej zorganizowanymi rozgrywkami na świecie. Od początku wszystko jest jasne i określone. A to, co dzieje się w rozgrywkach międzynarodowych, jest trochę śmieszne. Pamiętam jak oglądałem mistrzostwa świata w piłce nożnej w 1998 roku i teraz wszystko wygląda tak samo, jak wtedy. A u nas praktycznie co roku trzeba przeczytać stu stronicowy handbook, który mówi o tym, jak te rozgrywki będą wyglądać - drwił Kurek.
Mistrzostwa świata siatkarzy we Włoszech i Bułgarii rozpoczną się 9 września. Polacy pierwsze spotkanie zagrają 3 dni później, a ich przeciwnikiem będzie reprezentacja Kuby. W pierwszej fazie Biało-Czerwoni zmierzą się także z Portoryko, Finlandią, Iranem i Bułgarią.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)