Serbowie, którzy ulegli Amerykanom 2:3 w pierwszym meczu turnieju, otwarcie przyznawali po spotkaniu, że nie mogą odżałować niewykorzystanej okazji na zwycięstwo i zamierzają sobie powetować ją przeciwko Kamerunowi. Europejczycy zaczęli odważnie, od trzech asów serwisowych przed pierwszą przerwą techniczną (3:8), ale nie cieszyli się długo pokaźną przewagą. Wyróżniający się David Feughouo zadbał o to, by zbliżyć się punktowo do faworyta i na drugiej obowiązkowej przerwie siatkarze Nikoli Grbicia nie mieli prawa czuć się niczego pewni. A z pewnością czuli się nieswojo, gdy po dwóch akcjach Nathana Wounembainy rywal wyszedł na prowadzenie 19:18.
Trener Grbić prawdopodobnie nie poznawał swojego zespołu. Gracze Serbii przeplatali punkty z niewytłumaczalnymi błędami, doprowadzając niepotrzebnie do gry na przewagi. Dopiero wykorzystanie błędu Afrykańczyków przez Srećko Lisinaca zakończyło seta (28:30). Wyraźnie zirytowani swoją niemocą bałkańscy siatkarze zaczęli kolejną cześć meczu z większym animuszem, ale wciąż nie punktowali blokiem. Dlatego sprawy w swoje ręce musiał wziąć Drazen Luburić i to on zbudował przewagę Serbom (6:11); okazało się, że przyjęcie na palce nie jest domeną Kameruńczyków i zostało to szybko przeciwko nim wykorzystane. Ważne bloki dołożył Nemanja Petrić, swoje serwisem dorzucił Lisinac i partia skończyła się zgodnie z oczekiwaniami (16:25).
Dzięki wysokiemu zwycięstwu zawodnicy Serbii w końcu złapali nieco luzu w swojej grze i radzili sobie z niedawnymi pogromcami Tunezji nieco swobodniej. Widać to było zwłaszcza po rozgrywającym Nikoli Jovoviciu, sprawnie oszukującemu kameruński blok (3:8). Duet Wounembaina-Feughouo od czasu do czasu dawał swoim kolegom okazję do charakterystycznej cieszynki na środku parkietu, ale to nie mogło zmienić wyniku. Petar Krsmanović i Milan Katić (zmiennik Ivovicia po drugim secie) swobodnie omijali wrogi blok i przybliżali swoją kadrę do zasłużonych punktów. Ale chwilę potem trener Grbić musiał wypowiedzieć kilka mocniejszych słów, bo jego siatkarze pozwolili sobie na przestój (15:19) i zbyt często nadziewali się na blok Kamerunu. Nagana pomogła, bo jego zespół spokojnie dograł seta i dokończył dzieła asem Katicia.
Kamerun - Serbia 0:3 (28:30, 16:25, 17:25)
Kamerun: Engala, Wounembaina, Mbutngam, Dolegombai, Hile, Feughouo, Kamto (libero) oraz Bitjaa, Moto, Engohe, Mayam, Hassana.
Serbia: Luburić, Lisinac, Krsmanović, Ivović, Petrić, Jovović, Majstorović (libero) oraz Katić, Atanasijević, Okolić, Kostić.
Miejsce | Zespół | Mecze | Z-P | Sety | Punkty |
---|---|---|---|---|---|
1. | USA | 5 | 5-0 | 15:5 | 13 |
2. | Serbia | 5 | 4-1 | 14:7 | 12 |
3. | Rosja | 5 | 3-2 | 12:6 | 10 |
4. | Australia | 5 | 2-3 | 9:11 | 7 |
5. | Kamerun | 5 | 1-4 | 4:12 | 3 |
6. | Tunezja | 5 | 0-5 | 2:15 | 0 |
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Bartosz Kwolek: Czułem się trochę dziwnie, ale jak mamy wygrywać, to mogę grać jako libero cały czas