MŚ 2018: kameruńska gorączka nie osłabiła Serbów

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Serbii
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Serbii

Po pierwszym secie wydawało się, że nieobliczalni siatkarze Kamerunu namieszają w starciu z Serbią. Jednak faworyci opanowali nerwy, pokazali swoje atuty i spokojnie wygrali z rywalem z Afryki 3:0.

W tym artykule dowiesz się o:

Serbowie, którzy ulegli Amerykanom 2:3 w pierwszym meczu turnieju, otwarcie przyznawali po spotkaniu, że nie mogą odżałować niewykorzystanej okazji na zwycięstwo i zamierzają sobie powetować ją przeciwko Kamerunowi. Europejczycy zaczęli odważnie, od trzech asów serwisowych przed pierwszą przerwą techniczną (3:8), ale nie cieszyli się długo pokaźną przewagą. Wyróżniający się David Feughouo zadbał o to, by zbliżyć się punktowo do faworyta i na drugiej obowiązkowej przerwie siatkarze Nikoli Grbicia nie mieli prawa czuć się niczego pewni. A z pewnością czuli się nieswojo, gdy po dwóch akcjach Nathana Wounembainy rywal wyszedł na prowadzenie 19:18.

Trener Grbić prawdopodobnie nie poznawał swojego zespołu. Gracze Serbii przeplatali punkty z niewytłumaczalnymi błędami, doprowadzając niepotrzebnie do gry na przewagi. Dopiero wykorzystanie błędu Afrykańczyków przez Srećko Lisinaca zakończyło seta (28:30). Wyraźnie zirytowani swoją niemocą bałkańscy siatkarze zaczęli kolejną cześć meczu z większym animuszem, ale wciąż nie punktowali blokiem. Dlatego sprawy w swoje ręce musiał wziąć Drazen Luburić i to on zbudował przewagę Serbom (6:11); okazało się, że przyjęcie na palce nie jest domeną Kameruńczyków i zostało to szybko przeciwko nim wykorzystane. Ważne bloki dołożył Nemanja Petrić, swoje serwisem dorzucił Lisinac i partia skończyła się zgodnie z oczekiwaniami (16:25).

Dzięki wysokiemu zwycięstwu zawodnicy Serbii w końcu złapali nieco luzu w swojej grze i radzili sobie z niedawnymi pogromcami Tunezji nieco swobodniej. Widać to było zwłaszcza po rozgrywającym Nikoli Jovoviciu, sprawnie oszukującemu kameruński blok (3:8). Duet Wounembaina-Feughouo od czasu do czasu dawał swoim kolegom okazję do charakterystycznej cieszynki na środku parkietu, ale to nie mogło zmienić wyniku. Petar Krsmanović i Milan Katić (zmiennik Ivovicia po drugim secie) swobodnie omijali wrogi blok i przybliżali swoją kadrę do zasłużonych punktów. Ale chwilę potem trener Grbić musiał wypowiedzieć kilka mocniejszych słów, bo jego siatkarze pozwolili sobie na przestój (15:19) i zbyt często nadziewali się na blok Kamerunu. Nagana pomogła, bo jego zespół spokojnie dograł seta i dokończył dzieła asem Katicia.

Kamerun - Serbia 0:3 (28:30, 16:25, 17:25)

Kamerun: Engala, Wounembaina, Mbutngam, Dolegombai, Hile, Feughouo, Kamto (libero) oraz Bitjaa, Moto, Engohe, Mayam, Hassana.

Serbia: Luburić, Lisinac, Krsmanović, Ivović, Petrić, Jovović, Majstorović (libero) oraz Katić, Atanasijević, Okolić, Kostić.

MiejsceZespółMeczeZ-PSetyPunkty
1. USA 5 5-0 15:5 13
2. Serbia 5 4-1 14:7 12
3. Rosja 5 3-2 12:6 10
4. Australia 5 2-3 9:11 7
5. Kamerun 5 1-4 4:12 3
6. Tunezja 5 0-5 2:15 0

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Bartosz Kwolek: Czułem się trochę dziwnie, ale jak mamy wygrywać, to mogę grać jako libero cały czas

Komentarze (0)