W mistrzostwach świata pozostało już tylko sześć najlepszych drużyn - zwycięzcy czterech grup i po dwa najlepsze zespoły z drugich miejsc. Polacy zagrają z Włochami i Serbami.
Ciekawostką jest fakt, że wielu kibiców i ekspertów przewidziało, że w jednej grupie zmierzą się Brazylia, USA i Rosja. W drugiej - teoretycznie łatwiejszej - "los" miał przydzielić Włochom Serbię i Polskę.
Taki scenariusz przewidział również Grzegorz Ryś, trener reprezentacji Izraela. - Będąc w niedzielę w studio, również "wylosowałem" nam taką grupę. Spodziewałem się takiego wyniku, zwłaszcza że od początku było wiadomo, że Rosja i Serbia - ze względu na to, że były to najlepsze drużyny z drugich miejsc - nie zagrają ze sobą w jednej grupie - mówi w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Ryś uważa, że wcale nie można mówić o tym, że trafiliśmy do łatwiejszej grupy. - Grupa śmierci to nie tylko ta z Brazylią, Rosją i Stanami Zjednoczonymi - obie grupy można nazwać takim mianem. Ta grupa będzie wykładnikiem naszej dyspozycji - podkreśla.
- Na tym etapie rywalizacji nikt nie będzie kalkulował. Według mnie z pierwszej grupy awansują Rosjanie i Amerykanie, a w naszej grupie każdy ma szanse. Jeśli nasz zespół wytrzyma presję, zagra na dobrym poziomie i będzie w stanie wyeliminować Osmany Juantorenę i Ivana Zaytseva oraz Aleksandara Atanasijevicia i Srećko Lisinaca, to widzę nas w najlepszej czwórce - ocenia Grzegorz Ryś.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. MŚ 2018. Śliwka nie wierzy w teorie spiskowe. "To nie jest naród, który odpuszcza"
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)