MŚ 2018: potwory poległy w kosmicznym meczu! Wielka polska drużyna zagra w finale!

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: reprezentacja Polski mężczyzn
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: reprezentacja Polski mężczyzn

Drużyna Vitala Heynena jest wielka! Po niesamowitym meczu nasi siatkarze pokonali reprezentację USA 3:2 i w niedzielnym finale MŚ 2018 zagrają o złoto z Brazylią!

W tym artykule dowiesz się o:

Dwa zwycięstwa w jedenastu ostatnich meczach - z takim bilansem spotkań przeciwko USA przystępowali Polacy do półfinału mistrzostw świata 2018. Gdy gra szła o wysoką stawkę, Amerykanie ulegli nam tylko w Pucharze Świata 2015. Pokonali nas w ćwierćfinale Igrzysk Olimpijskich w Rio de Janeiro, wcześniej jako jedyni wygrali z nami na MŚ 2014. Nawet kiedy byliśmy bardzo mocni, zwykle potrafili znaleźć na nas sposób.

Tym razem też byli zdecydowanym faworytem. W czwórce, która pozostała na placu boju, to ich uznawano za najlepszy zespół. Ekipę bez słabych stron, o grze ułożonej z precyzją i jakością godną NASA. Ekipę po prostu kosmiczną. Walentin Bratojew, siatkarz reprezentacji Bułgarii, który mierzył się z USA w drugiej fazie turnieju, nazwał graczy trenera Johna Sperawa potworami z filmu "Kosmiczny mecz". Ich przygotowanie fizyczne określił jako niewiarygodne.

Nie można powiedzieć, że Polaków skazywano na pożarcie w starciu z amerykańską bestią, ale mimo bardzo dobrych występów przeciwko Serbii i Włochom w trzeciej rundzie sądzono, że chociaż zawodnicy Vitala Heynena głowy mają twarde, a ramiona silne, nie przebiją się przez mur perfekcji made in USA. Trzeba było jednak wierzyć, bo sport pisał już nie takie historie powalania gigantów, a nasi gracze zbliżali się przecież do rozmiarów tychże gigantów z każdym kolejnym meczem. Po krętej i wyboistej drodze do półfinału mieli prawo wierzyć, że są w stanie pokonać każdego.

Wyjściowy skład Amerykanów, z Matthew Andersonem, Taylorem Sanderem i Micahem Christensonem, można było podawać na długie godziny przed spotkaniem. Biało-Czerwoni wyszli na boisko w takim samym składzie, jak dzień wcześniej przeciwko Włochom. Zaczęli nerwowo, rywale szybko objęli prowadzenie 4:1, ale przez kolejnych kilka minut grali koncertowo. Nie pozwalali amerykańskim potworom wbijać się w boisko, świetnie grali w obronie i kontrataku, a do tego posyłali na drugą stronę trudne zagrywki. Na pierwszej przerwie technicznej prowadzili już 8:6, a po dwóch asach serwisowych Fabiana Drzyzga i bloku na środku siatki - aż 14:7.

Przy zagrywce David Smitha zespół z USA podgonił na 14:10, ale zaraz potem dwoma punktami z serwisu oddał Michał Kubiak, Piotr Nowakowski poprawił blokiem i prowadziliśmy aż 19:10. Od tego momentu przewaga Biało-Czerwonych zaczęła topnieć, bo Amerykanie wstrzelili się serwisem. Doszli na 24:22, ale w ostatniej akcji Kubiak zahaczył o blok. Z trudem bo z trudem, ale udało się przetrwać zrzut amerykańskich bomb i objąć prowadzenie 1:0.

W secie numer 2 przeciwnicy zwarli szyki w przyjęciu, a sami kontynuowali ostrzał ciężkimi działami z pola serwisowego. Drzyzga musiał biegać za piłką po całym boisku, a zdobywanie punktów przychodziło nam z trudem. Po długiej akcji, w której Anderson trafił z prawego skrzydła w linię i bloku na Kurku przegrywaliśmy 9:12. Polacy zdołali się zmobilizować - zatrzymywali rywali na siatce, zmuszali Christensona do wystaw z trudnych pozycji, a Andersona do ataków w aut i na drugiej przerwie technicznej prowadzili 16:14.

Niestety, od tego momentu mecz siatkarski zmienił się w konkurs na najtrudniejszą zagrywkę, w którym pierwsze miejsce zajął Aaron Russell. Tak skutecznie celował po prostej w Artura Szalpuka, że doprowadził do stanu 21:17. Tej przewagi główni faworyci do złota już nie zmarnowali i wygrali 25:20.

W trzeciej odsłonie inicjatywa nadal należała do Amerykanów i nadal było to spowodowane niesamowitą powtarzalnością trudnych serwisów. Gdy Anderson ustrzelił Szalpuka, przegrywaliśmy 9:12, a Heynen w miejsce 23-letniego gracza wprowadził jego rówieśnika i przyjaciela Aleksandra Śliwkę.

Zaraz po tej zmianie zespół USA zdobył trzy kolejne punkty i zrobiło się nieciekawie, ale na szczęście Polaków nie ogarnęło zniechęcenie. Po asie Jakuba Kochanowskiego i skutecznym bloku Kurka było już tylko 17:18.  Po sprytnym obiciu bloku przez Kubiaka - 22:22. Niestety przy wyniku 23:24 Kurek nie trafił w boisko i to Amerykanie objęli prowadzenie 2:1 w setach.

Na początku czwartej partii drużyna trenera Sperawa zaczęła częściej mylić się w zagrywce, Polacy utrzymywali dobry poziom w ataku i dzięki temu byli w stanie wyjść na niewielkie prowadzenie (5:3, 8:6). Ich dwupunktowa przewaga utrzymywała się bardzo długo, w końcu, po mądrym zbiciu Kurka w kontrataku, urosła do trzech "oczek", a po kolejnym uderzeniu tego zawodnika w sam narożnik boiska do czterech (21:17). Amerykanie w tym secie nie byli już w stanie odpowiedzieć. Ostatnia piłka to znów Kurek, pewny atak w boisko i wygrana naszej drużyny 25:20.

Wojna nerwów w tie-breaku rozpoczęła się od uderzenia Sandera w aut. Po chwili ten sam gracz dostał efektowną "czapę" od Kurka i przy prowadzeniu Biało-Czerwonych 4:1 Amerykanie wzięli czas. Zaraz musieli jednak brać drugi, bo Nowakowski na środku w pojedynkę zatrzymał Smitha i było już 6:1. Gdy Kubiak posłał na amerykańską stronę asa, wygrywaliśmy już różnicą sześciu punktów (9:3). Przeciwnicy zmniejszyli dystans do dwóch, gdy w pojedynczy blok wpadł Dawid Konarski, a Daniel McDonnell zagrał asa (11:9). W końcu swoje zrobił jednak Kurek, Kubiak wbił przechodzącą piłkę w boisko na 13:9 i tego nie mogliśmy już zmarnować. W ostatniej akcji meczu punkt zdobył Kubiak, wygraliśmy 15:11 i cały mecz 3:2!

Potwory z kosmosu poległy. Jutro finał z Brazylią. Jednak już teraz nasi siatkarze są mistrzami!

Mistrzostwa świata, półfinał, Turyn:

USA - Polska 2:3 (22:25, 25:20, 25:23, 20:25, 11:15)

USA: Micah Christenson, Matthew Anderson, Taylor Sander, Aaron Russell, Maxwell Holt, David Smith, Erik Shoji (libero) oraz Daniel McDonnell.

Polska: Fabian Drzyzga, Bartosz Kurek, Michał Kubiak, Artur Szalpuk, Piotr Nowakowski, Mateusz Bieniek, Paweł Zatorski (libero) oraz Bartosz Kwolek, Jakub Kochanowski, Aleksander Śliwka, Damian Schulz, Grzegorz Łomacz, Dawid Konarski.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Fonteles komplementuje Polaków. "Kubiak to lider, Kurek skacze 10 metrów w górę"

Źródło artykułu: