MŚ 2018. Ryszard Bosek: Mamy ogromną szansę na zwycięstwo

Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski
Materiały prasowe / FIVB / Na zdjęciu: siatkarze reprezentacji Polski

- Moim zdaniem jesteśmy faworytami finału i mamy ogromną szansę na zwycięstwo - przekonuje w rozmowie z WP SportoweFakty Ryszard Bosek i dodaje, z czego wynika nasza przewaga. W niedzielę polscy siatkarze zagrają o złoto z Brazylijczykami.

Gdy przed mistrzostwami świata wymieniano kandydatów do zdobycia tytułu, reprezentacja Polski pojawiała się w komentarzach przede wszystkim dlatego, że jest aktualnym obrońcą tytułu sprzed czterech lat. Na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy Biało-Czerwoni zajęli dopiero 10. pozycję, a metody nowego trenera Vitala Heynena wywoływały wiele krytycznych komentarzy.

W niedzielę odbędzie się wielki finał turnieju. I choć wydawało się to odległym marzeniem, po raz drugi z rzędu zobaczymy w nim polskich siatkarzy! W sobotę nasza drużyna po niebywale emocjonującym i stojącym na świetnym poziomie półfinale pokonała faworyzowanych Amerykanów 3:2.

Były polski mistrz olimpijski i mistrz świata w siatkówce Ryszard Bosek jest zachwycony postawą zawodników Vitala Heynena. Chociaż on był optymistą przed rozpoczęciem turnieju i wierzył w sukces, gra Biało-Czerwonych robi na nim wrażenie.

- Przed mistrzostwami mówiłem, że stać nas na medal. Jednak tak naprawdę nikt się nie spodziewał, że możemy dotrzeć do finału. A turniej ułożył się tak, że mamy ogromną szansę wygrać. Trzeba bić brawo wszystkim - naszym zawodnikom i członkom sztabu szkoleniowego - przekonuje legenda polskiej siatkówki w rozmowie z WP SportoweFakty.

Jego zdaniem cała drużyna prezentuje się znakomicie i siłą ekipy jest wyrównany skład. Postanowił jednak wyróżnić jednego siatkarza, który - podobnie jak w spotkaniach z Serbią i Włochami - znów był liderem drużyny.

- Nie można nie wspomnieć o Bartoszu Kurku. Przecież początek mistrzostw był w jego wykonaniu taki, że nikt się nie spodziewał, że jeszcze odpali. A jednak! Czekaliśmy na niego i cierpliwość się opłaciła. Teraz jest liderem zespołu, nie tylko zdobywa najwięcej punktów, ale też mentalnie prowadzi drużynę - mówi Bosek.

ZOBACZ WIDEO: MŚ 2018. Paweł Zatorski: Momentami sami w siebie nie wierzyliśmy

Były trener reprezentacji Polski przekonuje, że postawa naszego atakującego to ogromna zasługa Vitala Heynena. - Jego wystrzał formy to wielki sukces trenera. On w niego wierzył i trzymał na boisku, chociaż w pierwszych spotkaniach Bartek nie mógł się przełamać - ocenia.

Sobotnie spotkanie z USA, które było typowane jako główny kandydat do złota, stało na niezwykle wysokim poziomie. Nasi rywale wcale nie grali słabiej niż we wcześniejszych meczach, o czym mówi Ryszard Bosek.

- W sobotnim meczu Amerykanie grali bardzo dobrze, ale po prostu my jeszcze lepiej. Od samego początku weszliśmy mocno w spotkanie i faworyzowani rywale zostali po prostu przez nas stłamszeni mentalnie. Rywale byli po pierwszym secie w lekkim nokaucie - mówi nasz rozmówca o pierwszej partii, którą wygraliśmy 25:22. Dwa kolejne sety padły jednak łupem naszych rywali i wydawało się, że o doprowadzenie do tie-breaka będzie karkołomnym zadaniem.

- Trzeba pochwalić nasz zespół za odporność psychiczną. Przede wszystkim rozbiliśmy USA mentalnie. Podnieśliśmy się po trzecim secie i byliśmy w stanie wrócić do gry i w tie-breaku grać na najwyższym poziomie. Zespół zawiązał się w trakcie turnieju i widać, że jesteśmy bardzo mocni. Tak się tworzą sukcesy - przekonuje Bosek.

W finale rywalami Biało-Czerwonych będzie Canarinhos, czyli drużyna, którą pokonaliśmy przed czterema laty w finale poprzednich mistrzostw świata. - Brazylijczycy są w podobnej sytuacji jak my. Przecież przed turniejem niewielu na nich stawiało, ale pokazali, że wciąż są w światowej czołówce. Będzie to więc finał dwóch niespodziewanych drużyn, które są nakręcone kolejnymi wygranymi - ocenia były znakomity siatkarz.

Według Boska, uznawanego w czasie kariery za najlepszego przyjmującego na świecie, to Biało-Czerwoni mają w niedzielę większe szanse na zwycięstwo i obronę tytułu. - Moim zdaniem my jesteśmy faworytami. Nasza przewaga wynika z tego, że wygraliśmy bardzo trudne, pięciosetowe spotkanie z faworytami całych mistrzostw. Uważam, że jesteśmy na tyle mocni, że wytrzymamy ciśnienie. Jesteśmy na fali.

- Jedynym problemem może być zmęczenie. Skończyliśmy grać kilka godzin po Brazylijczykach. Z doświadczenia wiem, że po takim spotkaniu zasypia się około godz. 4 nad ranem, bo adrenalina wciąż działa - podsumowuje legenda polskiej siatkówki.

Finał Polska - Brazylia rozpocznie się o godz. 21:15. Wcześniej USA zagra z Serbią w meczu o brązowy medal.

Komentarze (0)