W 2014 roku (tym samym, kiedy Polska zdobyła mistrzostwo świata!) na bazie drużyny KS Morze Bałtyk Szczecin powstała drużyna Espadonu Szczecin. Kibicom to się nie spodobało, byli wierni poprzedniej nazwie i sprzeciwiali się jakiemukolwiek wiązaniu tych dwóch ekip.
W pierwszym swoim sezonie klub zajął 8. miejsce w lidze. Łącznikiem tamtej drużyny i aktualnej jest Janusz Gałązka, który do Szczecina trafił za sprawą Marcina Nowaka (reprezentant Polski, olimpijczyk z Atlanty). - Zakończyłem swoją przygodę z siatkówką, zadzwonił do mnie i zapytał czy nie mam chęci przyjść do Szczecina, bo tworzy się rzeczywiście coś fajnego: Kuba Markiewicz jest sponsorem, Radek Rybak prezesem, Przemek Michalczyk trenerem, a Marcin Nowak miał grać na środku. Przyjechałem i tak się to potoczyło, że zostałem na pokładzie na piąty sezon - wyjawił siatkarz.
Już wtedy było wiadomo, że projekt "Espadon Szczecin" chce wypłynąć na szerokie wody. - Kuba powiedział wprost, że chce stworzyć wielką siatkówkę w Szczecinie i odbudować wszystko, co było kiedyś. Wydaje mi się, że dążymy do tego, żeby była tu Liga Mistrzów - podkreślił Gałązka.
Po dwóch sezonach spędzonych w I lidze Espadonowi udało się awansować do PlusLigi razem z GKS-em Katowice. Wówczas nic nie wskazywało na to, by zespół miał włączyć się do gry o medale. W sezonie 2016/17 zajął 12. miejsce, ale w pewnym momencie sytuacja była dość kiepska. Zespół zanotował dziewięć porażek z rzędu, a po dziesięciu kolejkach nastąpiła rotacja na stanowisku trenera.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Niektórzy poszli za daleko. Powinno im być wstyd i głupio! [2/5]
- Coś trzeba było wtedy zmienić, zawodników nie można było, niektórzy stracili swoją posadę. Przyszedł Mieszko Gogol, zaufaliśmy mu, poustawiał nas, nasz system gry, gdzie atakować, system blok-obrona, wszystko było poukładane. Na szczęście udało nam się przerwać tę złą passę - skomentował Gałązka.
W sezonie 2017/18 drużyna zanotowała świetny początek sezonu, ocierała się nawet o Top 6, potem coś się zepsuło. - Mieliśmy taki przestój. Dopadły nas trochę kontuzje, zmęczenie. Gdyby ktoś z nas wiedział, co zrobić, żeby uciec spod topora, to byłoby po problemie - zakomunikował środkowy. Ostatecznie Stocznia wybroniła się przed barażami i sezon znów skończyła na 12. miejscu.
Pierwsze symptomy tego, że w Szczecinie się coś zmieni, pojawiły się na wiosnę. Zmieniono nazwę klubu z Espadonu na Stocznię, a Gałązka, który ciągle był kapitanem zespołu, dowiedział się od właściciela o jego planach. - Rozmawiałem z Kubą w kwietniu podczas meczu w Rzeszowie, zaczął mi rzucać nazwiskami. Powiedziałem: "ok, fajnie, gdyby to się ziściło". Mija miesiąc, jest pierwszy zawodnik, kolejny miesiąc i następni, o których mi wcześniej mówił. Na początku jednak rzeczywiście sceptycznie do tego podchodziłem - komentował środkowy.
A to wszystko wygląda niezwykle imponująco: Radostin Stojczew jako dyrektor sportowy oraz zawodnicy: Bartosz Kurek, Matej Kazijski, Łukasz Żygadło, Simon Van De Voorde, Nicholas Hoag, Nikołaj Penczew, Nicolas Rossard. - Ten sezon na pewno będzie ciężki, powoli pompuje się balonik ze względu na siatkarzy, jacy do nas dołączyli. Mówi się o nas bardzo dużo: Stocznia będzie walczyć o medale. Na pewno będzie presja - tłumaczył Gałązka.
Trenerem zespołu pozostanie jednak Michał Gogol, który wraz z drużyną pokonał kryzys w poprzednim sezonie, a sami zawodnicy bardzo chwalili sobie współpracę z nim. - Jest bardzo dobrym psychologiem, potrafi pomóc. Nie ma zbędnych krzyków na treningu, kiedy coś się dzieje - jest wyciągnięcie ręki. Nie mogę nic złego o nim powiedzieć i nie dlatego, że jestem jego zawodnikiem. Widać, że ma ogromne doświadczenie, które zdobył w Rzeszowie przy trenerze Kowalu, a potem jako asystent kadry. Samo to pokazuje, jakim jest dobrym szkoleniowcem - obwieścił były kapitan. Teraz jego funkcję przejął bardzo doświadczony Łukasz Żygadło.
W Szczecinie kibice w końcu będą mogli zobaczyć siatkówkę na wysokim poziomie w męskim wydaniu. Miasto samo w sobie jest świetnym miejscem do życia. - Na pewno jest spokojniej niż w Warszawie, gdzie są wieczne korki i pośpiech. Tu można na spokojnie wszystko załatwić, dojechać na halę w ciągu 20 minut. W stolicy dojazd do centrum trwa 40-50 minut i jest strasznie męczący - wyjaśnił Gałązka, dla którego w Szczecinie będzie to piąty rok.
Zawodnik mający największy staż w klubie, dodatkowo jest w stanie zapewnić atrakcje kolegom, jeśli tylko ci lubią... łowić ryby. - Na pewno któregoś uda się namówić. Muszę w szatni podpytać, kto by miał chęć wybrać się na bulwary, choć na pewno będzie trudno znaleźć na to czas. Ludzie stąd narzekają, że jest źle, ale nie łowili nigdy na Mazowszu, nie wiedzą jak to jest iść na ryby i niczego nie złapać. Tutaj się to nie zdarza - zakończył Gałązka.
Stocznia Szczecin swój pierwszy mecz rozegra przed własną publicznością, a rywalem będzie Trefl Gdańsk, trzecia drużyna poprzedniego sezonu.