Szalone tempo rozgrywania meczów PlusLigi. Trzy mecze w pięć dni siatkarzy Chemika Bydgoszcz

Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: siatkarze Chemika Bydgoszcz
Newspix / Mateusz Bosiacki / Na zdjęciu: siatkarze Chemika Bydgoszcz

Rozgrywane we wrześniu, we Włoszech i Bułgarii, siatkarskie mistrzostwa świata sprawiły, że rozgrywki PlusLigi wystartowały nieco później. W efekcie mamy szalone tempo rozgrywek, na które narzekają trenerzy i zawodnicy.

- Kalendarz gier nam niczego nie ułatwia, bo już we wtorek musimy udać się w długą podróż na północ Polski, a telewizja Polsat postanowiła, że kolejny mecz musimy zagrać u siebie w piątek. Mam wrażenie, że nie rozumieją tam zawodników. Nie mamy nic przeciwko graniu co trzy dni, skoro tego wymaga terminarz, ale skoro będziemy wracać ze Szczecina do Kędzierzyna, czy naprawdę nie można było tego zaplanować lepiej? Żebyśmy grali w sobotę lub niedzielę? - powiedział Benjamin Toniutti po wygranej nad MKS-em Będzin (3:1). Reprezentant Francji kolejny raz poruszył tym samym temat siatkarskiego kalendarza, który w obecnym sezonie okazuje się dla zawodników wyjątkowo wymagający.

Niezadowolenie rozgrywającego ZAKSY Kędzierzyn-Koźle może być w pełni zrozumiałe. W środę wicemistrzów Polski czeka bowiem rywalizacja w Szczecinie z zespołem Stoczni, a dwa dni później starcie na własnym parkiecie z Chemikiem Bydgoszcz. Oznacza to, że srebrni medaliści ostatniego sezonu w trzy dni zmuszeni będą rozegrać dwa mecze o punkty, przebywając przy okazji ponad 850 km.

Jeszcze trudniejsze wyzwanie czeka ekipę znad Brdy. Podopieczni Jakuba Bednaruka w poniedziałek gościć będą PGE Skrę Bełchatów, w środę zawitają do Lubina, a w piątek do Kędzierzyna-Koźla. W drodze spędzą 411 km, jednak w ich przypadku tempo rozgrywania spotkań będzie jeszcze bardziej szalone, bowiem w cztery dni trzykrotnie powalczą o ligowe punkty. Wszystkie potyczki siatkarzy z grodu Kazimierza Wielkiego śledzić będzie można w telewizji.

Działacze Chemika kilka tygodni przed inauguracją sezonu bezskutecznie podejmowali próby zmian w terminarzu. Władze rozgrywek okazały się głuche na uwagi.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Polacy długo świętowali po zdobyciu złota. "Trener dał nam zielone światło"

- Zaczynamy sezon trzema meczami w pięć dni, więc tutaj będzie bardzo ciężko, tym bardziej przy dwóch wyjazdach. Musimy być jednak gotowi, nie ma co narzekać, bo takie jest życie. My jesteśmy od grania. Na razie interesuje nas Skrą, później Cuprum Lubin i ZAKSA. Nie zagłębiam się co dalej czeka na nas w terminarzu - przyznaje Jakub Bednaruk.

Przed inauguracją sezonu sztab szkoleniowy ekipy znad Brdy zapewnia, że wyciągnął wnioski z ubiegłorocznych niepowodzeń i pełen optymizmu podchodzi do nowych rozgrywek. Tym bardziej że wyniki uzyskane w spotkaniach sparingowych napawają optymizmem, podobnie jak sytuacja kadrowa.

- W jednym turnieju zajęliśmy trzecie, w kolejnym drugie, a w następnym pierwsze miejsce. Mogę chłopakom pogratulować. W porównaniu z poprzednim sezonem, miałem dużo więcej możliwości, bo trenowaliśmy w czternastu. Robiliśmy wszystko, żeby ten sezon był lepszy od poprzedniego. Mam jeden dylemat, bo Bartek Lipiński z Pawłem Grycem biją się o miejsce w szóstce. Nikola Kovacević też zresztą nie może być pewny miejsca w szóstce, bo Jasiu Lesiuk przy każdym wejściu pomagał. Ale mnie takie problemy cieszą. Podobnie jak Kacper Bobrowski, który gra coraz lepiej i walczy o miejsce z Adamem Kowalskim - przyznaje szkoleniowiec Chemika.

Komentarze (0)