MŚ 2018 kobiet: mistrzynie świata pożegnały się z turniejem! Japonki także, choć zagrały świetnie

Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja USA kobiet
Materiały prasowe / FIVB / Reprezentacja USA kobiet

Drugi dzień Final Six mistrzostw świata siatkarek przyniósł sensację w postaci porażki (2:3) reprezentacji USA z Holandią. W drugim meczu Japonia zrobiła wszystko, by pokonać Włoszki, ale uległa im po pięciu setach walki.

W tym artykule dowiesz się o:

Amerykanki po porażce z Chinkami musiały zdobyć komplet punktów przeciwko Holandii, żeby pozostać w grze o półfinał mistrzostw. W pierwszym secie Holenderki prowadziły już 16:8 i Karch Kiraly był zmuszony do zmian w składzie, które okazały się kluczowe do wyniku tej partii. Choć siatkarki USA przegrywały już 24:21, były w stanie zatrzymać Lonneke Sloetjes i ostatecznie wygrać wojnę nerwów (32:30).

Wprowadzone wcześniej na parkiet Micha Hancock, Karsta Lowe i Michelle Bartsch-Hackley okazały się remedium na bolączki mistrzyń świata i poprowadziły drużynę do powiększenia prowadzenia. Zespół Holandii nie mógł pozbierać się po przykrej porażce w poprzedniej części meczu i gładko przegrał drugiego seta do 15. Wydawało się, że już się nie podniosą, ale Morrison wzorem swojego rodaka po drugiej stronie siatki zdał się na zmiany i nie przeliczył się. Celeste Plak okazała się cennym wsparciem dla Sloetjes, a Myrthe Schoot lepiej dbała o utrzymywanie piłki w grze. Do tego Holenderki przypomniały sobie o zagrywce i były w stanie przedłużyć walkę.

Raz wprawiona w ruch pomarańczowa maszyna nie przerwała swojej drogi do wygranej. Europejski zespół zrewanżował się doskonale za porażkę w drugim secie, blokując zawzięcie zagubione i pogrążone w błędach Amerykanki. W decydującej części meczu szalała Lonneke Sloetjes, której nie dość było ponad 30 punktów na koncie. Druga część tie-breaka była pokazem mocy Holenderek, które z uśmiechem na ustach punktowały faworytki i po ataku Plak cieszyły się szaleńczo z niesamowitego sukcesu. Za to na twarzy trenera Kiraly'a widać było tylko gorycz i złość. Dla jego zespołu turniej skończył się zbyt szybko.

Holandia - USA 3:2 (30:32, 15:25, 25:22, 25:15, 15:9)

Holandia: Sloetjes (38), Belien (10), Balkestein-Grothues (6), Buijs (4), Lohuis (3), Dijkema (4), Knip (libero) oraz Plak (16), Schoot (libero), Bongaerts, Luttikhuis, Koolhaas (3), Jasper

USA: Akinradewo (12), Adams (13), Larson (11), Hill (2), Lloyd (1), Murphy (1), Robinson (libero) oraz Bartsch-Hackley (17), Lowe (15), Hancock (1), Wilhite

MiejsceZespółMeczeZ-PPunktySety
1. Chiny 2 2-0 5 6:3
2. Holandia 2 1-1 2 4:5
3. USA 2 0-2 2 4:6

Niepokonane na tych mistrzostwach Włoszki zaczęły starcie z Japonią spodziewanie, czyli od wygrania pierwszego seta popartego demonstracją siły. Miriam Sylla okazała się niemniej skuteczna od Paoli Egonu, a blok Azzurre często był dla Azjatek przeszkodą nie do pokonania. Tym bardziej zaskakująca była riposta zespołu gospodarza MŚ. Dobrze w mecz weszła wprowadzona z kwadratu rezerw Yuki Ishii, do tego obudziła się środkowa Erika Araki i dzięki temu tysiące Japończyków zgromadzonych w Nippon Gaishi Hall w Nagoi mogło cieszyć się wyrównania wyniku, i to w niezłym stylu.

Odpowiedź Włoszek polegała na blokach Anny Danesi i duecie Egonu-Sylla. Obie czarnoskóre gwiazdy włoskiej kadry dbały o to, by rywalki nie miały okazji do przełamania i wykorzystania momentów słabości. Ostatecznie siatkarki Davide Mazzantiego wygrały do 21, ale musiały nieco się przy tym napocić. Do tego w czwartej partii Japonia znowu doszła do głosu, a Europejki nagle zatraciły skuteczność w pierwszej akcji po przyjęciu. Spełniał się najgorszy scenariusz dla włoskiej kadry: żadna ich broń nie sprawdzała się w boju, a Sarina Koga wraz z koleżankami było konsekwentne do bólu, choćby w ostrzeliwaniu Miram Sylli serwami.

W takich okolicznościach musiało dojść do kolejnej tego dnia partii numer pięć. Zawodniczki Italii zerwały się do szaleńczych uderzeń, w roli głównej była oczywiście Egonu, ale to nie odebrało miejscowym hartu ducha. Po asie Araki Włoszki miały prawo do niepokoju, ale były w stanie wysunąć się na prowadzenie (10:9) i zmusić przeciwnika do ataków w aut.  36. punkt Paolu Egonu w tym meczu oznaczał koniec spotkania, ogromną radość kadry Włoch i smutek Japonii, która po wybitnym widowisku musiała pożegnać się z udziałem w mistrzostwach.

Włochy - Japonia 3:2 (25:20, 22:25, 25:21, 19:25, 15:13)

Włochy: Sylla (19), Egonu (36), Chirichella (11), Danesi (13), Malinov (2), Bosetti L. (7), De Gennaro (libero) oraz Pietrini (1), Cambi, Parrocchiale

Japonia: Koga (16), Araki (17), Kugoro (3), Shinnabe (15), Okumura (6), Tashiro (1), Inoue (libero) i Kobata (libero) oraz Tominaga, Nagaoka (2), Ishii (15), Uchiseto

MiejsceZespółMeczeZ-PPunktySety
1. Serbia 2 2-0 6 6:1
2. Włochy 2 1-1 2 4:5
3. Japonia 2 0-2 1 2:6

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Zatorski nawiązał do mistrzostwa sprzed 4 lat. "Lepiej smakuje złoty medal z tego roku"

Komentarze (1)
italianista
15.10.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lepiej odpaść tak jak Japonki po pięknej walce niż grać o tytuły Afrykankami, Niemką, Litwinką, Bułgarką, za niedługo prawdopodobnie Szwedką. Zachowanie Araki i reszty Japonek po meczu to był p Czytaj całość