Takie powroty z dalekiej podróży częściej zdarzają się w Lidze Siatkówki Kobiet niż w PlusLidze, dlatego tym bardziej są zaskakujące. GKS Katowice wygrywał z Indykpolem AZS Olsztyn 2:0 w setach, a w trzecim prowadził 20:9 i mógł powoli zacząć świętować świetny start sezonu 2018/2019. Ale to przyjezdni wygrali tę partię 25:23, udowadniając, że każdą przewagę można odrobić. - W drugiej połowie trzeciego seta zrobiliśmy come back, być może trochę zbyt późno, ale mieliśmy wtedy nieco szczęścia, a do tego wróciła nasza dobra gra. Spokojnie, krok po kroku odbudowywaliśmy się i to dało nam zwycięstwo, ale nie wystarczyło na więcej. Ale to dopiero początek sezonu, mamy trochę czasu na to, by przeanalizować swoją postawę, poprawić się i zagrać tak, jak powinniśmy - oceniał w rozmowie z Radiem UWM Jan Hadrava, czeski atakujący olsztynian.
Uratowanie seta nie doszłoby do skutku, gdyby nie zmiany przeprowadzone przez Roberto Santilliego. W obliczu przeciętnej postawy wszystkich przyjmujących Włoch postawił na Jakuba Urbanowicza, który nie zawodził w swoich zagraniach, a grę gości odmienił zmiennik Pawła Woickiego, Radosław Gil. - Od wejścia na boisko wierzyłem, że uda nam się wygrać nawet cały mecz, a na pewno poprawić grę. Takie miałem przeczucie. Wierzyliśmy po przełamaniu w trzecim secie, że GKS pęknie, bo pewnie był już myślami w szatni i była szansa, że się już nie podniesie, ale tak się nie stało. Co do swojej gry, nie uważam, że zrobiłem coś specjalnego, po prostu zagrałem nieco inaczej niż Paweł Woicki. Wygrany set nie jest tylko moją zasługą, wszyscy w drużynie dołożyli coś od siebie, dali swoje umiejętności i energię, której wcześniej brakowało - stwierdził młody rozgrywający Indykpolu AZS.
Cennym wzmocnieniem okazał się także środkowy Sebastian Warda, przy którego serwisie olsztyńska drużyna odrobiła straty i dokonała niemal niemożliwego. - Cieszę się z tego, że było mi dane pograć nieco więcej i mogliśmy wygrać trzeciego seta, szkoda, że nie więcej. Żałujemy początku spotkania i straconej szansy w czwartym secie, bo mogliśmy przez jedno przełamanie odmienić losy tego meczu. Zagrywka z obu stron nieco falowała: najpierw to katowiczanie górowali w tym elemencie, potem to my doszliśmy do głosu i widać było, że to miało swoje przełożenie na wyniki poszczególnych setów. Mamy szansę udowodnić w kolejnych meczach, tym razem u siebie, że te dwa pierwsze sety były pomyłką przy pracy. Nie ma co na razie dramatyzować, stać nas na dużo, a ten trzeci set może nas pozytywnie nastroić - uspokajał środkowy.
Indykpol AZS Olsztyn zagra teraz dwa spotkania na swoim terenie: z Cerrad Czarnymi Radom (17 października, godz. 17) i MKS-em Będzin (20 października, godz. 17:30).
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga: Wilfredo Leon jest niesamowity! To najlepszy siatkarz świata [5/5]