Zawiercianie znów zaskoczyli i urwali punkt faworytowi. Jastrzębski Węgiel uratował skórę

Newspix / Aleksandra Krzemińska / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla
Newspix / Aleksandra Krzemińska / Na zdjęciu: siatkarze Jastrzębskiego Węgla

Po trzech setach Aluron Virtu Warta była bardzo bliska sprawienia kolejnej ligowej sensacji. Jednak siatkarze Jastrzębskiego Węgla dzięki świetnie dysponowanym środkowym wygrali trudne spotkanie w Zawierciu 3:2.

Zawiercianie zamierzali udowodnić, że inauguracyjna wygrana z Asseco Resovią nie była przypadkiem ani szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Z początku gospodarze środowego spotkania w obiekcie na Blanowskiej nie zagrywali precyzyjnie, ale trzymali atak Jastrzębskiego Węgla w ryzach. Dopiero przy Christianie Frommie w polu serwisowym goście poprawili się w pierwszym uderzeniu (8:12) i zaczęli kontrolować wynik. Za odrabianie strat wziął się Kamil Semeniuk, bohater poprzedniego spotkania Alurony Virtu Warty, ale z drugiej strony siatki techniką popisywał się Julien Lyneel, a poza tym gospodarze sami sobie utrudniali życie przeciętnym przyjęciem (17:13).

Zawierciańskiej ekipie nie można było odmówić waleczności. Przykład dawał jej kapitan Marcin Waliński, chwilę potem po lotnym bloku na Dawidzie Konarskim Ferdinando De Giorgi musiał po raz pierwszy przerwać grę (19:21). Czas podziałał, bo siatkarze trenowani przez Włocha zebrali się w sobie i wygrali do 20. Przyjezdni nie zwalniali ręki w ataku, męczyli rywali swoją zagrywką i do tego znakomicie bronili, ale to nie złamało Jurajskich Rycerzy. Waliński pomógł swoim serwisem Semeniukowi w regularnym punktowaniu (9:6) i gdyby nie defensywa jastrzębian, przewaga byłaby jeszcze większa. Rozpędzeni siatkarze trenera Marka Lebedewa rozruszali się na dobre i role się odwróciły, to przyjęcie jastrzębian było często w opałach.

Przyjezdnym pomogły zmiany, zwłaszcza ta Salvadora Hidalgo Olivy (23:20), ale Ślązacy za późno się zebrali do odwracania wyniku. Należały im się brawa za długie utrzymywanie piłki w grze i zastopowanie Walińskiego, ale ostatecznie Łukasz Swodczyk odblokował swój zespół (25:21). Na tyle skutecznie, że Michał Masny i spółka zaczęli kolejną partię od szybkiego prowadzenia 5:1. Zawodnicy z Jastrzębia-Zdroju robili wszystko, by odmienić przebieg seta, ale świetnie grali Mateusz Malinowski i Kamil Semeniuk, a do tego goście nie kończyli stuprocentowych okazji. Trener de Giorgi znów musiał ratować się zmianami, bo sytuacja jego zespołu stała się fatalna przez szalejącego Malinowskiego (13:6). Szybko okazało się, że górnicza drużyna nie ma już czego ratować, bo w jej szeregach nie zawodzili jedynie środkowi. Tę partię dobrze podsumowywał solidny cios w twarz piłką, jaki otrzymał Oliva od Malinowskiego.

Istniało ryzyko, że gospodarze zwolnią tempo i pozwolą podrażnionym faworytom na więcej w czwartym secie, ale tak się nie stało. Masny spełniał się we współpracy ze środkowymi, a jastrzębianie bronili się czujnością w bloku Grzegorza Kosoka, bo Lyneel i Fromm nie mieli swojego dnia. Dopiero zagrywki Haina pomogły gościom w wyrównaniu wyniku (13:13) i przełamaniu dominacji Aluronu Virtu Warty. Sześć przegranych wymian z rzędu wytrąciło gospodarzy z uderzenia, którzy albo atakowali w aut, albo zatrzymywali się na rękach przeciwników.

ZOBACZ WIDEO MŚ 2018. Tłumy kibiców przywitały polskich siatkarzy na lotnisku. Zobacz nagranie

Dopiero dwie odważne próby Semeniuka przywróciły jego ekipie pewność siebie (17:18). W ważnym fragmencie seta bezbłędny w bloku okazał się Piotr Hain, ale chwilę później nadzieję miejscowym dał zagrywką Malinowski. Do tie-breaka doprowadził pojedynczym blokiem drugi najlepszy gracz Jastrzębskiego w tym meczu obok Haina, Grzegorz Kosok (23:25) a gospodarze mogli żałować zmarnowanych szans i tego, że pozwolili Dawidowi Konarskiemu na powrót do dobrej gry po gorszym okresie.

Siatkarze z Jury Krakowsko-Częstochowskiej weszli w piątego seta tak energicznie, że De Giorgi musiał korzystać z czasu już przy stanie 2:0 dla rywala. Siatkarze trenera Lebedew przez swoje niedokładności pozwolili gościom na wyrównanie, a potem stracili prowadzenie po blok-aucie Juliena Lyneela i pewnym zbiciu piłki przez Konarskiego (6:8). Zawierciańska ekipa przebudziła się i po sprytnym ataku ze środka Bartosza Gawryszewskiego (11:11) szykowała się na decydujące piłki meczu. W nich świetnymi blokami popisali się Lyneel i Kosok, a po serwisie Walińskiego w siatkę wspomniani wyżej gracze mogli cieszyć się wraz z kolegami zasłużonym zwycięstwem w piątej partii.

Aluron Virtu Warta Zawiercie - Jastrzębski Węgiel 2:3 (20:25, 25:21, 25:13, 22:25, 13:15)

Aluron Virtu: Swodczyk, Malinowski, Waliński, Semeniuk, Gawryszewski, Masny, Koga (libero) oraz Dosanjh, Żuk.

Jastrzębski: Fromm, Kosok, Konarski, Lynell, Kampa, Hain, Popiwczak (libero) oraz Rusek, Oliva, Wolański, Bucki.

MVP: Piotr Hain (Jastrzębski Węgiel).

#DrużynaPktMZPSety
1 Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 65 25 22 3 68:22
2 PGE Projekt Warszawa 57 25 19 6 62:31
3 Jastrzębski Węgiel 50 25 17 8 55:37
4 Aluron CMC Warta Zawiercie 46 25 16 9 57:42
5 Enea Czarni Radom 42 25 14 11 49:40
6 PGE GiEK Skra Bełchatów 38 24 14 10 51:45
7 GKS Katowice 35 25 12 13 47:48
8 Asseco Resovia Rzeszów 35 25 11 14 42:51
9 Trefl Gdańsk 31 25 10 15 44:53
10 Indykpol AZS Olsztyn 30 24 9 15 45:51
11 BKS Visła Bydgoszcz 22 24 7 17 32:57
12 KGHM Cuprum Lubin 20 25 7 18 29:60
13 Stocznia Szczecin 15 9 5 4 16:14
14 MKS Będzin 9 24 2 22 22:68
Komentarze (1)
avatar
Zbyszek Pugh
17.10.2018
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Aluron drużyna bez wzmocnień? bez złudzeń - nie ma cieniasów w polskiej lidze. Chyba najciekawszy sezon w historii.