Udany początek sezonu w wykonaniu Aluronu Virtu Warty Zawiercie. "Czas płynie na naszą korzyść"

Newspix / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie
Newspix / Anna Klepaczko / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie

Siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie w pierwszych czterech meczach sezonu 2018/2019 PlusLigi odnieśli dwa zwycięstwa. W przypadku podopiecznych Marka Lebedewa można jednak pokusić się o stwierdzenie, że ich gra jest lepsza niż wynik.

Dwa triumfy w 4 meczach, sześć punktów i siódme miejsce w ligowej klasyfikacji - to aktualny bilans siatkarzy Warty Zawiercie. Sympatycy ekipy Marka Lebedewa mają powody do zadowolenia, bowiem w dotychczas rozegranych pojedynkach Jurajscy Rycerze zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. O sile ekipy z Zagłębia Dąbrowskiego w miniony weekend przekonali się gracze Chemika Bydgoszcz, którzy na własnym parkiecie zostali rozbici w trzech setach.

- Nastawialiśmy się na trudny mecz. Nie powiedziałbym, że zwycięstwo przyszło łatwo. My po prostu zagraliśmy niesamowite spotkanie, można powiedzieć perfekcyjne, szczególnie w polu zagrywki. Przy takiej dyspozycji, trudno byłoby komukolwiek z nami wygrać - powiedział po wygranej 3:0 kapitan ekipy z Zawiercia, Michał Masny.

- Właściwie każdy element funkcjonował perfekcyjnie. Cyferki w statystykach były tak wyśrubowane, że chyba nigdy w karierze nie miałem podobnego przypadku i raczej drugi raz mi się to nie zdarzy. W polu zagrywki nie było ryzyka, to był serwis, który potrafimy wykonywać. Czasami nam to wychodzi, czasami nie, taki jest stan rzeczy - przyznał słowacki rozgrywający.

Starcie w Bydgoszczy, obok pojedynków z Asseco Resovią Rzeszów i Jastrzębskim Węglem, rozegranych w Zawierciu, było najlepszym występem podopiecznych Marka Lebedewa w obecnym sezonie. W grodzie nad Brdą ekipa z Zagłębia Dąbrowskiego sięgnęła jednak po raz pierwszy po komplet punktów.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]

- Bardzo fajnie zaczęliśmy ten sezon. W Zawierciu, przy naszych kibicach, chyba najlepszych w Polsce, gra się fantastycznie. Dla rywali nie jest to łatwy teren. Szkoda meczu z Jastrzębskim Węglem, ale taki jest sport. Gdyby ktoś nam powiedział, że po pierwszych dwóch kolejkach będziemy mieli trzy punkty, z pewnością bylibyśmy zadowoleni - zakomunikował Bartosz Gawryszewski.

Jedyną jak dotąd wpadkę gracze z Zawiercia zanotowali w Warszawie, przegrywając z ONICO 1:3. Środkowy Jurajskich Rycerzy przyznaje, że wspomniane starcie dodatkowo zmobilizowało zespół przed potyczką w Bydgoszczy.

- Takie mecze dają do myślenia. Ciężko pracowaliśmy przez cały tydzień, by móc ponownie cieszyć się ze zwycięstwa. Z pewnością był to dla nas jakiś pstyczek w nos.  Może nie kubeł, ale porcja zimnej wody wylana na głowę - obwieścił 33-letni zawodnik.

Mimo dobrego początku rozgrywek, Bartosz Gawryszewski zapewnia, że w drużynie nie ma wielkiej euforii. Przed sezonem część siatkarskich sympatyków i dziennikarzy, ekipę z Zawiercia typowała do roli "czarnego konia" rozgrywek. W obecnej sytuacji można pokusić się o stwierdzenie, że siatkarze prowadzeni przez Lebedewa spełniają pokładane w nich oczekiwania.

- Chcemy grać i wygrywać. Myślę, że jeżeli to się uda realizować, cel sam się ukształtuje. Póki co podchodzimy do gry na spokojnie. Nie chcę wybiegać za bardzo w przyszłość. Jesteśmy nowym zespołem, mieszanką doświadczenia z młodością. Z każdym kolejnym meczem rozumiemy się na boisku coraz lepiej. Czas płynie wyłącznie na naszą korzyść - powiedział Gawryszewski.

Komentarze (0)