Chemik - Cerrad Czarni: radomianie nie zwalniają tempa, gospodarze rozbici

Newspix / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Czarnych Radom
Newspix / Paweł Andrachiewicz / Na zdjęciu: siatkarze Cerradu Czarnych Radom

Siatkarze Cerradu Czarnych Radom kolejny raz potwierdzili, ze zamierzają bić się o wysokie cele. Podopieczni Roberta Prygla w środowy wieczór pokonali Chemika Bydgoszcz 3:1, zapisując na swoje konto kolejne trzy punkty.

- Robert Prygiel ma świadomość, że ostatnie dwa-trzy sezony były słabsze. W tym roku zespół musiał i fajnie się dozbroił. Drużyna z Maksem Żygałowem, który dobrze się wkomponował w naszą ligę, postawiła na doświadczenie i faktycznie mogą być bardzo mocni - powiedział w wywiadzie dla naszego portalu, o Cerrad Czarnych Radom, Łukasz Kadziewicz. Ekipa z Mazowsza w pięciu pierwszych meczach tylko te opinie potwierdziła, zdobywając 12 punktów. Z kolei Chemik Bydgoszcz, po imponującym starcie, stracił rezon, przegrywając trzy kolejne mecze.

Gospodarze przystąpili do meczu bez Nikoli Kovacevicia. To była spora strata dla ofensywy bydgoszczan. Paweł Gryc, który zastąpił Serba, robił co mógł, ale nie był w stanie załatać powstałej luki. Po przeciwnej stronie siatki doskonale spisywali się Wojciech Żaliński i Dejan Vincić, który kreował grę swojego zespołu na tyle skutecznie, że trener Jakub Bednaruk już w połowie seta wykorzystał dwie przysługujące mu przerwy. Mimo to gra zespołu nadal się nie układała (10:16).

Miejscowi nie za bardzo mieli pomysł jak ugryźć rywali. Dwoił się i troił Bartosz Filipiak, starał się go wspierać Patryk Akala, brakowało jednak pomocy ze strony środkowych. Nie pomogła zmiana Michała Szalachy na Patryk Akalę i wejście Kacpra Bobrowskiego. Goście w swoich szeregach mieli zabójczo skutecznego Maksima  Żygałowa, który momentami bawił się z przeciwnikiem.

Niedokładne przyjęcie i błędy, były największą zmorą gospodarzy na początku drugiego seta. Mimo to podopieczni Roberta Prygla długo nie potrafili wypracować bezpiecznej przewagi. Raphael Vinhedo Margarido tym razem dużo chętniej uruchamiał środkowych, Michał Szalacha niewidoczny w poprzedniej partii, zdecydowanie się przebudził, z kolei Maksim Morozow szalał nie tylko w ofensywie, ale i bloku (10:12).

W drugiej części seta to goście dla odmiany wpadli w tarapaty. Słabo spisywał się Wojciech Żaliński, niewiele zmieniło wejście na plac gry Kamila Kwasowskiego. Po przeciwnej stronie siatki kapitalnie radził sobie Bartosz Filipiak, który nie tylko rozbijał rywali atakami ze skrzydeł, ale również zagrywką. Swoim serwisem atakujący Chemika dobił rywali. Tego sukcesu nie byłoby jednak bez wsparcia Bartłomieja Lipińskiego.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 92. Fabian Drzyzga przerywa milczenie. "Długo gryzłem się w język. Tym ludziom powinno być wstyd i głupio" [cały odcinek]

Na trzecią odsłonę powrócił Wojciech Żaliński i to właśnie na jego barkach początkowo opierała się ofensywa przyjezdnych. Gospodarze nie zamierzali jednak złożyć broni. Zaskakująco skuteczna gra blokiem w wykonaniu niewysokiego Raphaela Margarido i znakomicie funkcjonujące skrzydła, długo niosły Chemików (10:10).

Walka cios za cios toczyła się do samego końca. Maksim Żygałow przez dłuższy czas nie miał okazji wspomóc zespołu, bowiem zmienił go Michał Filip. Rosjanin powrócił dopiero w końcówce. W niej emocji nie brakowało, trio Filipiak-Gryc-Lipiński spisywało się koncertowo. Dopiero w końcówce dobrze funkcjonująca maszyna Jakuba Bednaruka na chwilę się zacięła. To niestety, dla sympatyków zespołu znad Brdy, zaważyło na końcowym wyniku.

Początek czwartego seta był popisem w polu serwisowym, najpierw Raphaela Margarido, a chwilę później Alena Pajenka. Słoweniec był na zagrywce nieco bardziej efektywny, wyprowadzając swój zespół na kilkupunktowe prowadzenie (8:5).

Gospodarze robili co mogli, aby odrobić straty. Brakowało im jednak siły rażenia. Niewiele było gry środkiem, sporo natomiast błędów po stronie Chemika, głównie dotknięcia siatki. Ekipa z Mazowsza pod tym względem była dużo bardziej konsekwentna i wykorzystując pomyłki rywali, jedynie powiększała dystans. Na nic zdało się wejście na plac gry Jana Lesiuka, który po kilku otrzymanych blokach, oddał miejsce na parkiecie Pawłowi Grycowi. Nie miało to większego znaczenia dla końcowego wyniku seta. Radomianie triumfowali tym razem bardzo pewnie, zasłużenie inkasując trzy punkty meczowe.

PlusLiga, 6. kolejka:

Chemik Bydgoszcz - Cerrad Czarni Radom 1:3 (19:25, 25:19, 23:25, 18:25)

Chemik: Lipiński, Margarido, Gryc, Szalacha, Filipiak, Morozow, Kowalski (libero) oraz Bobrowski, Akala, Sieńko, Lesiuk.

Cerrad Czarni: Pajenk, Żaliński, Vincić, Huber, Żygałow, Fornal, Ruciak (libero) oraz Kwasowski, Filip, Giger, Ostrowski.

MVP: Dejan Vincić (Cerrad Czarni).

Źródło artykułu: