Słabszy mecz w wykonaniu beniaminka Ligi Siatkówki Kobiet musiał przyjść i za taki należy uznać sobotnie starcie Energi MKS-u z #VolleyWrocław. Kaliszanki bardzo dobrze znają się z rywalkami, z którymi często sparowały. Większość tych meczów przegrały i podobnie było tym razem.
Trener Marek Solarewicz nie musiał specjalnie mobilizować swoich siatkarek. Po serii przegranych tie-breaków z mocnymi zespołami, ekipa z Dolnego Śląska miała prosty cel, który zrealizowała.
Kluczowy dla losów spotkania był pierwszy set. Gospodynie prowadziły w nim 3-4 punktami, ale tylko do połowy partii. W końcówce więcej spokoju zachowały wrocławianki. Dwa decydujące punkty kaliszanki oddały rywalkom - najpierw zagrywką, później atakiem.
Najwięcej emocji kibice doświadczyli w trzecim, jak się później okazało ostatnim, secie. #Volley prowadził 22:16 i wydawało się, że mecz szybko się skończy. Seria kaliszanek doprowadziła do stanu 20:22. Następnie sędziowie odgwizdali błąd rozegrania, który rozwścieczył kaliską ławkę.
Arbitrzy otrzymali solidną porcję gwizdów. Mecz skończył się nietypowo, bo pokazaniem czerwonej kartki. - W takich emocjach sędzia powinien podejść z duchem sportu, bo było gorąco i pozwolić grać do końca - stwierdził Mariusz Wiktorowicz, szkoleniowiec MKS-u.
Energa MKS Kalisz - #VolleyWrocław 0:3 (23:25, 18:25, 21:25)
Energa MKS: Janicka, Budzo, Strózik, Lazić, Cygan, Kecman, Kulig (libero) oraz Sobolewska, Wańczyk, Andrzejczak, Dybek, Głowiak (libero).
#Volley: Wers, Rasińska, Wołodko, Soter, Murek, Kuziak, Łozowska (libero) oraz Piśla.
Sędziowie: Bartosz Słowik, Marek Słowik.
MVP: Roksana Wers (#VolleyWrocław)
Widzów: 2050.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Michalczewski: Jestem bardzo wdzięczny Niemcom, że dali mi obywatelstwo