W sobotę PGE Skra Bełchatów pewnie pokonała przed własną publicznością ONICO Warszawa 3:0. To piąta wygrana mistrzów Polski w tym sezonie. Radości z tego faktu nie krył gracz żółto-czarnej ekipy, Karol Kłos.
- To był dziwny mecz, taki trochę szarpany. Przez to może nie był miły dla oka, dla kibiców, ale najważniejsze, że są trzy punkty i z tego się cieszymy. Tych punktów na początku sezonu nam brakowało, ale widać, że tę grę ustabilizowaliśmy i dobrze przepracowaliśmy ten czas, który mieliśmy. Pod nieobecność Mariusza Wlazłego bardzo dobrze zagrał Renee Teppan, który nam w tym spotkaniu bardzo pomógł - przyznał "na gorąco" po meczu z warszawskim zespołem środkowy PGE Skry.
29-letni zawodnik jako klucz do zwycięstwa w tym pojedynku wskazał przede wszystkim dobry blok i trudne serwisy zespołu mistrza Polski: - Warszawianie, odrzuceni od siatki, mieli problem, żeby skończyć piłki. Zarówno zagrywka, jak i blok dobrze u nas funkcjonowały. Oczywiście, można zagrać lepiej i powinniśmy zagrać lepiej, ale mam nadzieję, że na to przyjdzie jeszcze czas w takich naprawdę ważnych spotkaniach.
Jak zaznaczył Karol Kłos, przez ostatni tydzień zawodnicy PGE Skry ciężko trenowali, przygotowując się do wyczerpującego maratonu meczowego i gry dwa razy w tygodniu. Nie bez znaczenia był też fakt, że mecz z ONICO skończył się w trzech setach, co wiąże się z zaoszczędzeniem sił na kolejne pojedynki.
- Po ostatnich zwycięstwach nastroje w drużynie są bardzo dobre. Dzięki temu będzie się lepiej trenować i swobodniej grać. To widać zwłaszcza w tych ważnych momentach - gdy przeciwnik nas trochę goni, to my nie panikujemy tak, jak to miało miejsce na początku sezonu. Teraz już widać uśmiechy, a w naszej grze jest trochę więcej luzu i to bardzo cieszy - przyznał Kłos.
Na pytanie o to, co było przyczyną tej zmiany, środkowy PGE Skry odpowiada krótko: - Myślę, że to, że mogliśmy trochę ze sobą pograć. Ja od początku mówiłem, że to są fajni ludzie, z którymi naprawdę dobrze się gra, tylko brakowało tego czasu, żeby się nawzajem poczuć na boisku i po prostu poznać się. Z czasem pokazujemy, że gramy coraz lepiej i zbieramy te punkty, których brakowało nam na początku sezonu.
Bełchatowianie nie będą mieli zbyt wiele czasu na odpoczynek. Już we wtorek, 20 listopada, w hali "Energia" rozegrają mecz z Treflem Gdańsk w ramach polsko-polskiego starcia na inaugurację tegorocznej Ligi Mistrzów. O kolejne ligowe punkty mistrz Polski powalczy w sobotę, 24 listopada, w Zawierciu, gdzie zmierzy się z miejscowym Aluronem Virtu Wartą.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Michalczewski: Polski boks jest w kryzysie. My musimy go reanimować