Stocznia Szczecin blisko upadku. "Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca"

Newspix / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: Łukasz Żygadło w akcji
Newspix / Paweł Jaskółka / Na zdjęciu: Łukasz Żygadło w akcji

Nie jest wykluczone, że w czwartek Stocznia Szczecin rozegrała ostatni mecz w tym sezonie. Sytuacja zespołu jest fatalna, a z klubu odeszło już sześciu zawodników. - Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca - powiedział ze łzami w oczach Łukasz Żygadło.

W czwartkowym spotkaniu Stocznia Szczecin przegrała z Treflem Gdańsk (0:3). Siatkarze szczecińskiego zespołu myślami byli jednak daleko od sportowej rywalizacji. Sytuacja klubu jest fatalna, a zawodnicy nie otrzymują wypłat. Czterech z nich przed spotkaniem rozwiązało kontrakty (Bartosz Kurek, Aleksander Maziarz, Nicholas Hoag i Lukas Tichacek), a w piątek na taki sam krok zdecydowali się Matej Kazijski i Asparuch Asparuchow. W kadrze pozostało ośmiu graczy, a kolejne odejścia wydają się być nieuniknione.

- Chciałem podziękować wszystkim kibicom. Zagraliśmy dla nich ten mecz. Tak naprawdę myślami jesteśmy gdzie indziej, bo przy sprawie utrzymania tego projektu, o który tak walczyliśmy. Bardzo późno zaczęliśmy go realizować i według zapewnień i przy zgodzie sponsora, mieliśmy zrobić coś wyjątkowego. Aby to zrobić, trzeba było zebrać wyjątkowych ludzi, którzy w swoich karierach zrobili wyjątkowe rzeczy - powiedział po spotkaniu rozgrywający Stoczni, Łukasz Żygadło.

39-latek mocno zaangażował się w utrzymanie klubu. Sam przeprowadzał rozmowy z potencjalnymi sponsorami. Nie udało się jednak uzyskać porozumienia z żadną firmą, która wzięłaby na siebie ciężar finansowania kontraktów największych gwiazd. Nie pomogło to, że klub miał w swoich szeregach najlepszego zawodnika mistrzostw świata, Bartosza Kurka.

- Brakowało działania głównego sponsora, który nie podejmował żadnej inicjatywy. Sponsor miał być odpowiedzialny za zagwarantowanie finansowania tego projektu. Wydatki były konsultowane i wszystko było robione, aby jak najefektywniej wykorzystać pieniądze i zbudować jak najsilniejszy zespół. My zrobiliśmy wszystko, a może i więcej. Ta sytuacja nie powinna mieć miejsca. Wierzę w to, że sytuację można uratować. Przeprowadziliśmy bardzo dużo rozmów i nawet ciężko już było spać - dodał Żygadło.

Sytuacja Stoczni jest krytyczna, ale kilka dni temu pojawiła się szansa, że klub uda się uratować. - Gdyby tylko była podjęta decyzja, a była taka możliwość, to moglibyśmy uratować ten projekt. Wierzę w to i proszę, żeby osoby odpowiedzialne za to wywiązały się ze swoich zapowiedzi. Szkoda coś takiego zmarnować. Ja dostaję telefony od ludzi z Lizbony, poprzez całą Europę, Bliski Wschód, po Koreę. Wszyscy pytają, jak to jest możliwe, że w Polsce, w kraju mistrzów świata, takiego projektu nie da się utrzymać. Ja nie wiem co się dzieję - zakończył doświadczony siatkarz.

ZOBACZ WIDEO Spokojne zwycięstwo Juventusu. Ronaldo nadal strzela [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: