Jak poinformował dziennik "La Gazzetta dello Sport", po ponad dwudziestu latach kubańscy uciekinierzy, którzy zdecydowali się opuścić ojczyznę, aby móc kontynuować sportową karierę poza granicami kraju, ponownie będą mogli zagrać w drużynie narodowej. Szansę na powrót otrzymają wszyscy, którzy nie zdecydowali się na zmianę obywatelstwa sportowego. Na taki krok zdecydowali się między innymi Osmany Juantorena, Wilfredo Leon czy Joandry Leal.
Przełomową decyzję w tej sprawie podjęła Narodowa Komisja ds. Sportu, której przewodniczył prezes Federacji Piłki Siatkowej, Ariel Sainz. Umożliwiła ona powrót do kubańskiej kadry wszystkich graczy, którzy nie zmieniali obywatelstwa, mimo że zdecydowali się wyjechać za granicę. Jedynym warunkiem jest ponowne zatwierdzenie zawodnika do reprezentacji kraju.
Zapytany o swój stosunek do ewentualnego powrotu Robertandy Simon przyznał, że docierały do niego głosy na temat zachodzących zmian, jednak nie zastanawiał się jaką decyzję powinien podjąć. Jednego z najlepszych środkowych świata w swoich szeregach bardzo chętnie widziałyby reprezentacje Kanady oraz Bułgarii.
- Słyszałem o tym, ale nie rozmawiałem z nikim na ten temat. Nie wiem czy do mnie zadzwonią, to zależy od sytuacji. Nie jestem zawodnikiem, który zrezygnował, ale chcę poznać warunki i intencje. Powrót dla samego powrotu nie ma sensu. Wrócę, jeśli to pomoże wyszkolić młodych zawodników i sprawi, że Kuba ponownie zacznie wygrywać. Jeżeli ktoś do mnie zadzwoni, porozmawiamy o tym - powiedział kubański siatkarz.
ZOBACZ WIDEO Świderski o sytuacji Stoczni: To nie tylko problem Szczecina, ale całej polskiej siatkówki