Gdyby ktoś postanowił zrobić sobie maraton siatkarskich meczów w telewizji, oglądając oba spotkania Plusligi oraz mecz Serie A z udziałem Wilfredo Leona, to miał okazję być świadkiem trzech koszmarnie wyglądających urazów.
Najpierw w czwartym secie starcia PGE Skry Bełchatów z Cerradem Czarnymi Radom (3:1) w akcji na siatce ucierpiał Karol Kłos. Środkowy od razu został zniesiony przez kolegów z boiska, a chwilę później przewieziono go do szpitala.
Na szczęście szybko się okazało, że uraz nie jest tak groźny, jak to wyglądało. Okazało się, że nogę uratował noszony przez środkowego stabilizator. Nie oznacza to oczywiście, że zawodnik od razu wróci do gry.
Kilkadziesiąt minut po zakończeniu spotkania w Bełchatowie, rozpoczął się ligowy mecz w Olsztynie. W trzeciej odsłonie Robbert Andringa lądował na boisku po bloku, z impetem wpadł w niego atakujący Cuprum Lubin, Jakub Ziobrowski. Siatkarz wylądował już po stronie rywali.
Holenderski przyjmujący na tyle ucierpiał w tym starciu, że nie mógł oczywiście kontynuować gry. Na razie nie wiadomo jak groźny jest jego uraz, w poniedziałek miał przejść badania.
Ostatecznie Indykpol AZS bez swojego kluczowego zawodnika przegrał w tie-breaku, a kibice mogli od razu obejrzeć końcówkę kolejnego transmitowanego w telewizji spotkania. Kioene Padwa mierzyło się z Sir Safety Perugia (dość niespodziewanie wygrała pierwsza z ekip, 3:1 - przyp. red.). W jednej z akcji na siatce ucierpiał Luigi Randazzo, znany między innymi z występów w reprezentacji Włoch.
Biuro prasowe klubu poinformowało, że Randazzo uszkodził więzadło krzyżowe przednie w prawym kolanie. Póki co nie wiadomo, jak długa przerwa czeka zawodnika.
Tak niefortunnej serii urazów dawno nie było na siatkarskich parkietach. Na pewno pozytywny jest fakt, że stabilizator noszony przez Kłosa, uchronił go od poważniejszego urazu. Co potwierdza, że warto je zakładać na mecze.
ZOBACZ WIDEO Świderski o Kurku i Kubiaku: "To wyraziste i charyzmatyczne postaci. Kubiak może osiągnąć coś więcej"