Mariusz Marcyniak: Nie pamiętam, żebym grał taki mecz w swojej karierze

Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Mariusz Marcyniak
Newspix / Pawel Andrachiewicz / PressFocus / Na zdjęciu: Mariusz Marcyniak

Cuprum Lubin pokonał nieco niespodziewanie Indykpol AZS Olsztyn, okazując się lepszym w tie-breaku, choć pierwsza partia nie wskazywała na to, że tak się potoczy mecz. - Po dwóch setach wszystko zaczęło się od początku - powiedział Mariusz Marcyniak.

Zwycięstwo nie przyszło łatwo Miedziowym. W pierwszej partii mieli zaledwie 17-procentową skuteczność i nic nie wskazywało na to, że Cuprum tak szybko się odrodzi. Tymczasem wystarczyło kilka minut przerwy i kibice już mogli obserwować zupełnie inny pojedynek.

Z czasem wszystko się wyrównało. - Bardzo dziwny mecz, nie pamiętam, żebym coś takiego grał w swojej karierze, żeby tak wysoko przegrać, a potem tak wysoko wygrać. Myślę, że po tych dwóch setach wszystko zaczęło się od początku i zarówno my, jak i AZS, zobaczyliśmy, że nikomu nie będzie łatwo wygrać - komentował Mariusz Marcyniak, środkowy Cuprum.

W trzeciej partii urazu doznał Robbert Andringa, podstawowy przyjmujący Indykpolu. Choć ten set padł jeszcze łupem Akademików, w kolejnych górą byli rywale. Olsztynianom trudno się grało bez kluczowego siatkarza. - Gdy wypada zawodnik z pierwszego składu, to nie jest to miłe, kontuzje w ogóle nie są przyjemną sprawą. Nawet dla nas, zawodników po drugiej stronie siatki. Wiemy, z czym to się je, kiedy ucieka kostka albo kolano. To nic fajnego, ale nikt tego nie chciał. Szkoda, że tak się stało. Mamy nadzieję, że Robbertowi nic się nie stało i szybko wróci do zdrowia - podkreślił siatkarz Miedziowych.

Dla Cuprum dwa punkty wywalczone na trudnym terenie są niezwykle cenne, bo dzięki temu uciekają od MKS-u Będzin i Asseco Resovii Rzeszów. Czy to będzie przełom? - Zobaczymy za kilka spotkań. Zwycięstwo cieszy, punktów nam brakowało, więc to coś pozytywnego. Skoro potrafimy zagrać dobrze raz, to potrafimy więcej razy - zapewnił Marcyniak.

Środkowy w ostatnich trzech sezonach, zanim trafił do Cuprum, pełnił głównie rolę rezerwowego. Nie miał nawet większych szans na zaprezentowanie swoich umiejętności, zarówno w PGE Skrze Bełchatów, jak i w Aluron Virtu Warcie Zawiercie. - Jestem bardzo zadowolony. Cieszę się, że gram, czasem gorzej, czasem lepiej, ale jestem na tym boisku. W ostatnich latach tego mi brakowało. Mamy fajny skład i sztab, prezes jak najbardziej wywiązuje się ze swoich obowiązków - zakończył siatkarz.

ZOBACZ WIDEO "Piłka z góry". PZPN wprowadził nakaz gry młodzieżowca. "To ruch na krótką metę"

Komentarze (0)