Malwina Smarzek o grze we Włoszech: Poziom jest dużo wyższy, niż przypuszczałam

Materiały prasowe / Gabriele Alemani, volleybusto.com / Na zdjęciu: Malwina Smarzek w ataku
Materiały prasowe / Gabriele Alemani, volleybusto.com / Na zdjęciu: Malwina Smarzek w ataku

Czołowa atakująca polskiej kadry nie załamała się po nieudanym początku przygody w Serie A1 i teraz jest ważną częścią zespołu Zanetti Bergamo. - Tutaj do zwycięstw jest potrzebna "twarda" siatkówka - oceniła Malwina Smarzek.

Nowy klub Malwiny Smarzek plasuje się obecnie w połowie tabeli włoskiej Serie A kobiet, a ostatnio zdobył kolejne punkty, wygrywając 3:2 z Reale Mutua Fenera Chieri. Jednak początek sezonu Zanetti Bergamo był fatalny: zespół Matteo Bertiniego źle zareagował na porażkę w pierwszej ligowej kolejce z Unet E-work Busto Arsizio i przegrał cztery kolejne spotkania. Do tego miejsce w wyjściowej szóstce straciła sama Smarzek, która w niczym nie przypominała jednej z gwiazd ostatniej edycji Ligi Narodów Kobiet i zmagała się bardziej z sobą niż z blokiem rywalek.

- Ja w tym trudnym czasie starałam się dać z siebie 250 procent na każdym treningu. Na pewno nie odkryję Ameryki, jeśli powiem, że w Serie A jest o wiele ciężej niż w Polsce, ale proszę mi wierzyć, że gra się w niej jeszcze trudniej niż się to wydaje. Tutaj, żeby skończyć atak trzeba dać z siebie dwa razy więcej, a te długie wymiany są widowiskowe dla kibiców, ale dla nas są bardzo trudne kondycyjnie. Poza tym na początku sezonu czułam się fizycznie źle i nie chodzi tu o jakiś uraz czy kontuzję, tylko po prostu wpadłam w taki mały "dołek", co od razu odbiło się na mojej grze - tak tłumaczyła kiepski start w pierwszej zagranicznej lidze w karierze sama siatkarka w rozmowie z portalem PZPS.

Selekcjoner polskiej kadry Jacek Nawrocki ocenił, że jedną z przyczyn słabszej postawy Smarzek był brak zgrania z podstawową rozgrywającą Zanetti Bergamo, Carlottą Cambi. Włoszka dołączyła do klubu tuż po mistrzostwach świata i nie miała dość czasu na zgranie się gwiazdą polskiej reprezentacji. - Carlotta jest bardzo dobrą rozgrywającą, ale potrzebowałyśmy kilku treningów, żeby się zrozumieć. Ja nie jestem tą atakującą, która uwielbia grać wysokie piłki, choć wiadomo, że takie też się zdarzają i muszą je kończyć, ale moje granie raczej opiera się na szybkich piłkach. Carlotta tymczasem przyjechała dzień przed pierwszym meczem i na początku ciężko było nam się zrozumieć, dlatego potrzeba nam było czasu na wypracowanie tej "mojej" piłki. Myślę jednak, że teraz będzie tylko lepiej. Żartuję, że ja zawsze muszę mieć trudny początek, bo przez dwa lata w Chemiku też zaczynałam w ten sam sposób i teraz we Włoszech sytuacja po raz kolejny się powtarza - oceniła Smarzek, która wraca do bardzo dobrej formy.

Przełamaniem dla "Mali" okazało się spotkanie z Bosca San Bernardo Cuneo (3:1), w którym Polka weszła na parkiet w drugim secie i skończyła niemal co drugą posłaną do niej piłkę, zdobywając ostatecznie 13 punktów. Wydaje się, że Smarzek największe problemy ma już za sobą i nie będzie potrzebowała dłuższej aklimatyzacji w jednej z najlepszych lig Europy i całego świata.

- We Włoszech czuję się świetnie, a Bergamo jako miasto jest wspaniałe. Dodatkowo czuję się super jeżeli chodzi o mój zespół, bo są w nim naprawdę cudowne dziewczyny i z każdą się dogaduję. Co do aspektu sportowego, to poziom jest naprawdę dużo wyższy niż przypuszczałam, poza tym według mnie liga jest bardziej wyrównana niż w zeszłym sezonie. Oczywiście są faworyci jak Conegliano czy Novara, ale tak naprawdę każdy zespół może sprawić niespodziankę. Niejednokrotnie zdarzało się, że przyjeżdżał zespół z dołu tabeli i "urywał" seta, czasem dwa, mógł powalczyć a nawet wygrać. Dlatego cieszy mnie to, że aby myśleć o zwycięstwie trzeba prezentować naprawdę twardą siatkówkę - uznała była zawodniczka Chemika Police.

ZOBACZ WIDEO Świderski o Kurku i Kubiaku: "To wyraziste i charyzmatyczne postaci. Kubiak może osiągnąć coś więcej"

Komentarze (0)