Przedświąteczne spotkanie Indykpol AZS Olsztyn rozegrał przeciwko rywalowi, który radził sobie dotychczas bardzo dobrze. Siatkarze Aluron Virtu Warty Zawiercie w tabeli wyprzedzają Akademików i do spotkania przystąpili z pozycji faworyta, co przypieczętowali wygrywając z gospodarzami po pięciosetowym pojedynku.
Pierwsza część spotkania była katastrofą w wydaniu gości, dodatkowo szczęście ewidentnie dopisywało rywalom. Błędy popełniane między innymi w zagrywce ułatwiły tylko zadanie przyjezdnym, którzy po dwóch partiach mogli pokusić się o myśl, że z Olsztyna wyjadą z kompletem punktów. Z upływem czasu Akademicy odzyskali koncentrację i doprowadzili do piątego, decydującego seta. - Nie zagrywaliśmy na naszym poziomie. Może i nie mogliśmy wygrać tego meczu za trzy punkty, ale najbardziej szkoda pierwszego seta. Najpierw dwie przegrane odsłony, potem doprowadziliśmy do remisu. Na początku tie-breaka nie mogliśmy złapać tempa. Taka jest siatkówka, czasem popełni się błędy na boisku, a czasem to sędzia popełni błąd. Musimy stawiać na siebie, być skoncentrowani, mam nadzieję że będzie lepiej - po przegranej skomentował Jan Hadrava.
Na błędy podopiecznych błyskawicznie starał się reagować włoski szkoleniowiec, Roberto Santilli wprowadzając do gry nowych zawodników. Jednak mimo roszad olsztynianie nie wykorzystali ostatniej szansy. - Każdy jest gotowy pomóc zespołowi, każdy chce wygrać i nie ma znaczenia czy gramy ze zmianą, czy bez. Tym razem były dobre zmiany w trzecim secie, jednak przegraliśmy - stwierdził atakujący AZS-u.
Dobre, pierwsze wrażenie wywarł na kibicach i drużynie nowy zawodnik AZS-u Olsztyn, Marcin Wika. Przyjmujący Zielonej Armii ma za zadanie zastąpić kontuzjowanego w meczu z Cuprum Lubin, Robberta Andringę i pomóc zespołowi w awansie do czołowej szóstki. - Marcin jest bardzo dobrym zawodnikiem i na pewno nam pomoże w tym sezonie, co widać już było w meczu z Zawierciem - dodał Hadrava.
Ponieważ ostatni mecz I rundy sezonu zasadniczego Akademicy mieli rozgrywać w Szczecinie, mają wtedy pauzę. Przed świętami powalczą o zwycięstwo w kolejnej fazie Pucharu CEV z rosyjskim Kuzbassem Kemerowo. - Każdy ma swój limit grania, do końca sezonu jeszcze dużo czasu. Przed sobą mamy jeszcze wiele spotkań. Kuzbass to bardzo dobry rywal, który zajmuje czwarte miejsce w lidze. Po prostu musimy zagrać bez presji. Później gramy z GKS-em Katowice ostatni mecz starego roku - zakończył Czech.
ZOBACZ WIDEO: Bez Lewandowskiego nie ma polskiej piłki. "Winna krótkowzroczność działaczy"