Indykpol AZS - Aluron Virtu: ważne, choć niełatwe zwycięstwo zawiercian

Newspix / Marcin Bulanda / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie
Newspix / Marcin Bulanda / Na zdjęciu: siatkarze Aluronu Virtu Warty Zawiercie

Aluron Virtu Warta Zawiercie pokonała Indykpol AZS Olsztyn 3:2, inkasując niezwykle ważne punkty do ligowej tabeli, umacniające zespół w Top 6. Olsztynianie rzucili się w szaleńczą pogoń za rywalami, ale w tie-breaku musieli uznać wyższość rywali.

Gospodarze po dwóch ostatnich porażkach pilnie potrzebowali zwycięstwa, najpierw polegli niespodziewanie z Cuprum Lubin, a następnie z ONICO Warszawa. Trener Roberto Santilli wciąż nie miał do dyspozycji Robberta Andringi, więc musiał grać duet przyjmujących Serhij Kapelus - Marcel Lux.

Początek spotkania był bardzo obiecujący dla olsztynian, gra im się kleiła, a Paweł Woicki grał przez wszystkie strefy. Zawiercianie popełniali więcej błędów, ale szybko ich gra ustabilizowała się, zaczęli grać swoją siatkówkę. Mocnymi ciosami imponował przede wszystkim Kamil Semeniuk.

Rywalizacja w pierwszej partii toczyła się punkt za punkt, żadna z ekip nie była w stanie zbudować sobie większej przewagi. W końcówce olsztynianie pogubili się, trener Santilli zrobił za dużo zadaniowych zmian, wykorzystali to goście i wyszli na prowadzenie.

Po zmianie stron wydawało się, że Indykpol AZS szybko odskoczy, ale błędy pogrążyły drużynę. Po jednej z akcji Paweł Woicki był wściekły na Sebastiana Wardę, że było go brak w miejscu, w którym powinien się znajdować.

ZOBACZ WIDEO: Mundial obalił mit Nawałki. "Nie jest nieomylny. Nie ma rozwiązania na każdą sytuację"

Od tej pory wszystko potoczyło się błyskawicznie, gospodarzom zupełnie nic nie wychodziło, a Michał Masny robił co chciał. Przewaga rosła i rosła. Dopiero w końcówce na nowo przebudzili się gospodarze, ale na niewiele się to zdało.

Trzecią partię włoski trener rozpoczął od początku drugą parą przyjmujących, w tym z Marcinem Wiką, który dopiero w piątek dotarł do Olsztyna. To przyniosło efekty, choć krótkotrwałe. Posypały się błędy, które sprawiły, że kilkupunktowa przewaga stopniała.

Gospodarze robili co mogli, ale brakowało im skuteczności i cierpliwości. Zawiercianie byli niezwykle blisko, tylko dwa punkty dzieliły ich od pełnej puli. Nagle coś w ich grze stanęło i przegrali praktycznie wygranego seta.

Na tym Indykpol AZS nie poprzestał. Marcin Wika grał znakomicie, nie tylko w defensywie, ale dokładał cenne "oczka" w ofensywie. Aluron Virtu zupełnie się pogubił, trener Mark Lebedew próbował wyciągać z kwadratu zawodników, którzy mogliby coś zmienić. Ale olsztynianie na to nie pozwolili i doprowadzili do tie-breaka.

W tej części spotkania gorąco było od początku. Roberto Santilli dostał czerwoną kartkę. Paweł Woicki tłumaczył sędziemu: "przecież to jego ostatni mecz", mając na myśli włoskiego szkoleniowca. Temperaturę podniosła kolejna źle oceniona przez arbitra akcja, co wykazała wideoweryfikacja. W Uranii aż się zagotowało.

Dla gospodarzy cała ta sytuacja nie okazała się szczęśliwa. Goście wykorzystali zamieszanie i pewnie zaprezentowali się w tej części spotkania. Mecz zakończył as serwisowy Grzegorza Boćka.

Indykpol AZS Olsztyn - Aluron Virtu Warta Zawiercie 2:3 (23:25, 18:25, 25:23, 25:17, 9:15)

Indykpol AZS: Woicki, Hadrava, Warda, Pietraszko, Lux, Kapelus, Żurek (libero) oraz Kańczok, Wika, Urbanowicz, Zabłocki, Gil.

Aluron: Masny, Bociek, Gawryszewski, Rejno, Waliński, Semeniuk, Koga (libero) oraz Dosanjh, Malinowski, Żuk, Ferreira.

MVP: Semeniuk (Aluron)

Źródło artykułu: