[tag=4307]
Kasprzyk[/tag] w ostatnim czasie rzadko udziela się w mediach i nie udziela wywiadów. W czasie mistrzostw świata w Bułgarii i we Włoszech nie pojawił się nawet na decydujących meczach Biało-Czerwonych. W środowisku mówiło się o tym, że prezes związku znów walczy z ostrą białaczką szpikową.
Choroba po raz pierwszy zaatakowała go w 2013 roku. Wtedy Kasprzykowi udało się wygrać, jednak nowotwór nie daje za wygraną. W rozmowie z Jerzym Mielewskim na kanale "Prawda Siatki" na Youtube prezes PZPS przyznał, że choroba wróciła. - To nie jest ostra białaczka szpikowa, tak jak za pierwszym razem, a jej mutacja. Ona powoduje, że muszę przejść przeszczep szpiku. Całe szczęście, że znalazł się dawca, bo przez pięć lat tego dawcy nie było. Powinienem mieć ten przeszczep w ciągu miesiąca. A potem zobaczymy - powiedział.
- Ze względu na chorobę, na brak białych ciałek i brak odporności, nie mogę się kontaktować z dużymi grupami ludzi. Dlatego nie pokazuje się nigdzie publicznie, ale cały czas pracuję. Koledzy z zarządu związku, jak Jacek Sęk i Ryszard Czarnecki, jak sekretarz generalny Tomasz Karasiński, bardzo mi pomagają. Jednak jak trzeba podjąć trudną decyzję, dzwonią do mnie i i decydujemy. Bardzo się cieszę, że mam takie zaplecze. A już najwspanialsi są pracownicy związku. Dokumenty, które muszę podpisać, zawsze mam przygotowane, przyjeżdżam na 2-3 godziny do biura i to wszystko "ogarniamy". Życzyłbym takich pracowników każdemu szefowi - dodał Kasprzyk.
Prezes PZPS podkreślił też, że dzięki współpracy federacji z fundacją DKMS w ciągu ostatnich kilku lat tysiące siatkarskich kibiców zostało zarejestrowanych w bazie dawców szpiku kostnego. - A z tego co wiem siedem osób z naszej siatkarskiej rodziny zostało takimi dawcami i uratowało siedem żyć - powiedział.