- Goniliśmy cały czas wynik. Szkoda drugiego seta, bo tam już był remis po naprawdę niezłym łomocie na początku. Nagle jeden, dwa punkty i znowu oni odjeżdżają. Takiego czegoś nie można marnować, jak już się dochodzi i tego zabrakło. Potem my prowadzimy i z kolei oni nas dochodzą. Naprawdę gra nam się ciężko na razie. Przeciwnik grał szybko, dynamicznie i zasłużył na tę wygraną, a my nie mogliśmy nadążyć - mówi po wyjazdowym meczu z Greenyard Maaseik, Karol Kłos.
Środkowy PGE Skry Bełchatów nie ukrywa, że mistrzowie Polski znajdują się obecnie w małym dołku i potrzebują trochę czasu, aby się odbudować i znów wejść na swój poziom.
- Nie trzeba być tutaj magikiem, żeby zauważyć, że jakoś mamy gorszy okres, ale trzeba to przetrwać. Myślę, że są tu doświadczeni gracze, nie z takich opresji się wychodziło, choć... Opresja to może za dużo powiedziane. Przegraliśmy na trudnym terenie i to jeszcze nam nie zamyka awansu do kolejnego etapu Ligi Mistrzów - tłumaczy Kłos.
- Tylko my mamy też problemy w polskiej lidze, więc trzeba formę ustabilizować i poszukać pozytywów, bo cóż nam pozostało? Trzeba patrzeć przed siebie. Mam nadzieję, że będziemy grać lepiej jako cała drużyna - zauważa środkowy. PGE Skra Bełchatów w PlusLidze radzi sobie jak na razie ze zmiennym szczęściem i po jedenastu meczach zajmuje dość odległe, szóste miejsce w stawce.
Siatkarze Roberto Piazzy spróbują się przełamać w najbliższym starciu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle, ale nie będzie to łatwe. Drużyna z Opolszczyzny to jedyna ekipa w polskiej lidze, która nie zaznała jeszcze smaku porażki. - Trzeba to przegryźć to w sobie i wyjść na spotkanie z bardzo mocnym przeciwnikiem, który w tym sezonie w lidze jeszcze nie przegrał. Mam nadzieję, że to będzie dobra walka i w lepszych nastrojach pojedziemy na te bardzo krótkie święta - kończy zawodnik.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: dziewczyna Szpilki "udusiła" zawodnika MMA. Odklepał