Pierwszą część rundy zasadniczej Cerrad Czarni Radom zakończyli na czwartym miejscu. Ta lokata mogłaby być wyższa, gdyby w meczu 13. kolejki PlusLigi pokonali przed własną publicznością Asseco Resovię Rzeszów. Przegrali jednak 1:3, choć byli faworytami tego spotkania. Obecnie mają na koncie 24 punkty.
- To gorzka pigułka do przełknięcia. Wiedzieliśmy, że Resovia gra coraz lepiej i się odbudowuje, ale oczekiwaliśmy lepszego wyniku. Bardzo chcieliśmy zrobić prezent na święta sobie i kibicom - nie ukrywał po zakończeniu pojedynku z Pasami Robert Prygiel. - Graliśmy straszny rollercoaster. Były momenty, w których graliśmy bardzo dobrze, bez błędów własnych, by za chwilę seriami jej popełniać. Łapiemy kontakt, walczymy, wygrywamy trzeciego seta, i w czwartym secie od dziesiątego punktu oddajemy pięć punktów. Zupełnie inaczej to miało wyglądać - zaznaczył trener Wojskowych.
- Jeżeli przełamaliśmy dobrą grę rywali, złapaliśmy wiatr w żagle, a nagle bezpośrednio oddaliśmy prostymi zagrywkami tyle błędów, to nie miało to nic wspólnego z wyrachowaniem i ograniem, cwaniactwem boiskowym. W porównaniu z drużyną z Rzeszowa, to graliśmy jak juniorzy, ze wzlotami i upadkami - kontynuował szkoleniowiec Cerradu Czarnych.
Mnóstwo krwi napsuł gospodarzom Damian Schulz, autor 28 punktów, słusznie wybrany MVP spotkania. - Mieliśmy przygotowaną taktykę na Schulza i ją realizowaliśmy, a on mimo to kończył bardzo dużo piłek, niekiedy w bardzo trudnych sytuacjach - podkreślił Prygiel.
ZOBACZ WIDEO Kto sportowcem roku w Polsce? "Stoch zrobił tyle, że więcej się nie da. A może nie wygrać"
Jego podopieczni nie będą mieli czasu na odpoczynek nawet w trakcie świąt. Zaplanowane są treningi, które mają ich przygotować do następnego meczu. Już za tydzień, 29 grudnia, rozegrają bowiem wyjazdowe starcie z Jastrzębskim Węglem, otwierające rundę rewanżową sezonu zasadniczego.