Najtrudniejszy mecz dla Trefla Gdańsk. Smutek większy niż radość z wygranej

W smutku, ciszy i bez publiczności - tak wyglądał mecz Trefla Gdańsk z Greenyard Maaseik. Choć zwycięski dla polskiej drużyny, wynik przyjęto z pełny spokojem. Prezes rywali i sami przeciwnicy, uczcili pamięć tragicznie zmarłego Pawła Adamowicza.

Dominika Pawlik
Dominika Pawlik
Minuta ciszy przed meczem Trefl Gdańsk - Greenyard Maaseik PAP/EPA / Adam Warżawa / Minuta ciszy przed meczem Trefl Gdańsk - Greenyard Maaseik
Ktoś może się zdziwić i powiedzieć: "przecież to tylko mecz". Dla Trefla Gdańsk było to coś więcej. Wszyscy ludzie, którzy są związani z klubem, począwszy od prezesa, przez pracowników klubu i zawodników, znali prezydenta Pawła Adamowicza. Przychodził on na mecze, wspierał drużynę.

Tym bardziej nikt nie mógł przejść obojętnie wobec tragedii, do której doszło. Trefl próbował przełożyć mecz, Greenyard Maaseik rozumiał tę sytuację, jednak nawet jeśli CEV wyraziłby zgodę, należałoby znaleźć termin, który pasowałby obu ekipom, a o to było trudno.

Ostatecznie więc zdecydowano się na rozegranie meczu, ale bez udziału publiczności. Telewizja Canal+ wyciągnęła dłoń do kibiców i udostępniła nieodpłatnie stream na Facebooku. Mimo to nie było łatwo zorganizować spotkanie i dopiąć wszystko na ostatni guzik. "Najtrudniejszy dzień meczowy" - napisała Justyna Gdowska, rzeczniczka klubu.



Rywale wykazali się pełnym zrozumieniem. Sami uczcili pamięć prezydenta Adamowicza, a tuż przed rozpoczęciem spotkania prezes Greenyard Maaseik złożył pod flagą miasta symboliczną białą wiązankę kwiatów.



Ostatecznie Trefl Gdańsk zwyciężył w czterech setach, awansował tym samym na pierwsze miejsce w grupie D. I choć to świetna wiadomość, w Trójmieście na razie nikt nie potrafi się z tego cieszyć.

ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar. Koszmar Macieja Giemzy. "Była szansa na życiowy wynik"
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×