- Graliśmy źle, powinniśmy cieszyć się grą i walczyć o każdą akcję. Trzeba było pokazać, że umiemy grać na dobrym poziomie, ale niektórzy zawodnicy byli tego dnia zamknięci w sobie i nie stać ich było na równą walkę. Mogę być zadowolony z drugiego seta, gdzie graliśmy z uśmiechem na ustach i w dobrym stylu, do tego z Jakiem Langlois na środku siatki - tak ocenił przebieg ostatniego starcia MKS-u Będzin jego trener Gido Vermeulen w rozmowie z klubowym portalem. Holender miał absolutną rację w tym, że w pierwszym secie jego siatkarze nie prezentowali się na poziomie PlusLigi i dopiero w kolejnej odsłonie spotkania stanęli na wysokości zadania. I to pomimo braku Artura Ratajczaka, który musiał zejść z boiska w drugim secie z powodu nasilającego się bólu pleców (zastąpić go musiał wspomniany Langlois, nominalny przyjmujący).
Gospodarze meczu w hali MOSiR-u przegrywali w drugim secie 16:22, ale wtedy do głosu doszło dwóch bohaterów MKS-u. Pierwszym z nich był Lukas Tichacek, którego zagrywki wybiły przyjezdnych z rytmu i pozwoliły zagłębiowskiej drużynie na odzyskanie inicjatywy. Drugim stał się Jan Fornal, starszy brat grającego w Radomiu Tomasza Fornala, który w tym sezonie wchodził niemal wyłącznie zadaniowo na zagrywkę. Były gracz AZS-u AGH Kraków nie dał się stłamsić ekstraklasowej presji presji i pomógł drużynie w prowadzeniu zażartej walki o wyrównanie wyniku. Walki przegranej, ale dopiero przy wyniku 38:36 dla olsztyńskiej ekipy.
- Popełniliśmy głupie błędy i doszliśmy do przekonania, że mecz sam się wygra. Natomiast w tym sporcie gra się do końca, siatkówka nie wybacza błędów. Mam pewne obawy co do wyniku spotkania, gdybyśmy przegrali tego drugiego seta: od jego połowy zagraliśmy trochę zbyt asekuracyjnie i to sprawiło, że doprowadziliśmy do tak nerwowej końcówki tej części meczu. Gospodarze wybili nas z rytmu zagrywką, zwłaszcza Lukas Tichacek, którzy dobrze wybierał warianty techniczne i siłowe swojego serwisu. Punkty cieszą, bo przez nasze problemy mentalne jest nam potrzebne przełamanie w głowach - skomentował trenujący akademicki zespół z Olsztyna Michał Gogol.
Wspomniany Fornal dał dobrą zmianę (18 pkt, w tym 2 bloki i as serwisowy) i udowodnił, że trener Vermeulen może na niego liczyć w razie, gdy podstawowych przyjmujących MKS-u dopadnie słabość. - Cieszę się, że w końcu dostałem swoją szansę, bo czekałem na nią bardzo długo. Mam nadzieję, że swoją postawą udowodniłem swoje umiejętności, bo chciałem pokazać, że nie jestem w tym klubie bez powodu i trener może na mnie stawiać więcej razy. Trudno mówić o rewelacyjnej atmosferze w zespole po tym, jak wygrało się jak na razie tylko jeden mecz w sezonie, ale podchodzimy do tego z chłodną głową. Pojawią się na naszej drodze drużyny takie jak Cuprum Lubin czy Chemik Bydgoszcz, z którymi powinniśmy już powalczyć o punkty - stwierdził brat Tomasza Fornala.
Na razie oba zespoły odpoczywają od ligowego znoju, jako że do 27 stycznia trwają rozgrywki Pucharu Polski. Po nich olsztyński AZS wznowi grę w PlusLidze od domowego starcia z PGE Skrą Bełchatów (2 lutego, godz. 14:45), a dzień później o 17:30 MKS Będzin zagra na wyjeździe z Jastrzębskim Węglem.
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"