Podobną popularnością wśród reprezentacji, jak w bieżącym roku, rozgrywki Ligi Europejskiej cieszyły się w roku 2007, przed Mistrzostwami Europy w Moskwie. Wtedy również do rywalizacji przystąpiło 12 drużyn.
Grupa A - Hiszpania i długo nikt?
Po triumfie w LE w 2007 roku Hiszpanie zrobili sobie roczną przerwę w rozgrywkach. Teraz powracają, aby sprawdzić swoją formę przed mistrzostwami Starego Kontynentu. I zapewne wielu kibiców tej reprezentacji ma nadzieję na powtórzenie triumfów sprzed dwóch lat. Tym bardziej, że szkoleniowcem został Julio Velasco apetyty się zaostrzyły. Nowy selekcjoner powołał zawodników ze "starej gwardii": Miguela Angela Falaskę, Israela Rodrigueza, Guillermo Falaskę czy Jose Luisa Molto. W szerokim składzie znalazło się zaledwie trzech debiutantów, zatem jasne jest postawienie na doświadczonych graczy. Wydaje się, że to właśnie Hiszpanie są faworytami w swojej grupie. Plany siatkarzy z Półwyspu Iberyjskiego pokrzyżować będą próbowali Brytyjczycy, Turcy oraz Chorwaci.
Reprezentacja Wielkiej Brytanii po raz drugi zaprezentuje się w rozgrywkach Ligi Europejskiego. Ubiegłoroczny debiut nie wypadł dla nich zbyt pomyślnie, ale szkoleniowcowi Harry’emu Brokkingowi chodziło bardziej o zgranie drużyny i ogranie na arenie międzynarodowej. Jak widać Brytyjczycy nie zrazili się niepowodzeniami i dalej będą zdobywać doświadczenie. Tym bardziej, że założeniem holenderskiego trenera jest stworzenie drużyny, która będzie mogła godnie reprezentować Wielką Brytanię podczas Igrzysk Olimpijskich w Londynie w 2012 roku. W porównaniu sprzed rokiem personalnie skład Brytyjczyków nie uległ wielkiej zmianie. Debiutantem w kadrze jest Jason Haldane. W ubiegłym tygodniu reprezentanci Wysp Brytyjskich rozegrali mecze kontrolne z odbywającą europejskie tournee kadrą Australii. Co prawda w obu spotkaniach górą byli goście, mimo tego podopieczni Brokkinga nie poddają się.
Ekipą, która może nawiązać równorzędną walkę z faworytami jest reprezentacja Turcji. Gospodarze wrześniowych ME, podobnie jak Hiszpanie, będą mieli okazję ku sprawdzeniu się przed czempionatem. I przed tak ważną imprezą będą chcieli zaprezentować się jak najlepiej.
Nieodgadnioną drużyną w tej stawce pozostają Chorwaci i kto wie, być może oni przyczynią się do jakiejś niespodzianki. Tym bardziej, że reprezentacja składa się w większości z młodych zawodników, a ci, jak wiadomo, mogą być nieobliczalni.
Grupa B - wyrównana stawka
Najciekawiej ze wszystkich grup prezentuje się grupa B. Jest najbardziej wyrównana pod względem poziomu sportowego. Niemcy i Grecy walczyć będą o awans do turnieju finałowego, ale równie dobrze do tej rywalizacji mogą dołączyć się Belgowie. Najsłabiej na tle rywali wypada reprezentacja Rumunii.
W minionym tygodniu reprezentanci Niemiec pod wodzą Raula Lozano rozgrywali w słowackim Popradzie turniej kwalifikacyjny do Mistrzostw Świata 2010. W ostatecznym rozrachunku musieli uznać wyższość gospodarzy - Słowaków. Przed turniejem zmierzyli się z ekipą Canarinhos, jednakże bez większych sukcesów. Lozano sięgnął po sprawdzonych graczy, dobrze znanych również polskim kibicom: Eugena Bakumovskiego, Stefana Hübnera czy też Jochena Schöpsa.
Grecy, jako naród południowy, znani są z ekspresji i nieobliczalności. Od lat greckie drużyny dobrze sobie radzą w rozgrywkach na europejskich parkietach, również sama reprezentacja utrzymuje przyzwoity poziom.
Nazwiska takie, jak Kristof Hoho czy Gert Van Walle zapewne są doskonale znane polskim kibicom. Między innymi za sprawą tych dwóch zawodników Belgowie stali się postrachem dla reprezentacji Polski. Gdy dodamy do tego determinację i waleczność, którą potrafią się wykazać, otrzymamy całkiem ciekawy zestaw.
Zdecydowanie najmniej groźną ekipą jest Rumunia. Reprezentacja tego do tej pory słabo radziła sobie w rozgrywkach międzynarodowych. Receptą na to ma być Stelian Moculescu na stanowisku trenera. Efekty już widać - w turnieju kwalifikacyjnym do MŚ 2010 Rumuni zajęli drugie miejsce w swojej grupie i awansowali do dalszej rundy.
Grupa C - obrońcy tytułu i debiutanci
Niemalże murowanym kandydatem do Final Four są Słowacy. Podopieczni Emanuele Zaniniego od ponad miesiąca przygotowują się do czekających ich w tym sezonie reprezentacyjnym wyzwań. Na początku przygotowań pokonali Włochów, co było szczególnie ważne dla trenera Zaniniego. Następnie rozegrali dwumecz z Australią, z którego wyszli zwycięsko. Pierwszym poważniejszym sprawdzianem były eliminacje do MŚ 2010 w Popradzie, które wygrali i zagrają w katowickim turnieju. Przed rozpoczęciem Ligi Europejskiej zarówno selekcjoner, jak i zawodnicy podkreślają, że z chęcią powtórzyliby wynik sprzed roku. Patrząc na ich ostatnie dokonania nie jest to nierealne.
Rywale obrońców tytułu - Portugalia, Austria i Białoruś nie mogą się poszczycić takimi osiągnięciami w ciągu minionego roku. Nieciekawie przedstawia się sytuacja w reprezentacji Białorusi, która już miała okazję zmierzyć się w tym roku ze Słowakami i przegrać ten pojedynek. Przegrali również turniej kwalifikacyjny do MŚ 2010, czego skutkiem była zmiana na stanowisku trenera. Aleksandra Sinawiejskiego zastąpił Wiktor Sidielnikow.
Pozytywnie w tym sezonie zdążyli już się zaprezentować Portugalczycy wygrywając turniej kwalifikacyjny. Ich mocnym punktem jest gracz niemieckiego VfB Friedrichshafen - João José.
Austriacy dysponują doświadczonymi zawodnikami, w większości grającymi w drużynie wielokrotnego mistrza Austrii - aon hotVolleys Wiedeń. Pomimo zdecydowanych "pewniaków" tak na dobrą sprawę nic nie może być pewne w stu procentach. Jednakże w obliczu nadchodzących Mistrzostw Europy możemy się spodziewać dobrej gry, a może i nieoczekiwanych wyników.