Zarówno jeden, jak i drugi zespół miał coś do udowodnienia w niedzielne popołudnie. Gdańskie Lwy wciąż jeszcze mają szansę, by zagrać w ćwierćfinale, a w miniony czwartek zwycięstwem nad PGE Skrą Bełchatów w Lidze Mistrzów pokazały, że stać je na to, by grać na niezłym poziomie. Jastrzębianie z kolei nadal gonią w tabeli wicelidera ONICO Warszawa, a z pewnością nie pomogła w tym ubiegłotygodniowa porażka z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
Goście zaliczyli znakomite otwarcie spotkania i wygrali pięć pierwszych akcji. Grzegorz Kosok już od początku wyłączył z gry Rubena Schotta. Niemiecki przyjmujący miał ogromne kłopoty z przyjęciem i w efekcie po kilku minutach został zmieniony przez Szymona Jakubiszaka. Zespół trenera Andrei Anastasiego w pewnym momencie tracił już do rywali osiem punktów (8:16), lecz zdołał zmniejszyć straty do trzech (16:19). Na więcej jastrzębianie już nie pozwolili. Christian Fromm wspólnie z Dawidem Konarskim dopełnili dzieła w tej partii. Ich drużyna wygrała do 20.
Na drugiego seta Anastasi pozostawił na placu gry Jakubiszaka, który błysnął już w premierowej odsłonie. Doskonale radził też sobie w kolejnej, a z pomocą przyszli mu także Miłosz Hebda i Maciej Muzaj. Gdańszczanie kilkukrotnie również potrafili postawić skuteczny blok, który już na początku pozwolił im wypracować sobie przewagę (7:4). W końcówce partii gospodarze jeszcze docisnęli geja gazu na zagrywce. W tym elemencie zaznaczył swoją obecność Patryk Niemiec, a jego ekipa wraz z kibicami mogła się cieszyć ze zwycięstwa 25:19.
ZOBACZ WIDEO Show Krzysztofa Piątka! Kapitalne gole Polaka i zwycięstwo Milanu [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
Demony z pierwszej partii wróciły jednak w trzeciej. Znów u Gdańskich Lwów szwankowało przyjęcie, a resztę zadania dopełniał jastrzębski blok. Z punktu widzenia gospodarzy już na początku zrobiło się nieciekawie, bo rywale prowadzili już 8:2. Trefl jednak nie rezygnował i za cierpliwość został nagrodzony. Przed decydującymi fragmentami tej części gry znakomitą serię na zagrywce zaliczył Niemiec, a kontrataki kończył Jakubiszak. Dzięki temu zrobiło się 20:20. Później jednak pojawiły się problemy w ofensywie, a Dawid Konarski zrobił to, co do niego należało. Pomarańczowi triumfowali do 22.
Czwartą partię trener Anastasi postanowił rozpocząć z Rubenem Schottem, który zmienił Miłosza Hebdę. Od pierwszych piłek gdańszczanie mieli jednak kłopoty ze zdobywaniem punktów i po raz kolejny zmuszeni zostali do gonienia rezultatu. Nie pomagało im z pewnością to, że przeciwnicy spisywali się fantastycznie w defensywie, a różnica cały czas wynosiła 2-3 punkty na korzyść przyjezdnych.
Udało się jednak doprowadzić do remisu. Kilka trudniejszych zagrywek, blok Niemca i było 22:22. Doszło nawet do walki na przewagi, w której raz piłkę setową mieli nawet gdańszczanie, ale ostatecznie czwartego meczbola wykorzystali jastrzębianie, a konkretnie Lukas Kampa, który skuteczną zagrywką w Rubena Schotta zakończył mecz.
Trefl Gdańsk - Jastrzębski Węgiel 1:3 (20:25, 25:19, 22:25, 26:28)
Trefl: Janusz, Schott, Nowakowski, Muzaj, Hebda, Niemiec, Olenderek (libero) oraz Jakubiszak, Kozłowski.
Jastrzębski: Kampa, Lyneel, Kosok, Konarski, Fromm, Hain, Popiwczak (libero) oraz Rusek, Ferens.
MVP: Dawid Konarski (Jastrzębski).