Siatkarze ONICO Warszawa, pokonując ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle, wywarli presję na ekipie Jastrzębskiego Węgla. Pomarańczowo-czarni w Bydgoszczy nie mogli pozwolić sobie na stratę punktu, jeżeli myślą o zajęciu drugiego miejsca po rundzie zasadniczej. Co prawda do zakończenia pierwszej części sezonu pozostały jeszcze cztery kolejki, a o wszystkim zdecyduje najprawdopodobniej bezpośrednie starcie zaplanowane na 16 marca, to potknięcie podopiecznych Roberto Santilliego w grodzie nad Brdą, mogłoby ich ostatecznie sporo kosztować.
Początek pierwszego seta miał zaskakująco wyrównany przebieg. Gospodarze dzięki doskonałej grze blokiem i skuteczności Bartosza Filipiaka w ofensywie, przez dłuższy czas nie pozwalali jastrzębianom przejąć inicjatywy. W ekipie gości dobrze spisywał się Julien Lyneel, zawodził jednak Dawid Konarski (11:11). Z czasem reprezentant Polski odzyskał swój rytm, przebudził się także Christian Fromm i od tego momentu przewaga gości nie podlegała dyskusji.
Przy stanie 13:17, Jakub Bednaruk wykorzystał drugą przysługującą mu przerwę. Na niewiele się to zdało. Ekipa ze Śląska nie pozwoliła sobie nawet na moment dekoncentracji. Atomowe zagrywki przyjezdnych i czujność na siatce środkowych, wykorzystujących najmniejszy błąd rywali, pozwoliły podopiecznym Roberto Santilliego bez większych emocji rozstrzygnąć inauguracyjną odsłonę.
ZOBACZ WIDEO Piątek jak maszyna! Kolejny gol Polaka w barwach Milanu! [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
PlusLiga: hit kolejki nie zawiódł, ONICO Warszawa lepsze od ZAKSY Kędzierzyn-Koźle
Drugiego seta goście rozpoczęli z Jakubem Buckim, który pod koniec poprzedniej odsłony zmienił Dawida Konarskiego. 30-latek nie spisywał się jednak najlepiej. Problemy z gubieniem bloku miał też Lukas Kampa, w efekcie, już przy stanie 2:6, Roberto Santilli zmuszony był poprosić o pierwszą przerwę. Drugą, włoski trener wykorzystał kilkanaście minut później, bowiem obraz gry przez dłuższy czas nie uległ zmianie.
Jastrzębianie dobrze spisywali się w obronie, jednak wobec sprytnych ataków Bartłomieja Lipińskiego okazywali się zupełnie bezradni. Dopiero zagrywki Lukasa Kampy i seria skutecznych bloków, pozwoliły drużynie ze Śląska wrócić do gry (15:15). Decydujący fragment seta był już popisem przyjezdnych, zwłaszcza Dawida Gunii i Juliena Lyneela, którzy wspólnymi siłami odebrali gospodarzom ochotę do gry.
Stephane Antiga: Zagraliśmy tak, jak wcześniej z PGE Skrą Bełchatów, ale tym razem wygraliśmy
Po dwóch efektownych setach, jastrzębianie w trzecim zdecydowanie stracili rezon. Obecność na parkiecie Dawida Konarskiego, wbrew oczekiwaniom trenera, nie zwiększyła siły rażenia gości. Na skrzydle, po przeciwnej stronie siatki szalał, jak za dawnych lat, Nikola Kovacević (13:8).
Pomarańczowo-czarni byli momentami kompletnie bezradni. Po dwóch z rzędu asach serwisowych Maksima Morozowa, różnica wzrosła do siedmiu punktów (17:10). Poirytowany Roberto Santilli wezwał zawodników do siebie. Nie wiadomo na ile reprymenda Włocha wpłynęła na zespół, z pewnością natomiast losy seta odwrócił Dawid Gunia, serią skutecznych bloków ożywiając nadzieje kolegów na końcowy triumf. Do remisu doprowadził Christian Fromm (19:19). Miejscowi do ostatniej piłki starali się przedłużyć widowisko. Robił co mógł na skrzydle Bartosz Filipiak, jednak to nie wystarczyło.
Chemik Bydgoszcz - Jastrzębski Węgiel 0:3 (19:25, 20:25, 23:25)
Chemik: Margarido, Lipiński, Morozow, Szalacha, Filipiak, Kovacević, Kowalski (libero) oraz Gryc, Siwicki, Karakuła, Akala.
Jastrzębski Węgiel: Fromm, Konarski, Lyneel, Gunia, Kampa, Hain, Popiwczak (libero) oraz Bucki, Rusek.
MVP: Julien Lyneel (Jastrzębski Węgiel).