O tym, że nieszczęścia chodzą parami, albo nawet stadami, w Bełchatowie przekonują się w tym sezonie właściwie na każdym kroku. Lista zawodników, którzy nie są na tyle zdrowi, by pomóc PGE Skrze nadal jest długa. Trener Roberto Piazza od początku roku miał do dyspozycji tylko dwóch środkowych - Karola Kłosa i Jakuba Kochanowskiego. Problem w tym, że dzień przed meczem ten drugi doznał urazu pleców.
- Nie byliśmy w łatwej sytuacji, bo wypadł nam kolejny zawodnik i to kluczowy. Cieszy mnie reakcja drużyny oraz to, jak podeszliśmy do tego spotkania. Na początku pierwszego seta zajęło nam trochę wdrożenie systemu, w którym nie graliśmy chyba nigdy. Brawa ogromne dla zespołu za to, że w tej sytuacji pokazaliśmy charakter - powiedział Grzegorz Łomacz.
Po przekątnej z Kłosem zagrał Renee Teppan, a w niektórych ustawieniach zdarzało się, że nabiegał do ataku ze środka. Estończyk znakomicie odnalazł się na boisku. Zdobył 23 punkty i miał 74 procent skuteczności w ataku. - Teppan zagrał kapitalne zawody. "Zamiatał" nam wszystkie piłki. Na pewno i my trenujemy trochę więcej razem, poprawiliśmy dużo w naszej współpracy. Takie są teraz tego efekty. Mam nadzieję, że tak będzie grał do końca sezonu. Daje radę nawet jako środkowy. Może trochę się spóźnia, ale też kończy - dodał z uśmiechem rozgrywający PGE Skry Bełchatów.
Choć spotkanie zakończyło się zwycięstwem mistrzów kraju w trzech setach, w każdym z nich bełchatowianie musieli się sporo napracować, by go wygrać. Wszystkie sety rozstrzygnięte zostały najmniejszą możliwą różnicą punktów, w tym dwukrotnie po grze na przewagi.
ZOBACZ WIDEO MŚ w Seefeld 2019. Toni Innauer dla WP SportoweFakty: Brak medalu dla Polski? Powód był prosty
- Trzeba powiedzieć, że było to zacięte spotkanie. Berlin nie miał nic do stracenia, grali na luzie. Wyszarpaliśmy ten mecz. Cieszę się, że wytrzymaliśmy te końcówki, bo to dobry prognostyk. Trzeba dużo kombinować, ale daliśmy radę w trudnej sytuacji. Ciężko jest grać bez środkowego Trzeba było coś wymyślić i wymyśliliśmy... zwycięstwo - ocenił Łomacz.
Po ostatnim gwizdku siatkarze PGE Skry jeszcze nie wiedzieli, czy to zwycięstwo da im awans do 1/4 finału Ligi Mistrzów. Ostatecznie jednak dzięki porażce Halkbanku Ankara z Zenitem Kazań oraz ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z Cucine Lube Civitanova żółto-czarni znaleźli się w gronie trzech drużyn z drugich miejsc w grupach z najlepszym bilansem. Byli jednak przygotowani psychicznie na oba scenariusze.
- Oczywiście, że po takim meczu byłoby szkoda nie awansować dalej, ale trzeba pamiętać, że wcześniej mieliśmy swoje szanse, byśmy nie musieli się oglądać na innych - mówił mistrz świata.
Swojego rywala w ćwierćfinale PGE Skra Bełchatów pozna w piątek o godzinie 13:00. Wtedy to w siedzibie Europejskiej Konfederacji Siatkówki (CEV) odbędzie się losowanie.