Wydawało się, że kadrowe problemy PGE Skra Bełchatów ma już za sobą. Tymczasem przed ostatnim meczem fazy grupowej w Lidze Mistrzów, który decydował o awansie, spięcie w plecach przeszkodziło w występie Jakubowi Kochanowskiemu. Sytuacja była tym trudniejsza, że na środku trener Roberto Piazza nie ma żadnego zmiennika. Patryk Czarnowski dopiero wrócił do treningów, a w David Fiel nadal nie był gotowy do gry na pełnym dystansie.
Co zrobić w takiej sytuacji? Można skorzystać z kogoś z zespołu juniorów albo zagrać w trzech przyjmujących. Na tę opcję zdecydował się włoski szkoleniowiec bełchatowian. W związku z tym w kwadracie do rezerwowych ze zdrowych zawodników zostali mu tylko Kamil Droszyński oraz Robert Milczarek.
Berlińczycy od samego początku ryzykowali na zagrywce i to opłaciło się. Goście błyskawicznie przejęli inicjatywę i zbudowali sobie przewagę. Bełchatowianie mieli spore problemy z przyjęciem, ale rozkręcali się. Wydawało się, że ten set jest już stracony, bo zespół Piazzy popełniał sporo błędów, m.in. w polu zagrywki.
Czytaj też:
-> Liga Mistrzów: triumf Azimutu Leo Shoes w Karlowych Warach, bardzo dobry występ Bartosza Bednorza
-> Liga Mistrzów: niesamowita, zwycięska seria Zenitu Kazań trwa
ZOBACZ WIDEO MŚ w Seefeld. Słabe skoki Polaków. "Nie ma powodów do optymizmu"
Pierwszego setbola obronił Renee Teppan, podpisując się potężnym ciosem, a przy drugim PGE Skra postawiła potrójny blok. Chwilę później partię zakończył Karol Kłos, kończąc przechodzącą.
Po zmianie stron znacznie więcej pewności siebie złapali gospodarze, choć ciągle musieli pilnować ustawienia, bo gra z jednym nominalnym środkowym była czymś nowym.
Berlińczycy, którzy również byli osłabieni, bo w ich szeregach brakowało Nicolasa Le Goffa, w ofensywie głównie polegali na Benjaminie Patchu. Nie byli w stanie jednak grać już tak, jak na początku spotkania. Gra toczyła się punkt za punkt, ale w końcówce zaszalał Teppan i PGE Skra była już o krok od realizacji celu i zwycięstwa.
Trzecia partia od początku do końca miała należeć do drużyny Roberto Piazzy. Trener Cedric Enard próbował jeszcze coś zmieniać, wpuścił między innymi dobrze znanego w hali Energia Samuela Tuię. PGE Skra uruchomiła jednak blok i grała swoją siatkówkę. Berlińczycy postraszyli gospodarzy zagrywką, Kyle Russell doprowadził do wyrównania. Doszło do gry na przewagi i tu znów lepsi okazali się gospodarze.
Ten triumf sprawił, że bełchatowianie zameldowali się w najlepszej "8" Ligi Mistrzów 2018/2019.
PGE Skra Bełchatów - Berlin Recycling Volleys 3:0 (27:25, 25:23, 31:29)
PGE Skra: Łomacz, Teppan, Kłos, Orczyk, Katić, Ebadipour, Piechocki (libero) oraz Fiel, Szalpuk.
BRV: Reichert, Jendryk, Patch, White, Kuehner, Klein, N. Rossard (libero) oraz Russell, Zimmermann.