Grzegorz Łomacz: Mam nadzieję, że w końcu zaczniemy trenować w pełnym składzie

W meczu z Cerradem Czarnymi Radom PGE Skra Bełchatów (3:2) zagrała w składzie, w którym każdy zawodnik występował na swojej nominalnej pozycji, co wcześniej nie było regułą. - W tym sezonie dopadają nas problemy zdrowotne - mówi Grzegorz Łomacz.

Piotr Dobrowolski
Piotr Dobrowolski
Grzegorz Łomacz WP SportoweFakty / Paweł Piotrowski / Na zdjęciu: Grzegorz Łomacz
Drużyna PGE Skry Bełchatów po raz drugi z rzędu w rozgrywkach PlusLigi odwróciła losy meczu. W Hali MOSiR-u w Radomiu pokonała miejscowych Cerrad Czarnych 3:2, mimo iż przegrywała już 0:2. Podobna sytuacja miała miejsce tydzień wcześniej, gdy mistrzowie Polski musieli "gonić wynik" w starciu z Aluronem Virtu Wartą Zawiercie. Dopięli swego, osiągając taki sam rezultat.

W pierwszych dwóch setach starcia z Wojskowymi gra PGE Skry nie wyglądała dobrze. Przełom nastąpił w trzeciej partii, być może spowodowany ewentualnymi komplikacjami w kontekście miejsca w "szóstce" tabeli, jakie mogą czekać bełchatowian w przypadku przegranej 0:3. - Nie myśleliśmy o tym, co będzie po meczu, tylko myśleliśmy o tym, żeby wrócić po prostu do dobrej gry. Cieszę się, że nam się to udało. Znaleźliśmy drogę do wygranej w tym spotkaniu - skomentował Grzegorz Łomacz.

Zobacz także: Wielki powrót Matthew Andersona do klubu z Modeny? Miałby być konkurentem Iwana Zajcewa

Przebieg spotkania w Radomiu był odzwierciedleniem postawy podopiecznych Roberto Piazzy w bieżącym sezonie. Zanotowali oni słabą pierwsza rundę rozgrywek, zaś w drugiej szukają odpowiedniego rytmu. - Po części tak było, bo w tym sezonie falujemy, to prawda, ale też dotykają nas różne problemy zdrowotne i nie jest łatwo. Co mecz zmieniamy skład i próbujemy różnych wariantów. Cieszę się, że na tak trudnym terenie, jak w Radomiu, kiedy musieliśmy wygrać, dokonaliśmy tego, i to ze stanu 0:2 - podkreślił rozgrywający.

ZOBACZ WIDEO Prezes PZPS walczy z białaczką. "Tacy twardziele jak on nie zwykli przegrywać"

Na pojedynek z Cerradem Czarnymi PGE Skra wyszła w składzie, w którym każdy zawodnik grał na swojej nominalnej pozycji. Inaczej było chociażby kilka dni wcześniej, w spotkaniu z Berlin Recycling Volleys w Lidze Mistrzów, gdy Milad Ebadipour występował na... środku siatki. - Ostatni mecz to było kuriozum, a i tak daliśmy radę. Teraz wyszedł w "szóstce" Kuba Kochanowski, ale nie czuł się w stu procentach sprawnie i dobrze, bo tak naprawdę wyszedł na mecz bez treningu. Znowu wyszliśmy obronną ręką z trudnej sytuacji i wierzę, że tak będzie do końca sezonu. Mam nadzieję, że za kilka dni będziemy trenować w końcu w pełnym składzie - zakończył Łomacz.

Zobacz także: Wiemy, kiedy polskie zespoły zagrają w ćwierćfinale Ligi Mistrzów

Czy PGE Skra Bełchatów zakończy rundę zasadniczą w czołowej "szóstce"?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×