LSK: E.Leclerc Radomka walczy do końca. "To nie jest mecz o nic"

WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna E.Leclerc Radomki Radom
WP SportoweFakty / Tomasz Fijałkowski / Na zdjęciu: drużyna E.Leclerc Radomki Radom

E.Leclerc Radomka Radom postawiła mocny opór Enerdze MKS-owi Kalisz, ale musiała ostatecznie uznać wyższość rywala (2:3) w pierwszym meczu o siódme miejsce. - Powtarzam dziewczynom, że ta walka nie jest o nic - podkreśla Jacek Skrok.

Pierwszy mecz o siódme miejsce Ligi Siatkówki Kobiet dostarczył sporo emocji. Po bardzo długim boju ostatecznie triumfowała Energa MKS Kalisz, która pokonała na wyjeździe E.Leclerc Radomkę Radom 3:2. Miejscowe przegrywały już 0:2, ale rozstrzygnęły na przewagi bardzo wyrównaną końcówkę czwartej partii. - Szczęśliwie doprowadziliśmy do tie-breaka - przyznał Jacek Skrok.

W decydującej odsłonie jego podopieczne nie poszły jednak za ciosem. - Potem już zabrakło konsekwencji po naszej stronie, bo prowadziliśmy 6:4, a za chwilę zrobiło się 5:8 i nie potrafiliśmy do końca tego seta się odnaleźć. Powiedziałem przed meczem dziewczynom, że to nie jest spotkanie o nic, to jest mecz o siódme miejsce, na którym nam zależy - podkreślił trener Radomki.

- Jednocześnie można wyjść na parkiet i zagrać nieco swobodniej niż my to zrobiliśmy, bo momentami graliśmy bardzo usztywnieni, mało konsekwentnie, z bardzo dużą liczbą błędów, dwukrotnie większą niż przeciwnik, to powoduje, że wygrać w tym spotkaniu można było cudem. Poza fragmentami z dobrą zagrywką i blokiem, zabrakło tych kilku błędów mniej, kilku skończonych ataków, bo 18 pomyłek w tym elemencie to było za dużo - zwrócił uwagę szkoleniowiec.

Zobacz także: Serie A kobiet: Malwina Smarzek sensacyjnie wygrała, ale to nie była dobra kolejka dla Polek

ZOBACZ WIDEO "Podsumowanie tygodnia". Wszystko kręciło się wokół kadry. Oceniamy początek el. ME 2020

W rundzie zasadniczej obie drużyny podzieliły się zwycięstwami. Wynik ostatniego starcia w Hali MOSiR-u potwierdził, że kluby dysponują bardzo zbliżonym potencjałem. - To są dwa wyrównane zespoły. Co prawda nie przeszkodziło to, że po drugiej stronie boiska zeszły z kontuzjami dwie podstawowe zawodniczki, więc tym bardziej boli, że nie potrafiliśmy wygrać. W Kaliszu może być bardzo zbliżony wynik. Chcielibyśmy, aby to nie był ostatni mecz dla naszych kibiców, więc zrobimy wszystko, aby jeszcze wrócić do Radomia - zapowiedział Skrok.

Trener Radomki zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie mu łatwo zmobilizować siatkarek na sobotni pojedynek. - Będę mówił o tym, że musimy powalczyć o siódme miejsce, ale czy to wystarczy, aby zmotywować dziewczyny, tego nie wiem. Będę jeszcze nad tym się zastanawiał - zakończył szkoleniowiec.

Zobacz także: Nierówny, ale wygrany mecz ŁKS-u Commercecon. "Jesteśmy jak kobieta - bardzo zmienne w tej lidze"

Rywalizacja toczy się do dwóch zwycięstw. Do drugiego meczu dojdzie w najbliższą sobotę w Kaliszu.

Komentarze (0)