- Jesteśmy w play-off, trzeba zapomnieć o tym, co było i okazać pewność siebie we wszystkich spotkaniach. Każdy mecz będzie wojną, ale jesteśmy gotowi do walki - zapowiadał przed pierwszym meczem ćwierćfinałowym Roberto Piazza. Dla włoskiego szkoleniowca starcia z ekipą ze Śląska mają wyjątkowy wymiar, dotychczas bowiem zespoły prowadzone przez niego, nie najlepiej radziły sobie z jastrzębianami. Tym razem stawką rywalizacji był półfinał PlusLigi, dlatego nikt w Bełchatowie nie wyobrażał sobie, że zła passa 51-letniego szkoleniowca nie zostanie przerwana.
Gospodarze wyszli na to spotkanie wyjątkowo zmotywowani. Presja nie wpłynęła na nich najlepiej. Kiepska dyspozycja Dawida Konarskiego i niezbyt precyzyjne przyjęcie Christiana Fromma, pozwoliły PGE skrze przejąć inicjatywę. Błędy popełniali wszyscy z gospodarzy, nie uniknął ich nawet rozgrywający Lukas Kampa, jeden z najbardziej doświadczonych w zespole (13:17).
Wybraliśmy najlepszego trenera fazy zasadniczej PlusLigi. Teraz czas na was!
Roberto Piazza długo spokojnie obserwował poczynania swoich podopiecznych. Włoch niemal cmokał z zachwytu, kiedy Milad Ebadipour z szóstej strefy, na czystą siatkę, rozegrał do Mariusza Wlazłego. To zagranie z pewnością kandydować będzie do wystawy sezonu. Inauguracyjna odsłona padła jednak łupem gospodarzy. Niemrawy wcześniej Dawid Konarski w pewnym momencie wskoczył bowiem na reprezentacyjny poziom i przy wsparciu Christiana Fromma oraz Juliena Lyneela zapewnił sukces podopiecznym Roberto Santilliego.
ZOBACZ WIDEO Debiut Leona w kadrze Polski coraz bliżej. "Mieć go w drużynie to jak oszukiwać. Jest po prostu za dobry!"
Obecność w wyjściowej szóstce Dawida Guni zaskoczyła przyjezdnych do tego stopnia, że przez dłuższy czas nie potrafili powstrzymać jego ataków ze środka. Skuteczność 32-letniego środkowego, także w drugim secie, stanowiła cenne wsparcie dla skrzydłowych gospodarzy, zwłaszcza dla szalejących w ofensywie Dawida Konarskiego i Juliena Lyneela (12:10).
Jastrzębianie grali wyjątkowo konsekwentnie, wywołując frustrację w szeregach mistrzów Polski. Bełchatowianie robili, co mogli, aby odrobić dystans, jednak bez efektów. Nie pomagała znakomita zagrywka Artura Szalpuka i ataki Milada Ebadipoura. Z każdą kolejną chwilę goście byli coraz bardziej bezradni, co przekładało się na kolejne błędy. W efekcie również druga odsłona padła łupem podopiecznych Roberto Santilliego.
Walczący o pozostanie w grze mistrzowie Polski nie zamierzali złożyć broni. Grzegorz Łomacz po każdej udanej akcji pokrzykiwał na swoich kolegów, starał się motywować. Przez dłuższy czas obrońcy trofeum nie byli jednak w stanie odskoczyć. Nie pomagała dobra gra skrzydłowych oraz Jakuba Kochanowskiego. Jastrzębianie spisywali się jak w transie, zwłaszcza Julien Lyneel i Dawid Konarski (15:14).
Wymiana ciosów tym razem trwała do samego końca. Miejscowi długo nie dawali się złamać, ale w decydującym momencie polegli. Fantastyczna końcówka w wykonaniu duetu Mariusz Wlazły - Artur Szalpuk, okazała się decydująca dla losów partii. Emocji w tej odsłonie było jednak co niemiara.
Setki liczb po fazie zasadniczej Plusligi. Wyjaśniają dominację ZAKSY i niepowodzenia innych ekip
Siatkarze PGE Skry po wygranej partii złapali wiatr w żagle, z kolei jastrzębianie, jakby stracili swój rytm. Gospodarzom brakowało skuteczności na skrzydłach, szwankowała również komunikacja w obronie. To była woda na młyn dla przyjezdnych. Sytuacji jastrzębian dodatkowo nie poprawiało zejście z boiska zmęczonego Juliena Lyneela, zastąpionego przez Wojciecha Ferensa (7:11).
W pewnym momencie wydawało się, że jastrzębian ożywi wejście Jakuba Buckiego. Nietrafiona okazała się jednak zmiana Nikodema Wolańskiego za Lukasa Kampę. Zagrywką odpalił też Mariusz Wlazły. W końcówce gospodarze powrócili do wyjściowego ustawienia, ale na odrabianie strat było za późno.
Tie-break był egzaminem dojrzałości dla obu ekip. Jastrzębski Węgiel po dwóch setach był krok od zwycięstwa, jednak kolejne odsłony należały do bełchatowian. W tej sytuacji nasuwało się pytanie, kto lepiej spisze się, będąc pod presją? Inicjatywę jako pierwsi przejęli gospodarze, w dużej mierze dzięki skutecznej zagrywce. W dalszej części gry pomarańczowo-czarni tylko kontrolowali sytuację. Dawid Konarski niemal słaniał się na nogach ze zmęczenia, ale w kluczowych momentach nie zawodził. Statuetka MVP, przyznana atakującemu reprezentacji Polski po zakończeniu pojedynku była absolutnie zasłużona.
Jastrzębski Węgiel - PGE Skra Bełchatów 3:2 (25:22, 25:20, 27:29, 21:25, 15:11)
Jastrzębski Węgiel: Kampa, Kosok, Fromm, Konarski, Gunia, Lyneel, Popiwczak (libero) oraz Rusek, Bucki, Ferens, Wolański;
PGE Skra Bełchatów: Łomacz, Kochanowski, Ebadipour, Wlazły, Kłos, Szalpuk, Piechocki (libero) oraz Teppan, Droszyński, Orczyk.
MVP: Dawid Konarski (Jastrzębski Węgiel)
Stan rywalizacji (do 2 zwycięstw): 1:0 dla Jastrzębskiego Węgla